O szokującej sprawie wcześniej pisaliśmy w kwietniu 2017 roku, po odnalezieniu ciała na terenie Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku i przeprowadzeniu sekcji zwłok.
- Zwłoki znaleźli pracownicy podczas sortowania odpadów. Ustalono, że odpady te pochodziły z sześciu gmin, w tym z Gdańska. Z uzyskanych w toku całego postępowania opinii sądowo-lekarskich wynika, że dziecko urodziło się w 8 miesiącu ciąży. Urodziło się żywe i samodzielnie oddychało, jednakże żyło bardzo krótko. Nie stwierdzono wad rozwojowych uniemożliwiających mu życie poza organizmem matki. Przyczyną jego śmierci było ostre, okołoporodowe niedotlenienie organizmu. Dziecko urodziło się w zamartwicy i wymagało podjęcia natychmiastowej pomocy lekarskiej. Jej udzielenie z dużym prawdopodobieństwem dałoby szanse na przeżycie dziecka – relacjonuje dotychczasowe ustalenia prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W środę 9 stycznia 2019 roku śledczy poinformowali o przesłanym do sądu akcie oskarżenia w tej sprawie.
Według prokuratury matką dziecka była 27-letnia mieszkanka Gdańska, która urodziła w nocy z 14 na 15 kwietnia 2017 roku w swoim mieszkaniu. Już po śmierci zatrzymana niespełna tydzień później kobieta, miała włożyć ciało noworodka do pudełka i następnego dnia porzucić na śmietniku. 27-latce początkowo przedstawiono zarzut zabicia dziecka w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu.
Opinie biegłych, którzy po obserwacji sądowo-psychiatrycznej uznali, że nie ma ona zaburzeń psychicznych związanych z przebiegiem porodu i kolejnej ekspertyzie, z której wynikało, że od początku akcji porodowej do urodzenia minęło około 2 godzin (ten czas miał wystarczać „na wezwanie pogotowia bądź innej pomocy”) zarzut został zmieniony na „popełnienie w zamiarze ewentualnym przestępstwa zabójstwa”. Jak informują śledczy kobieta, na której ciążył prawny szczególny obowiązek opieki „pozbawiła życia noworodka w ten sposób, że po urodzeniu się żywego dziecka znajdującego się w zamartwicy, zaniechała ona podjęcia działań zmierzających do zapewnienia mu pomocy lekarskiej, w wyniku czego dziecko zmarło”.
Przesłuchana w charakterze podejrzanej nie przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu. Twierdziła, że nie wiedziała, że była w ciąży. Gdy w nocy poczuła się źle uznała, że bóle które odczuwała związane były z zaparciem. Dziecko urodziła w łazience. Nie oddychało, nie dawało oznak życia – tłumaczy prok. Grażyna Wawryniuk.
Jak zaznacza, zabójstwo, o które oskarżona jest 27-latka to zbrodnia, za którą grozi kara pozbawienia wolności od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie.
ZOBACZ TAKŻE: Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni:
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: