- Przez długi czas list wisiał oprawiony nad kominkiem w naszym domu. Teraz postanowiłam oddać go na stałe do zbiorów muzeum - mówi Anna Kadziewicz, mieszkanka domu, w którym znaleziono list.
Z częściowego tłumaczenia dokumentu wynika, że autorem listu jest właściciel gospodarstwa w Grossmausdorf (Myszewo) o nazwisku Sommerfeldt. List napisany został granatowym piórem, kaligrafowanymi literami, w języku niemieckim. Przez kilkadziesiąt lat tkwił w szklanej butelce zakopanej przy murowanym ogrodzeniu gospodarstwa. Data w liście - czerwiec 1944 - sugeruje, że w tym czasie został też zakopany.
Gdynia: Stare, żydowskie nagrobki w ogrodzeniu szkoły
- Część tekstu wyblakła i jest nieczytelna - stwierdza Anna Kadziewicz. - Przez 11 lat dokument znajdował się w rodzinnych zbiorach. Nigdy w tym okresie naszego domu nie odwiedzali przedwojenni mieszkańcy, więc nie było okazji do pokazania listu komuś z bliskich rodziny Sommerfeldt.
Z informacji zawartych w tekście wynika, że autor listu miał duże gospodarstwo, posiadał 29 krów mlecznych, byka, konie oraz ponad 30 ha ziemi. W liście autor podaje też imiona i daty urodzenia czworga dzieci, w tym najmłodszej córki - Uty, urodzonej 28 października 1941 roku. Jest też informacja o synu służącym na froncie wschodnim. Ze względu na przedwojenną kaligrafię fragmenty tekstu, nawet te mało zniszczone, są trudne do rozszyfrowania i przetłumaczenia.
- List pokażemy komuś, kto potrafi odczytać taki styl pisania - mówi Paulina Strzałkowska z Żuławskiego Parku Historycznego. - Do Nowego Dworu Gd. nadal przyjeżdżają dawni mieszkańcy, więc można skorzystać z ich wiedzy. Możliwe, że będą potrafili wyłuskać więcej informacji z tego listu.