Uber wystartował w Łodzi w czwartek,19 maja. Od tego dnia łódzcy taksówkarze regularnie przeprowadzają akcje, wymierzone przeciw nielegalnemu transportowi ludzi. Zgodnie z przepisami, każdy kto zarobkowo chce zajmować się transportem ludzi musi przejść odpowiednie szkolenie, musi też mieć aktualne badania lekarskie (w tym psychologiczne).
Od taksówkarza wymagana jest też znajomość topografii miasta w którym świadczy usługi, dlatego jednym z warunków otrzymania licencji taksówkarskiej jest zdanie egzaminu ze znajomości miasta, w którym usługa ma być świadczona. Taksówkarze w wielu miastach podnoszą, że kierowcy w firmie Uber nie spełniają żadnego z tych warunków.
Za każdy przejazd pasażer powinien też otrzymać paragon z kasy fiskalnej. Jednak oni takich kas po prostu nie mają - mówi Robert Wieteska, przewodniczący związków zawodowych łódzkich taksówkarzy.
We wtorek, 24 maja dwóch mężczyzn zamówiło kurs z Manufaktury. Oczywiście, taksówkę z Ubera zamówili przy pomocy aplikacji na smartfonie. Taksówkę zamówili o godzinie. 13.25. Aplikacja wskazywała, że w pobliżu są dwa wozy firmy Uber, a kierowca Adam, przyjedzie białym hyundaiem i30 za maksymalnie 6 minut. Był po 5 minutach. Panowie poprosili o zawiezienie ich na ulicę Żniwną w Łodzi.
Protest taksówkarzy w Łodzi przeciw Uberowi. W czwartek zablokują centrum
Pierwsze co było charakterystyczne to, że kierowca jechał według wskazań mapy zintegrowanej z aplikacją Ubera dla taksówkarzy - opowiada jeden z pasażerów taksówki.
Kierowca po drodze chętnie opowiadał między innymi o tym, że przyjechał tutaj z Warszawy, bo w Łodzi brakuje chętnych do pracy w Uberze. Na Żniwną dojechali po 12 minutach. Panowie zapłacili za kurs. Nie dostali paragonu, a formą potwierdzenia był email z informacją o pobraniu pieniędzy z konta karty jednego z mężczyzn. Za kurs zapłacili 10 zł 70 gr.
Gdy mężczyźni wysiedli z nieoznakowanej taksówki, podjechali na miejsce łódzcy taksówkarze kilkoma samochodami. Ich taksówki uniemożliwiły odjazd kierowcy Ubera z miejsca. Przewodniczący związku zawodowego taksówkarzy poinformował kierowcę Ubera, że jest to "ujęcie obywatelskie" i że prosi o spokojne oczekiwanie na policję.
Czytaj:Uber w Łodzi. Kacper Winiarczyk: Widać, że zapotrzebowanie na Ubera w Łodzi jest duże [ROZMOWA]
Zapytaliśmy kierowcę, czy ma świadomość wymogów stawianych taksówkarzom. Był już znacznie mniej rozmowny niż w trakcie kursu z Manufaktury na Żniwną.
Mam żonę i małe dziecko. Chciałem się tu załapać na chwilę do pracy, aby przeżyć - mówi taksówkarz Ubera.
Kilka minut później mężczyzna wysiadł obfotografował wszystkie taksówki, które stały na żytniej i wsiadł z powrotem do samochodu. Wszyscy byli przekonani, że będzie czekał spokojnie na policję. Tak się jednak nie stało. Chwilę później wysiadł, a następnie pieszo uciekł porzucając swój samochód.
Protest taksówkarzy przeciwko Uberowi w Łodzi. Utrudnienia w...
Za kierowcą Ubera ruszyli dwaj taksówkarze. Śledzili go, jadąc za nim samochodem. W pewnym momencie zatrzymali radiowóz, który został wcześniej wezwany na Żniwną. Policjanci złapali mężczyznę i wszyscy wrócili na miejsce zakończenia kursu.
Policjanci sporządzili dokumentację z tego zdarzenia. Sprawę dalej będą prowadzić urzędnicy z Inspektoratu Transportu Drogowego. Możliwe, że zostanie też wszczęte postępowanie skarbowe przeciw kierowcy Ubera. On sam zaś nie wykluczył złożenia skargi na - jego zdaniem - bezprawne zatrzymanie.
Za prowadzenie działalności transportu ludzi bez wymaganych zezwoleń mężczyźnie grozi grzywna w wysokości nawet 8 tysięcy złotych.