Agnieszka Kaczmarska - twarz Sejmu, jakiej jeszcze nie było. Kim jest szefowa kancelarii Sejmu? [SYLWETKA]

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Adam Jankowski
Szczupła, rudowłosa, przemierza korytarze Sejmu szybkim krokiem. Agnieszka Kaczmarska, bo o niej mowa, od wielu miesięcy jest na celowniku mediów, ale i posłów opozycji. Przypięto jej już łatkę „towarzyszki partii”, „cienia”, „tarczy marszałków”. Chcąc nie chcąc, to na Kaczmarskiej jako szefowej Kancelarii Sejmu, skupiają się ataki tych, którym nie podoba się praca polskiego parlamentu.

- Jakby to ona odpowiadała za strategię Prawa i Sprawiedliwości - śmieje się jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy. I dodaje, że z całego serca Kaczmarskiej współczuje, bo ta wykonuje jedynie partyjne polecenia, a to praca mocno niewdzięczna i emocjonalnie wykańczająca.

Ostatnio Kaczmarską „przywołał do tablicy”, a konkretnie wezwał do sądu, sędzia Paweł Juszczyszyn. Chodziło o listy poparcia członków do nowej upolitycznionej KRS, których nie przekazała, choć zobowiązało ją do tego postanowienie sądu. Agnieszka Kaczmarska w Olsztynie jednak się nie pojawiła, bo, jak tłumaczyła, uczestniczyła w posiedzeniu w sejmowej komisji regulaminowej.

- Zostałam wezwana w sprawie Straży Marszałkowskiej. Muszę uczestniczyć w komisji regulaminowej. Niestety, organ, jakim jest przewodniczący komisji, wezwał mnie. Ja nie mam możliwości... Bardzo mi przykro - tłumaczyła dziennikarzom na sejmowych korytarzach.

Żeby było śmieszniej, Jarosław Urbaniak, poseł Koalicji Obywatelskiej i wiceprzewodniczący komisji, apelował do Kaczmarskiej za pośrednictwem mediów: - Pani minister, do sądu. Tam jest ważna rzecz. My sobie zupełnie damy radę rozmawiając tylko i wyłącznie z szefem Straży Marszałkowskiej. Komendant nam wystarczy, pani minister nie jest nam do tej rozmowy absolutnie potrzebna.

CZYTAJ TAKŻE: Posłanka PiS chce zmian i zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Aktorka Dominika Chorosińska proponuje, by powody aborcji opiniował zespół lekarzy

Ale szefowa Kancelarii Sejmu została głucha na te wezwania.

Dziennikarze dopytywali ją, czy liczy się z konsekwencjami, jakie może ponieść za to, że nie skorzystała z zaproszenia sędziego Juszczyszyna.

- Zobaczymy, jaka będzie... Uzasadniłam to, wysłałam swoje usprawiedliwienie do pana sędziego. Mam nadzieję, że zostanie uwzględnione - stwierdziła.

Została ukarana grzywną. Za to sędzia Juszczyszyn stał się bohaterem mediów, przynajmniej niektórych. We wtorek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego w drugiej instancji zdecydowała o zawieszeniu go w czynnościach służbowych. Olsztyński sędzia będzie miał też o 40 procent obniżone wynagrodzenie na czas trwania tego zawieszenia. Skład izby przychylił się do zażalenia zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów na uchwałę I instancji. W grudniu Izba Dyscyplinarna uchyliła zarządzenie prezesa olsztyńskiego sądu rejonowego Macieja Nawackiego o zawieszeniu na miesiąc sędziego Pawła Juszczyszyna. W listopadzie sędzia ten rozpatrywał apelację w sprawie, w której orzekał sędzia nominowany przez nowy skład Krajowej Rady Sądownictwa. Wezwał Kancelarię Sejmu, by ujawniła listę osób popierających kandydatów na członków nowej KRS, stąd w całej historii pojawiło się nazwisko Agnieszki Kaczmarskiej.

- [Sędzia Juszczyszyn] nie zostanie zawieszony, ponieważ ponownie zawiesić pana sędziego może tylko sąd. Tu nie mamy do czynienia z sądem. Uchwała połączonych izb SN nie pozostawia żadnych wątpliwości, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, ponieważ nie cechuje jej ta niezbędna niezależność, która musi cechować każdy prawdziwy sąd. Pan sędzia ma nie tylko prawo, ale obowiązek orzekać i z pewnością tak uczyni - powiedział mecenas Mikołaj Pietrzak, obrońca sędziego Pawła Juszczyszyna.

Ale wracając do szefowej Kaczmarskiej: jej nazwisko pojawiało się w mediach już wcześniej, na przykład kiedy razem z Andrzejem Grzegrzółką, szefem CIS, zarzekali się, że samolotem zamówionym dla ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego nigdy nie podróżowali członkowie jego rodziny, bez niego samego na pokładzie. Okazało się, że było inaczej.

Na specjalnie urządzonej wówczas konferencji w Sejmie Robert Kropiwnicki (PO-KO) mówił, że posłowie opozycji oczekują na dokumenty z Kancelarii Sejmu dotyczące lotów Kuchcińskiego.

- Nie dostajemy ciągle tych dokumentów, uważamy, że to jest naprawdę wielka kompromitacja osób zarządzających Kancelarią Sejmu. Pani Kaczmarska i pan Grzegrzółka powinni natychmiast podać się do dymisji - mówił wtedy Kropiwnicki.

Dodał, że przed dymisją powinni udostępnić wszystkie dokumenty, o które występują posłowie PO-KO.

- To jest rzecz niebywała, żeby posłowie od tygodnia nie mogli uzyskać dokumentów, które Kancelaria powinna udostępnić niezwłocznie, tak mówi ustawa - podkreślił Kropiwnicki.

Nie miał wątpliwości, że urzędnicy Kancelarii „chronią marszałka Kuchcińskiego i innych swoich przełożonych” oraz „pracują na rzecz PiS-u”.

Przejdź dalej, by poznać 7 grzechów głównych polskiego wymiaru sprawiedliwości

Siedem grzechów głównych polskiego wymiaru sprawiedliwości

Po dymisji Kuchcińskiego, Kaczmarska oddała się do dyspozycji nowego marszałka Sejmu. Ale Elżbieta Witek broniła urzędniczki.

- Pracownicy są atakowani za „kłamstwo”, a przekazywali informacje w dobrej wierze. Nieład w dokumentach zaczął się po 2010 roku. Nie ma przepisu, że w Kancelarii musi być pełna dokumentacja - tłumaczyła. I zostawiła Agnieszkę Kaczmarską na stanowisku.

Posłowie opozycji wytykają też Kaczmarskiej, że ta nie zgodziła się, by do Sejmu wpuścić Wandę Traczyk--Stawską, uczestniczkę powstania warszawskiego, która chciała wesprzeć osoby z niepełnosprawnościami, które protestowały w Sejmie. W sprawie protestujących, co wytknęły jej media, też mijała się z prawdą. Mówiła na przykład, że miały zapewnione codzienne wyżywienie, całodobową opiekę medyczną, do dyspozycji zespoły ratowników medycznych. Potem okazało się, że na wniosek posłów opozycji, sama Kancelaria Sejmu na takie udogodnienia dla osób z niepełno-sprawnościami i ich opiekunów nie wpadła.

Cóż, Agnieszka Kaczmarska nie ma najlepszych notowań, ani wśród dziennikarzy, ani wśród posłów opozycji. Niektórzy próbują ją tłumaczyć.

- Ona nie była przygotowana na taką medialną presję - mówi nam jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. - W normalnych okolicznościach to spokojna posada. Tyle tylko, że przez ostatnie lata sporo się w Sejmie dzieje i to ona zbiera za to cięgi - dodaje.

Szefuje Kancelarii Sejmu od 2016 roku, wcześniej była zastępcą Lecha Czapli, który kierował Kancelarią od 2010 roku, ale po ośmiu miesiącach zastąpiła go na tym stanowisku.

Media piszą, że była „ulubienicą” Marka Kuchcińskiego, byłego już marszałka Sejmu. To Kuchciński przyznał jej 31 tys. złotych premii, za „znaczący wkład wniesiony w obsługę Sejmu” i „intensywną, wytężoną pracę”.

„W 2015 r. miesięcznie jako dyrektorka klubu PiS Kaczmarska zarabiała prawie 15 tys. zł (dane z oświadczenia). Jako szefowa sejmowej administracji zarabia ok. 13 tys. zł miesięcznie, bo ustawa o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe nie pozwala zapłacić więcej. Marszałek ratuje więc Kaczmarską nagrodami, by rocznie zarobiła tyle samo, ile jako dyrektorka klubu PiS. (…) Kaczmarska nie próbuje wybić się na niepodległość. Już w 2016 r. wpłaciła do partyjnej kasy 1,5 tys. zł, a w tytule przelewu wpisała: „składka funkcyjna”. Była już wtedy zastępczynią szefa Kancelarii Sejmu, a pięć miesięcy od daty zlecenia przelewu została jej szefową” - pisała w „Polityce” Anna Dąbrowska. I dalej: „Kaczmarska, tak jak kierownictwo PiS, jest współodpowiedzialna za to, że Sejm w tej kadencji właściwie już stracił znaczenie. Dominacja władzy wykonawczej nad ustawodawczą nie podlega dyskusji. Parlament stał się dwuczęściową - nie zapominajmy, że są dwie izby - maszynką do głosowania, która uruchamiana jest na życzenie partii i rządu i pracuje we wskazanym przez partię i rząd tempie. A nagrodzona przez marszałka Kuchcińskiego Agnieszka Kaczmarska pilnuje, żeby trybiki się nie zacięły”.

Może dlatego, po tym, jak sędzia Juszczyszyn ukarał Kaczmarską grzywną, w inter-necie można było przeczytać takie oto wpisy: „Służąca pisowskiego reżimu dostanie zwrot w premii od Witek”.

Ale nie wszyscy mówią o wielkiej sympatii między Kuchcińskim i Kaczmarską.

- Nie przepadał za nią, podobnie jak nie przepadał za Grzegrzółką. Mówiąc szczerze: nie za bardzo ich cenił, w każdym razie chemii między nimi nie było - mówi nam jedna z osób pracujących w Sejmie. - Oni bardzo długo szukali szefa Kancelarii Sejmu, ale wszyscy się już poustawiali po ministerstwach, urzędach, nie było chętnych na to stanowisko, no i padło na Kaczmarską. Ona nie odmówiła - tłumaczy nasz rozmówca.

CZYTAJ TAKŻE: Paweł Poncyljusz: Kaczyński ma w nosie, co mówi opozycja. Tylko tupnięcie nogą przez UE czy USA potrafi doprowadzić go do porządku

Zadecydowało oddanie i lojalność. Ponoć Kaczmarska miała być taką „panią Basią”, tylko nie przy Nowogrodzkiej, a przy Wiejskiej.

- Niestety, funkcja ją przerosła - rzuca nam jeden z polityków prawicy.

Po Sejmie krążą plotki, że Kaczmarska po wyborach prezydenckich ma zostać „zdję-ta” ze stanowiska.

- Rozpoczęła studia MBA, chwaliła się tym nawet na Facebooku, więc pewnie szykują dla niej jakieś miejsce w spółce Skarbu Państwa - przewiduje jeden z naszych rozmówców. - W końcu zasłużyła sobie na nagrodę - dodaje z przekąsem.

W lokalnej polityce Kaczmarska obecna jest od dawna.

Po studiach na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego trafiła do Komendy Głównej Policji, potem pracowała w klubie parlamentarnym Akcji Wyborczej Solidarność. W 2002 roku Kaczmarska została radną Prawa i Sprawiedliwości na Targówku.

W ciągu 14 lat była przewodniczącą komitetu PiS na Targówku, klubu radnych i wiceprzewodniczącą Rady Dzielnicy Targówek. W latach 2006-2016 dyrektorem biura klubu parlamentarnego PiS.

