Spis treści
Opóźniony start
Start samolotu PLL LOT Ił-62 "Mikołaj Kopernik" z lotniska im. Kennedy'ego w Nowym Jorku był zaplanowany na 13 marca 1980 roku na godz. 19 czasu lokalnego. Jednak silne opady śniegu, które dotknęły wówczas ten rejon Stanów Zjednoczonych, opóźniły wylot. Po oczyszczeniu pasa startowego i maszyny, "Kopernik" wyruszył w lot do Warszawy o godz. 21.18.
Trasa nad Atlantykiem przebiegała w dobrych warunkach atmosferycznych, żadne problemy techniczne nie były zgłaszane przez członków 10-osobowej załogi. Była ona dowodzona przez 46-letniego doświadczonego kapitana Pawła Lipowczana, który w powietrzu spędził wcześniej blisko 9 tys. godzin oraz drugiego pilota Ireneusza Łachockiego.
Maszyna nie była specjalnie obciążona, wolna pozostała ponad połowa miejsc. Wśród pasażerów znalazła się m.in. amatorska bokserska reprezentacja USA złożona z 14 sportowców oraz trenerów, lekarzy i masażystów, a także znana piosenkarka Anna Jantar, wracająca z występów w Stanach Zjednoczonych.
Pierwsze problemy
Około godz. 11 czasu polskiego załoga nawiązała kontakt z wieżą kontrolną na warszawskim Okęciu, nie zgłaszając żadnych problemów technicznych. "Kopernik" został skierowany na ścieżkę podejścia do lądowania, pogoda nad stolicą była bezchmurna.
O 11:13 kapitan zasygnalizował trudności z sygnalizacją podwozia i zamiar przejścia na drugi krąg wokół lotniska, by mechanik mógł sprawdzić obwód. Nikogo to wówczas nie zaniepokoiło, ponieważ już wcześniej w Iłach-62 odnotowywano awarie wskaźnika sygnalizującego właściwe wysunięcie i zablokowanie podwozia. Zwykle było to spowodowane przepaleniem żarówki lub bezpiecznika.
Kiedy samolot zwiększył moc, by wznieść się na drugi krąg, pękł wał łączący turbinę ze sprężarką niskiego ciśnienia w silniku nr 2. Wówczas obracająca się swobodnie turbina rozpędziła się poza dopuszczalne obroty. W efekcie została rozerwana na trzy części, które – oprócz silnika nr 2 – zniszczyły leżący po lewej stronie silnik nr 1 oraz przecięły układ popychaczy do steru wysokości i steru kierunku. Uszkodzony został także prawostronny silnik nr 3, a przecięciu uległa wiązka kabli doprowadzających prąd m.in. do zasilania czarnej skrzynki i rejestratora rozmów w kokpicie. Spowodowało to brak informacji o ostatnich sekundach lotu.
Bezwładna maszyna
Załoga utraciła możliwość sterowania opadającą bezwładnie maszyną. Kapitanowi w ostatniej chwili udało się ominąć zakład poprawczy dla nieletnich, tylko dzięki zmianie wychylenia lotek na skrzydłach. Następnie samolot ściął prawym skrzydłem drzewo i o godz. 11.15 rozbił się w fosie na terenie dawnego fortu wojskowego nieopodal al. Krakowskiej.
Maszyna uderzyła w ląd z prędkością 350 km/h. W efekcie rozpadła się na wiele części. Przybyłe na miejsce ekipy ratunkowe i okoliczni mieszkańcy odnajdowali pośród nich ciała ofiar. Część z nich prawdopodobnie zginęła we śnie. W zdarzeniu życie straciło 87 osób, a władze ogłosiły dwudniową żałobę.
Dziś mija 45 lat od katastrofy samolotu Ił-62 "Tadeusz Kościuszko". Zbiorowy grób ofiar wypadku znajduje się na stołecznym Cmentarzu Komunalnym Północnym na Wólce Węglowej, zaś mogiła załogi na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Na terenie warszawskiego klubu sportowego Skra postawiono mały pomnik poświęcony sportowcom, którzy zginęli w katastrofie. Z kolei jedna z przecznic al. Krakowskiej na stołecznym Okęciu otrzymała imię kapitana "Kopernika" Pawła Lipowczana.
Raport powodem konfliktów
Do zbadania przyczyn katastrofy lotniczej została powołana specjalna komisja, która za główny powód uznała eksplozję turbiny w silniku nr 2. Według niej, do tragicznego zdarzenia doszło na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności oraz ukrytych wad materiałowo-technologicznych. W konsekwencji podane w raporcie przyczyny doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika.
Polska komisja wysłała raport do Rosji, która stwierdziła, że zniszczenie wału oraz turbiny było tylko skutkiem katastrofy, a nie jej bezpośrednia przyczyną. Rosjanie odrzucili raport i za wszelką cenę chcieli obarczyć winą załogę samolotu Ił-62. Dopiero 7 lat po tym tragicznym zdarzeniu strona rosyjska zaakceptowała raport.
Przez lata, wyżej opisane wady, były uznawane za jedyną przyczynę katastrofy "Kopernika". Jednak wedle utajnionych materiałów ze śledztwa prowadzonego w MSW, odnalezionych w Instytucie Pamięci Narodowej i podanych przez "Newsweek Polska", strona polska także przyczyniła się do wypadku.
Według tych dokumentów, katastrofa miała związek z oszczędnościami czynionymi w latach 70., odnoszącymi się głównie do przedłużonego czasu eksploatacji silników samolotów, niewysyłania ich do radzieckiego serwisanta w przypadku problemów technicznych i prób naprawiania ich we własnym zakresie. Do przeciążania silników doszło poprzez starty z maksymalną ilością paliwa, by oszczędzić na tankowaniu na Zachodzie. W latach 80. wyniki tego śledztwa uzyskały klauzulę tajności, a w powszechnej opinii winę za katastrofę "Kopernika" ponosi wyłącznie radziecki producent. (PAP)
