1,5 roku dla instruktora jazdy za seks z kursantkami

Beata Marciniak
Wyrok dla instruktora
Wyrok dla instruktora Wojciech Barczyński
Sąd Rejonowy w Częstochowie skazał instruktora nauki jazdy Arkadiusza C. na rok i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata (zapłaci też grzywnę i koszty sądowe). Według sądu C. dopuścił się molestowania seksualnego ośmiu kursantek.

- Używając przemocy i podstępu, dopuścił się innej czynności seksualnej wobec Anny W. Chwytał ją za kolana, piersi i krocze podczas prowadzenia auta przez kursantkę - uzasadniał wyrok sędzia Marcin Banaś.

58-letni Arkadiusz C., emerytowany policjant i współwłaściciel szkoły nauki jazdy, po ogłoszeniu wyroku opuścił salę sądową, trzaskając drzwiami. Spodziewał się uniewinnienia.

- Będzie apelacja, nie czuję się winny - powiedział tylko.

Sprawa wyszła na jaw na przełomie marca i kwietnia 2009 r. Do prokuratury zgłosiła się z mężem 28-letnia kursantka i opowiedziała o nietypowych metodach nauki jazdy.

- Na wykładach pytał np. "Moniko czy wiesz jak to jest od tyłu?". Traktowałam to początkowo jako żarty. Ale kiedy zaczęłam z nim jeździć, przeżyłam prawdziwy horror - opowiadała kursantka. - Pierwszego dnia zapytał, czy chciałabym z nim współżyć i czy mam zazdrosnego męża. Potem przygadywał i proponował współżycie. Wytrzymałam z nim dziewięć godzin jazd. Próbował mnie zgwałcić - zeznawała.

Potem inne kursantki Arkadiusza C. potwierdziły, że instruktor składał im propozycje seksualne, próbował całować, łapał za pośladki i krocze. Do seksualnych ekscesów dochodziło nieoczekiwanie, w trakcie jazdy, często na skrzyżowaniach ulic. Niektóre z kobiet po takich incydentach rezygnowały z kursu już po pierwszej jeździe. Inne wytrzymywały dłużej.

- Ten wyrok jest adekwatny do sytuacji, nie doszło do gwałtu - powiedziała nam wczoraj Anna W., pokrzywdzona i zarazem oskarżyciel posiłkowy w procesie.

Arkadiusz C. spędził miesiąc w areszcie. Od początku nie przyznawał się do winy. Mówił, że ma taką metodę nauczania kobiet jazdy samochodem.

Na Arkadiuszu C. ciążył też zarzut "nieuprawnionego posługiwania się dokumentem" - tzw. blachą policyjną. Gdy pod koniec lat 90. C. odchodził ze służby w prewencji KMP, nie zdał służbowego wyposażenia. Odkryto to przy okazji zatrzymania instruktora, ale nie znaleziono dowodów, by C. posługiwał się "blachą" do przestępstw.

Wybrane dla Ciebie

Największy atak Rosji na Charków od początku wojny. Są ofiary

Największy atak Rosji na Charków od początku wojny. Są ofiary

Wystartowały KultURalia! Tak w piątek bawili się studenci w Rzeszowie

Wystartowały KultURalia! Tak w piątek bawili się studenci w Rzeszowie

Wróć na i.pl Portal i.pl