Radni PiS mówią o niej, że jest uprzejma, grzeczna i bardzo sympatyczna, a przy tym kompetentna i merytoryczna. Radny Platformy Obywatelskiej, który współpracował z Kaczmarską w radzie dzielnicy przez kilka kadencji, opowiadał w mediach, anonimowo, że „była bardzo ukierunkowana na cel. Jak się na coś uparła, to za wszelką cenę próbowała udowodnić, że tak jest, nawet jeżeli nie miała racji. Nie chciała przyznać się do błędu”.

- Jest raczej średnio inteligentna, niezbyt błyskotliwa, ale sprytna. Ostrzegano mnie przed nią. Usuwa osoby, które jej zagrażają, w Sejmie kilku dyrektorów straciło posady - mówi nam jeden z jej współpracowników. - W kontaktach osobistych oschła, ale w stosunku do osób, od których coś zależy, ważniejszych od niej: czołobitna - dodaje.

Trzyma z Andrzejem Grzegrzółką, szefem Centrum Informacyjnego Sejmu, który jest jednocześnie jej podwładnym. - Widać, że się lubią, ona zawsze Andrzeja broni, tak było chociażby wtedy, kiedy pojawił się problem z lotami Marka Kuchcińskiego - opowiada jeden z pracowników Sejmu.

„Jestem osobą bardzo dużo pracującą, wymagającą od siebie, ale również od pracowników” - tak mówiła o sobie, prezentując posłom z Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych swoją kandydaturę na stanowisko szefowej Kancelarii Sejmu. Zapewniała, że chciałaby „poprawić warunki pracy parlamentarzystów, jeżeli chodzi o administrację”.

- Tak, aby Kancelaria Sejmu była bardziej przyjazna parlamentarzystom, aby czuli się dobrze i zawsze mogli polegać na urzędnikach - deklarowała przed parlamentarzystami.

Jej kandydatura została zaopiniowana pozytywnie. Siedmioro posłów komisji zagłosowało „za”, nikt nie był przeciw, dwie osoby wstrzymały się od głosu. Ciekawe, jak zagłosowaliby dzisiaj? Czy podoba im się postawa pani Kaczmarskiej, która jako szefowa Kancelarii Sejmu powinna zachować bezstronność?

Ale ostatnio głośno także o mężu Kaczmarskiej - okazuje się, że Marcin Kaczmarski pracuje na stanowisku zastępcy dyrektora w Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta. Do jego obowiązków należy m.in. nadzorowanie prezydenckiej floty samochodowej. Jak ustaliła WP, przy zatrudnieniu Kaczmarskiego, kierownictwo Kancelarii odstąpiło od spełnienia wymogów formalnych.

„Według zarządzenia prezydenta Polski, zastępca dyrektora powinien posiadać wyższe wykształcenie, trzyletnie doświadczenie zawodowe, w tym co najmniej roczny staż pracy na stanowisku kierowniczym w jednostkach sektora finansów publicznych” - pisze portal.

CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Rychard: Reformy wymiaru sprawiedliwości są potrzebne. Ale obecne zmiany coraz bardziej przypominają nerwicę natręctw

Tyle tylko, że według WP, Kaczmarski nie spełniał tych wymogów. Ponoć, zanim trafił do Kancelarii Prezydenta, prowadził taksówkę. Nie skończył też studiów, poszedł na nie dopiero wtedy, kiedy dostał nową posadę, żeby nikt się nie czepiał, bo wykształcenie wyższe jest wymagane przy tego typu posadach.

O jego zatrudnieniu miał zdecydować szef Kancelarii Prezydenta, czyli Halina Szymańska. Według informatorów WP, to właśnie Szymańska miała odstąpić przy zatrudnianiu Kaczmarskiego od spełnienia wszystkich wymogów formalnych. Miesięczna stawka wynagrodzenia zasadniczego dla zastępcy dyrektora w Kancelarii Prezydenta to od 6,5 tys. zł do 11,5 tys. zł. Pracownikom zatrudnionym na kierowniczym stanowisku przysługuje również dodatek funkcyjny w wysokości od 15 do 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego.

Wygląda więc na to, że cała rodzina Kaczmarskich skorzystała na „dobrej zmianie”. Tak Kancelaria Prezydenta, jak Kancelaria Sejmu, to stabilne miejsca pracy, przynajmniej do czasu.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na i.pl Portal i.pl