Psy na celowniku na północnym krańcu San Francisco
Cała sytuacja dzieje się na Crissy Field - rekreacyjnym terenie na północnym brzegu Półwyspu San Francisco w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. O szczegółach w rozmowie z ABC 7 opowiedziała Meredith Vellines, która wraz ze swoim trzyletnim psem Williem Nelsonem regularnie odwiedza to miejsce w ramach wspólnych spacerów.
Zazwyczaj wizyty przebiegały bez zakłóceń, ale wszystko zmieniło się w ostatnim czasie. Kobieta ze swoim zwierzakiem padła wówczas ofiarą ataku agresywnego kojota.
- Dwie minuty po tym, jak (pies) wyskoczył z samochodu, z krzaków wyszedł kojot, rzucił się na szyję i oddał cios w kierunku obroży - opowiada.
Akurat tym razem skończyło się tylko na chwilowej zaczepce, jednak kilka godzin później doszło do powtórnego ataku. Tym razem kojot zaczął podążać za nimi, gdy biegli wzdłuż plaży.
- Potknęłam się, leżałam na ziemi. Kojot zaczął krążyć wokół mnie. Krzyczę i wołam o pomoc i osłaniam Williego - relacjonuje kobieta.
Ostatecznie sprawa zakończyła się szczęśliwie, bo strażnik parku usłyszał krzyki i przepędził kojota.
Trzy psy już nie żyją
Sytuacja jest jednak bardzo poważna, bo ataki kojotów na psy stały się regularne i doszło już do kilku tragedii.
Władze Golden Gate National Recreation Area, do których należy Crissy Field, twierdzą, że w ciągu ostatnich 10 dni prawdopodobnie zginęły co najmniej trzy psy. W związku z tym wystosowali apel do właścicieli czworonogów o zastosowanie szczególnych środków ostrożności.
Same władze również podchodzą do tematu poważnie. W czwartek rano rozstawiono znaki ostrzegawcze. Pojawiły się również rady, jak się zachować w obecności kojota.
– Musisz przyjąć wyprostowaną, dominującą postawę, musisz robić dużo hałasu. Jeśli masz kamienie lub patyki, musisz rzucać nimi w kojota. Musisz sprawić, by kojot czuł się niekomfortowo w towarzystwie ludzi – radziJoshua Winchell z Golden Gate National Recreation Area.