Z naszych informacji wynika, że mężczyzna zameldował się w hostelowym pokoju w niedzielę po południu. Wynajął pokój na pierwszym piętrze. Dołączyła do niego 32-letnia kobieta. W nocy z niedzieli na poniedziałek, 29-latek zadzwonił na numer alarmowy mówiąc, że może ją zabić.
- Informację o swoich zamiarach przekazał około 2.25 w nocy na numer alarmowy 112 - mówi Joanna Kącka, rzeczniczka łódzkiej policji. - Natychmiast w działania zaangażowali się policyjni negocjatorzy. Rozmowy nie przyniosły rezultatu, dlatego w poniedziałek rano zapadła decyzja o siłowym wejściu antyterrorystów - dodaje.
Funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji przypuścili szturm około godz. 8.50. Mężczyzna został obezwładniony i zatrzymany. Nie stawiał oporu, był trzeźwy. 29-latek nie miał przy sobie broni palnej, ale w pokoju znaleziono nóż.
Jego partnerce nic poważnego się nie stało. Kobieta miała tylko niewielkie rozcięcie skóry na nodze. Pogotowie zabrało ją na obserwację do szpitala im. WAM. 29-latek trafił na policyjny komisariat, gdzie będzie przesłuchiwany. - Po zebraniu pełnego materiału dowodowego, usłyszy zarzuty - mówi rzeczniczka policji.
Ze względów bezpieczeństwa i akcji służb ratowniczych, zamknięty został jeden pas ruchu ul. Zachodniej między Próchnika a Legionów.
Sprawą zajęła się już śródmiejska prokuratura rejonowa. Śledztwo dotyczy pozbawienia wolności młodej kobiety, które łączyło się z jej szczególnym udręczeniem. 29-latkowi grozi za to od 3 do 15 lat więzienia.
- Trwają czynności - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Prokurator przesłuchuje pokrzywdzoną. Najpóźniej do jutra (wtorek, 13 maja) podjęta zostanie decyzja co ostatecznego kształtu zarzutów jakie postawione zostaną 29-latkowi.