– Jestem generalnie łagodnym człowiekiem, nie mam w sobie potrzeby odwetu, wolałbym łagodzić konflikt, ale bardzo wielu, raczej setki, niż dziesiątki, funkcjonariuszy PiS będzie musiało odpowiedzieć i to karnie, bo popełniali przestępstwa i robili to w świetle dnia – powiedział w środę Donald Tusk. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zapowiedział tym samym "porządki żelazną miotłą".
Jak w PiS przyjmuje się tego typu oświadczenia? – Stracił okazję, by siedzieć cicho – uważa sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Adam Andruszkiewicz.
"Na jego miejscu wolałabym się nie wypowiadać"
– Donald Tusk nie powinien stawiać się w roli wyroczni, która grozi. Jest przez to niepoważny. Po pierwsze dlatego, że są od tego niezależne organy państwowe. A po drugie, na miejscu Donalda Tuska po jego tragicznych rządach, uzależnianiu naszego kraju od Rosji w sprawach energetycznych, po takich strasznych aferach jak Amber Gold, wolałbym się nie wypowiadać. Stracił okazję, żeby siedzieć cicho – ocenił Andruszkiewicz.
Zdaniem ministra, lider PO posługuje się narracją rodem z "Soku z buraka". – Podejrzewam, że Donald Tusk bardzo lubi taki przekaz – dodał.
Polityk przypomniał szefowi Platformy Obywatelskiej o trwającej za naszą wschodnią granicą wojnie. – Bardzo jest nam potrzebna jedność, a atakowanie w tak paskudny sposób polskiego rządu, który - jak widzimy - staje się liderem międzynarodowego wsparcia dla Ukrainy, jest de facto na rękę Rosji – stwierdził.
Czy minister obawia się zapowiadanych przez Tuska działań wymierzonych w polityków PiS po ewentualnym dojściu opozycji do władzy? – My w Prawie i Sprawiedliwości nie obawiamy się o siebie. My byśmy się obawiali wówczas o Polskę, ponieważ uważamy, że rządy Tuska pokazały, że są dla naszego kraju bardzo złe. Nie chcielibyśmy, aby kiedykolwiek wróciły do naszej kochanej ojczyzny, bo to skończyłoby się ponownie złymi wynikami gospodarczymi i ogólnym obniżeniem Polski na arenie międzynarodowej – podkreślił Adam Andruszkiewicz.
PolskaTimes.pl
