- Co jeszcze musi się wydarzyć, by urzędnicy zrozumieli, że jestem chory - zastanawia się pan Marian z Łodzi, który stara się o przywrócenie renty. Miał cztery zawały. Wszczepiono mu osiem stentów, czyli cienkich rurek, które zapobiegają kurczeniu się naczyń i tym samym zapewniają przepływ krwi. Leki będzie przyjmował do końca życia.
Cztery lata temu dostał w pracy pierwszego ataku serca. Karetka zabrała go do szpitala.
- Wtedy zaczęły się moje problemy - wspomina nasz Czytelnik. - Później było już tylko gorzej...
Gdy pan Marian przeszedł pierwszy zawał, orzecznicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych uznali, że jest niezdolny do pracy. Stwierdzili też, że doznał 10-procentowego stałego uszczerbku na zdrowiu.
Pan Marian rentę dostawał jednak tylko przez rok. Później doznał kolejnego zawału, a wtedy urzędnicy... odmówili mu wypłacania świadczenia i wysłali na zajęcia rehabilitacyjne, podczas których mężczyzna o mały włos nie pożegnał się z życiem.
- Po rehabilitacji wylądowałem w szpitalu - wspomina chory. - Uszczerbek na moim zdrowiu powinien wynieść około 40 procent, skoro po pierwszym zawale lekarze ZUS stwierdzili 10-procentowy uszczerbek. Tymczasem uznano mnie za zdolnego do pracy i wymuszono rejestrację w urzędzie pracy - dodaje łodzianin.
W końcu pan Marian znalazł pracę w zakładzie pracy chronionej. Jednak zachorował, a po powrocie ze zwolnienia dostał wypowiedzenie.
- Czuję się dużo gorzej, schudłem 30 kg, ale nie poddaję się i walczę dla dzieci i wnuków. Pracownicy ZUS wymusili na mnie rejestrację w urzędzie pracy. Nawet pytałem o jakieś zatrudnienie, ale żaden lekarz nie chciał wystawić mi zaświadczenia zdolności do fizycznej pracy po czterech przebytych zawałach. Do innej pracy nie mam odpowiedniego wykształcenia, a do zakładu pracy chronionej nie pójdę, bo stamtąd mnie zwolniono - mówi łodzianin.
Pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych problemu jednak nie widzą. Twierdzą, że mężczyzna jest zdrowy.
- Decyzja została wydana na podstawie orzeczenia lekarza orzecznika i komisji lekarskiej ZUS - tłumaczy Katarzyna Mołas, rzeczniczka II Oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Łodzi. - Orzeczenie wydano na podstawie dokumentacji oraz po przeprowadzeniu bezpośredniego badania.
Mężczyzna i jego bliscy mają już tylko nadzieję, że zdrowie nie będzie się pogarszało.
- W prawidłowość działań urzędników i lekarzy ZUS przestałem wierzyć - wzdycha łodzianin.