Agnieszka Legucka: Działania Rosji w Kazachstanie nie mają nic wspólnego z operacją pokojową

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny
AP/Associated Press/East News
- Uczestnicy protestów w Kazachstanie są przedstawiani w państwowych mediach rosyjskich jako terroryści, co jest bardzo ważne z punktu widzenia propagandy Kremla. Jeśli obecne wydarzenia prezentowane są jako efekt ingerencji sił zewnętrznych, to powstaje uzasadnienie dla rosyjskiej interwencji zbrojnej oficjalnie nazywanej operacją pokojową. Dodatkowo nie wskazuje się, kto konkretnie miałby podejmować próbę destabilizacji. Szukanie winnego wciąż trwa, a teoria zostanie dorobiona do praktyki wraz z biegiem wypadków. – mówi dr hab. Agnieszka Legucka, analityczka ds. Rosji w programie Europa Wschodnia Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Protesty w Kazachstanie rozpoczęły się po podwyżce cen gazu, ale dość szybko przerodziły w demonstracje polityczne. Jako ekspertka była Pani zaskoczona, że wszystko potoczyło się tak szybko?
Nie ukrywam, że byliśmy trochę zaskoczeni całą sytuacją. Zwłaszcza błyskawiczną decyzją Rosji o interwencji państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). To sytuacja bez precedensu, gdyż dotychczas organizacja ta pozostawała w uśpieniu wobec takich sytuacji np. w Kirgistanie w 2010 r. i była stworzona do działań przeciwko zagrożeniom zewnętrznym.

W 2011 roku w Kazachstanie również miały miejsce protesty, które zostały krwawo stłumione przez władze, ale wtedy Moskwa nie zdecydowała się na bezpośrednią interwencję wojskową.
Wtedy w Kazachstanie faktycznie miały miejsce protesty w zachodniej części kraju, która ze względu na występowanie surowców naturalnych jest zdecydowanie bogatsza niż reszta państwa. To powoduje, że tamtejsi mieszkańcy mają większe oczekiwania, bo widzą, że ich kraj jest rozkradany z bogactwa. W tym roku protesty także rozpoczęły się w tamtym regionie i niewątpliwie są one największe od dekady. Różnica jest taka, że tym razem władze Kazachstanu początkowo nie chciały odpowiadać zbyt agresywnie. Pierwsza reakcja była umiarkowana i punktowa, co jednak zachęciło ludność do dalszych protestów, które w ciągu kilku dni rozlały się na cały kraj. Najwięcej demonstracji odbywa się w największych miastach, gdzie w miarę upływu czasu z ich uczestnikami zaczęto rozprawiać się coraz brutalniej.

W jaki sposób sytuację w Kazachstanie przedstawiają rosyjskie media?
Ja śledzę relacje na żywo w niezależnej Telewizji Dożd’, która przekazuje, że w niektórych miastach nie działają bankomaty, część portów lotniczych nie funkcjonuje, a niektóre aglomeracje są sparaliżowane przez strajki. Relacje są utrudnione, bo nie działa internet. Natomiast w państwowych rosyjskich mediach wydarzenia w Kazachstanie relacjonowane są marginalnie i w zasadzie jako bunt terrorystyczny, podobnie jak to miało to miejsce w czasie wydarzeń w kijowskim Majdanie na przełomie 2013 i 2014 roku. Kazachscy uczestnicy protestów są przedstawiani jako terroryści, co jest bardzo ważne z punktu widzenia rosyjskiej propagandy. Bo przecież jeśli wydarzenia w Kazachstanie prezentowane są jako efekt ingerencji sił zewnętrznych, to powstaje uzasadnienie dla rosyjskiej interwencji zbrojnej oficjalnie nazywanej operacją pokojową uruchomionej na podstawie artykułu czwartego OUBZ, który tak naprawdę mówi o wystąpieniu agresji zbrojnej na terytorium jednego z sygnatariuszy. W takiej sytuacji każde państwo ma obowiązek udzielić bezzwłocznej pomocy wojskowej państwu zaatakowanemu przez obce siły. To oczywiste przekłamanie, bo OUBZ zostało powołane na wypadek wystąpienia zagrożenia zewnętrznego, a przecież w Kazachstanie nie mamy z czymś takim do czynienia. Dodatkowo nie wskazuje się, kto konkretnie miałby podejmować próbę destabilizacji w tym państwie. W domyśle sugeruje się, że bandy terrorystyczne miałyby być sterowane m.in z Afganistanu, choć tak naprawdę szukanie winnego wciąż trwa, a teoria zostanie dorobiona do praktyki wraz z biegiem wypadków. Na razie wszystko dzieje się niemalże z minuty na minutę. Przywódcy Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, przede wszystkim prezydent Władimir Putin oraz Aleksandr Łukaszenka błyskawicznie odpowiedzieli na wezwanie autorytarnego reżimu prezydenta Kasyma-Żomarta Tokajewa. Do tego wskazali na przewodniczącego OUBZ – Nikoła Paszyniana – Ormianina, który paradoksalnie doszedł do władzy w wyniku protestów społecznych w 2018 roku. To on ogłosił, że „operacja pokojowa” zostanie wysłana do Kazachstanu, aby uspokoić tymczasowo sytuację.

Tzw. „mirotworowcy” chyba nie ruszyli jednak do Kazachstanu w celach pokojowych?
Oczywiście, że nie, ale Rosjanie znacznie szerzej rozumieją lub, mówiąc inaczej, nadinterpretują to pojęcie. To prawda, że od 2007 roku Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym ma kompetencje do prowadzenia operacji pokojowych, ale uruchamiając art. 4 nie skorzystała z własnych regulacji dotyczących działalności pojowej OUBZ. To, co teraz dzieje, nie jest operacją pokojową, ponieważ wykracza poza definicję operacji pokojowej nawet w ramach OUBZ. Dość powiedzieć, że w Kazachstanie znalazły się jednostki, wykraczają poza te przeznaczone do tego typu aktywności. Na przykład trafi tam 45. samodzielna brygada specjalnego przeznaczenia, która brała udział w wojnie w Gruzji, zajęciu Krymu czy interwencji w Syrii. Dowódcą „operacji pokojowej” został też zasłużony w operacji krymskiej i syryjskiej Rosjanin - generał Andriej Sierdiukow. Podsumowując – to interwencja wojskowa, która nie ma nic wspólnego z operacją pokojową.

Wieloletni przywódca Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew nie ma już nic do powiedzenia?
Nazarbajew rządził w Kazachstanie od 1984 roku, ale w związku ze swoim podeszłym wiekiem w 2019 roku formalnie przekazał władzę na ręce Kasyma-Żomarta Tokajewa, choć w dalszym ciągu wydawał polecenia zza jego pleców. Dalej stawiał sobie pomniki, nazwę stolicy państwa Astanę przemianował na Nur-Sułtan i generalnie pozostał Ojcem Narodu z oficjalną funkcją szefa Rady Bezpieczeństwa. Natomiast w czasie obecnych protestów stracił to stanowisko, a właściwie został z niego wyrzucony, a jego miejsce zajął Tokajew. Nazarbajew musiał usunąć się w cień i tak naprawdę nie wiadomo, co się z nim dzieje. Na dobrą sprawę nikt nie wie, czy wyjechał gdzieś zagranicę albo czy w ogóle żyje. Bardzo dużo spekuluje się o jego losie, niektórzy mówią, że elementem protestów jest rozgrywka rozpoczęta przez Kasyma-Żomarta Tokajewa, który chce w ten sposób odciąć polityczną pępowinę od Nursułtana Nazarbajewa. To oczywiście budzi wątpliwości w kwestii lojalności armii, policji i służb bezpieczeństwa wobec Tokajewa, który właśnie z tego powodu miałby zwrócić się o pomoc do Rosji. Wiele wskazuje na to, że to właśnie czysto polityczna rywalizacja wewnątrz elit Kazachstanu doprowadziła do obecnej sytuacji. Dowodem na to miałoby być kilka tajemniczych lotów z Nur-Sułtanu, co wskazywałoby na ucieczkę byłego przywódcy i jego bliskich z kraju.

W przestrzeni medialnej pojawiają się teorie, że Władimir Putin wraca do marzenia o odbudowie Związku Radzieckiego. Wysłanie rosyjskich wojsk do Kazachstanu również porównuje się do „bratniej pomocy” z czasów ZSRR. Widzi Pani tego typu analogie?
Szczerze przyznam, że działania w Kazachstanie pod przykrywką realizacji zobowiązań Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym stanowią coś, co faktycznie przypomina mi interwencję wojskową w Czechosłowacji w 1968 roku.

W ostatnich miesiącach wszyscy obawiali się ofensywy Rosji na terytorium Ukrainy. Sytuacja w Kazachstanie oddala wizję nowej fazy konfliktu tuż za naszą wschodnią granicą?
Wydaje mi się, że ewentualna eskalacja konfliktu ukraińsko-rosyjskiego może zostać odwleczona.

Co z mniejszością polską w Kazachstanie?
Czy można spodziewać się tak poważnych represji jak chociażby na Białorusi?
Na pewno będzie trzeba będzie bardzo uważnie przyglądać się sytuacji w Kazachstanie pod tym kątem. Represje niewątpliwie będą większe niż dotychczas. Otwieranie ognia do obywateli bez ostrzeżenia, co zresztą zapowiadał sam prezydent Kasym-Żomart Tokajew, dobitnie pokazuje, że władze Kazachstanu realizują scenariusz, który znamy z Białorusi i z działań podejmowanych od 2020 roku przez Aleksandra Łukaszenkę. To bardzo niebezpieczne, bo jak wiadomo mniejszości narodowe, w tym mniejszość polska, w takich sytuacjach mogą czuć się szczególnie zagrożone.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl