Dla nauczycieli, również z Pomorza, nowy rok oznacza wiele zmian, ale w większości, jak sami mówią, na gorsze. Właśnie wtedy w życie wchodzą bowiem nowe przepisy zawarte w Karcie nauczyciela.
I tak zamiast jednorazowej 15-procentowej podwyżki od 1 stycznia 2018 roku, doczekają się wzrostu wynagrodzeń, ale rozłożonego na trzy lata. Trudniej będzie o skorzystanie z urlopu dla poratowania zdrowia, zacznie obowiązywać system oceniania nauczycieli, a droga awansu zawodowego wydłuży się z 10 do 15 lat.
Największą bolączką są oczywiście problemy z zagwarantowaniem podwyżek. Ostatnia realna była 1 września 2012 roku. Minister edukacji narodowej Anna Zalewska i ówczesna premier Beata Szydło zapowiedziały podwyżkę dla nauczycieli o 15 proc., ale rozłożoną na trzy lata. Pierwszą wyższą wypłatę nauczyciele otrzymają dopiero w kwietniu 2018 roku.
- Traktujemy to jako primaaprilisowy żart, bo w skali całego roku będzie to 3,7 procent, a znakomitą część tych pieniędzy pochłonie inflacja - mówi Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
ZNP domaga się wzrostu wynagrodzeń nauczycieli o 15 proc. od 1 stycznia 2018 roku i apeluje do premiera Mateusza Morawieckiego o spotkanie i rozmowę na ten temat. Rząd na temat podwyżek milczy, a pomorscy nauczyciele nie kryją żalu.
- Nie jest tajemnicą, że na „dzień dobry” w Lidlu czy Biedronce zarabia się więcej niż jako nauczyciel stażysta, czyli 2294 zł brutto. Obojętnie, kto rządzi, młodym nauczycielom pokazuje się figę z makiem. Szkoda, że nie umiemy się tak zorganizować jak lekarze rezydenci - ubolewa na portalu społecznościowym młoda nauczycielka geografii.
- Jeśli zarobki faktycznie nie wzrosną, młodzi ludzie nie będą chcieli podejmować tego zawodu - kwituje Wojciech Książek z oświatowej Solidarności.
Kolejnym bublem, według pedagogów, jest zmiana w udzielaniu urlopów dla poratowania zdrowia. Do tej pory mogli przez rok przebywać na specjalnym urlopie z powodu ciężkich lub przewlekłych chorób, m.in. nowotworowych czy kardiologicznych, wypalenia zawodowego, leczenia pooperacyjnego, a także rehabilitacji. Teraz listę przyczyn udzielania urlopów mocno zawężono. Będzie można wystąpić o niego wyłącznie w przypadku leczenia choroby zagrażającej wystąpieniem choroby zawodowej lub gdy na jej powstanie miało wpływ środowisko pracy. Ponadto nie będą uwzględnione schorzenia słuchu i oczu.
- W ogóle nie wzięto pod uwagę chorób wynikających ze stresu, na które jesteśmy narażeni nieustannie - narzeka w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Aneta, nauczycielka matematyki i wychowawczyni w gdańskim ogólniaku.
Problem, który elektryzuje środowisko, dotyczy oceny pracy nauczycieli dyplomowanych. Wprowadzono obowiązek ich oceny co trzy lata. Tylko ci, którzy uzyskają notę wyróżniającą, będą mieli prawo do dodatku w wysokości 500 złotych miesięcznie przez trzy lata, co wynosi 420 zł na rękę.
Sprawę komplikuje też fakt, że do skali dołączono ocenę bardzo dobrą. Do tej pory były trzy stopnie: wyróżniający, dobry i negatywny. Może być kłopot z odróżnieniem osoby bardzo dobrej od wyróżniającej się.
Tylko kilka zmian jest pożądanych przez środowisko, jak na przykład regulacje pensum godzin pedagogów, psychologów, logopedów czy socjoterapeutów.