TVN 24/X-News
- Poprosimy prokuratora generalnego o informacje odnośnie przebiegu wyjaśniania wszystkich aspektów dotyczących afery taśmowej, a od szefa CBA oczekujemy ewentualnego potwierdzenia nieprawidłowości, które pojawiły się w rozmowie z wicepremier Elżbietą Bieńkowską " - powiedział w Sejmie poseł Stanisław Wziątek z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
– Chcemy dowiedzieć się, czy ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz doprowadził do incydentu, który tak skomplikował nasze relacje na arenie międzynarodowej. Żądamy wyjaśnień przed Sejmem od wiceminister Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika w tej sprawie- stwierdził Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości. PiS chce by tłumaczyła się także premier Ewa Kopacz ale ta zdecydowanie stwierdziła, że badaniem sprawy zajmuje się niezależna od rządu prokuratura.
- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - podkreśliła premier Kopacz.
CZYTAJ TAKŻE: "Do Rzeczy": Czy Bartłomiej Sienkiewicz kazał podpalić budkę pod rosyjską ambasadą? [NAGRANIE AUDIO]
Natomiast Prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki oraz prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Witold Tumanowicz złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. "Działając w imieniu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, (...), zawiadamiam o możliwości popełnienia przez Pana Bartłomieja Sienkiewicza przestępstw – sprawstwa kierowniczego niszczenia cudzej rzeczy oraz nadużycia władzy".
Zawiadomienie jest konsekwencją opublikowania przez tygodnik "Do Rzeczy" fragmentów nagranej w restauracji "Sowa i Przyjaciele" rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika z byłą wicepremier i minister infrastruktury Elżbietą Bieńkowską. Wojtunik opowiadając Bieńkowskiej o współpracy z ówczesnym szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem mówi m.in, że -... facet nauczył ich, że on dzwoni i im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą bo minister osobiście wymyślił...
- Jeśli opublikowano prawdziwe fragmenty rozmowy, to mamy do czynienia z szokującą sytuacją, kiedy minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz bezprawnie nakazuje funkcjonariuszom popełnienie przestępstwa przez podpalenie budki wartowniczej, sprowadzając zagrożenie dla tysięcy ludzi uczestniczącym w Marszu Niepodległości - mówi Robert Winnicki z RN. Ocenia, że jeśli opisane fakty zostaną potwierdzone to Sienkiewicz doprowadził do naruszenia reputacji Polski i zaognienia i tak już niełatwych stosunków z Rosją".
– Postępowanie w sprawie podpalenia było prowadzone, zarzuty zostały postawione, w toku śledztwa okazało się jednak, że ustalenie sprawców nie jest możliwe. Śledztwo zostało umorzone. Dzisiaj z kolei wpłynęło do nas ponowne zawiadomienie w tej sprawie. Zostało wszczęte postępowanie sprawdzające, mające na celu ustalić, czy wystąpiły przesłanki, o których mowa w doniesieniu – powiedział Agencji Informacyjnej Polska Press rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej Przemysław Nowak.
- Stanowczo oświadczam, że sugerowanie jakoby szef CBA Paweł Wojtunik powiedział, że policja na zlecenie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza miała podpalić budkę przy ambasadzie jest niedorzecznością, nadużyciem, nieprawdziwym twierdzeniem i sprawia wrażenie celowej manipulacji. Nieprzypadkowy jest też według mnie termin ukazania się tego artykułu. Odczytuję go jako próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne. Stanowczo oświadczam, że Paweł Wojtunik nigdy nie twierdził, by ktokolwiek, a tym bardziej urzędujący minister, wydawał polecenia celowego podpalenia budki" - oświadczył rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Informacjom tygodnika 'Do Rzeczy" zaprzeczył zdecydowanie także były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. - Niedługo się dowiem, że czarną wołgą porywam dzieci, albo wywołałem wojnę rosyjsko - ukraińską. Jest pewien poziom absurdu, w którym można brać udział, a taki w którym nie. Ja wolałbym w tym absurdzie nie brać udziału" - zastrzegł Sienkiewicz w wywiadzie dla Radia Zet.
CZYTAJ TAKŻE: "Do Rzeczy": Czy Bartłomiej Sienkiewicz kazał podpalić budkę pod rosyjską ambasadą? [NAGRANIE AUDIO]
- Wystąpimy do redakcji "Do Rzeczy" o udostępnienie nagrania. My tą rozmową nie dysponujemy - zapowiedziała prok. Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Ta właśnie prokuratura prowadzi śledztwo ws. nielegalnego podsłuchiwania i nagrywania rozmów m.in. polityków i biznesmenów w stołecznych restauracjach. "- dodała. Pół roku temu praska prokuratura informowała, że nagranie rozmowy Bieńkowskiej z Wojtunikiem istniało, ale nie udało się go odnaleźć. Jeden z podejrzanych w tzw. aferze podsłuchowej znał jego treść i podzielił się nią z naczelnym "Wprost" Sylwestrem Latkowskim. Prowadząca postępowanie prokurator Anna Hofer również potwierdza istnienie taśmy, w toku śledztwa nie udało się go jednak odkryć.
– Prokuratura nie zajmuje się wątkiem rozmowy Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem z tego powodu, że uzyskała oświadczenie obu tych osób, iż nie składają wniosku o ściganie, a tylko to mogłoby otwierać drogę do badania tej kwestii – twierdził z kolei w październiku prokurator generalny Andrzej Seremet.
Śledztwo w sprawie afery podsłuchowej za zakończyć się w czerwcu. Do tej pory zarzuty zlecenia i dokonywania nielegalnej rejestracji rozmów postawiono czterem osobom: biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz dwóm pracownikom restauracji, w których dokonywano nagrań.