Były wiceprezydent Gdańska prawomocnie skazany
Przypomnijmy, że wiosną 2024 roku po procesie „za zamkniętymi drzwiami” Piotr K. został uznany za winnego i skazany na 1 rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata z obowiązkiem pisemnego informowania sądu o przebiegu próby raz na kwartał. Ponadto ma on orzeczony zakaz wykonywania zawodu lub działalności związanej z edukacją, wychowaniem opieką i leczeniem małoletnich przez okres 5 lat, a także – również przez 5 lat - zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego na mniej niż 100 metrów i kontaktowania się z nim oraz ma mu zapłacić 5 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Taki wymiar kary we wtorek 21 stycznia został utrzymany w orzeczeniu II instancji, jaką w tym przypadku, reprezentował Sąd Okręgowy w Gdańsku.
– Sąd Okręgowy nie uwzględnił żadnego z zarzutów apelacyjnych i zaskarżony wyrok, jako prawidłowy, utrzymał w mocy. Wyrok Sądu Rejonowego z dniem dzisiejszym jest więc prawomocny, a orzeczone w nim kara i środki karne podlegać będą wykonaniu – przekazał sędzia Mariusz Kaźmierczak, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku ds. karnych.
Ciążące na byłym zastępcy prezydenta Gdańska prokuratorskie zarzuty dotyczyły „przestępstwa doprowadzenia małoletniego [ok. 16-17-latka] do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, nadużywając zaufania lub udzielając mu korzyści majątkowej lub osobistej, albo jej obietnicy”, którego dopuścić miał się już po zakończeniu sprawowania urzędu wiceprezydenta. Jak relacjonował, orzekający w I instancji sędzia Janusz Sternalski z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, czyny K. polegać miały na tym, że „nakazał pokrzywdzonemu usiąść na kolanach, gładził jego udo, pocałował w rękę oraz dotykał po plecach”.
- Sąd „poszedł górką” i nie wgłębił się w ogóle w istotę zagadnienia. Ten pan nie ma pięciu lat. Od wielu, wielu lat pracuje z młodzieżą i nigdy nie było sygnału, że ma „lepkie ręce” – powiem tak brzydko, ale chyba najbardziej konkretnie – wobec ludzi młodych. Przestał pracować w Urzędzie Miasta [Gdańska] nie z tego tytułu, ale z powodu choroby, o której pewnie już wiecie, ale ja mówić nie mogę – mówił o swoim kliencie adwokat Roman Nowosielski, obrońca Piotra K., wcześniej - na pierwszym terminie rozpatrywania apelacji, gdy szeroko tłumaczył zastrzeżenia wobec orzeczenia pierwszej instancji (więcej na ten temat w linku poniżej).
