Aktorstwo dla Piotra Adamczyka to masaż ciała, a czasem - duszy

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Piotr Adamczyk nie jest klasycznym przystojniakiem, ale kobiety za nim szaleją
Piotr Adamczyk nie jest klasycznym przystojniakiem, ale kobiety za nim szaleją Sylwia Dąbrowa
Ponieważ zagrał Chopina i Jana Pawła II, ma już zapewnione miejsce w historii polskiego kina. Nie może sobie jednak od dłuższego czasu ułożyć życia prywatnego.

Przeżywa aktualnie prawdziwy wysyp nowych produkcji ze swoim udziałem. Możemy go bowiem oglądać w czwartej części „Listów do M.”, a także w dwóch serialach – „Lepsza połowa” i „Kowalscy kontra kowalscy”. Mało tego: z powodzeniem kontynuuje swoją zagraniczną karierę. Właśnie zagrał w amerykańskim cyklu „For All Mankind”. To wszystko rozrywkowe realizacje – ale Piotr Adamczyk nie ma nic przeciwko takiemu kinu i telewizji.

- Serwowanie ludziom rozrywki, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, jest jak rozluźniający masaż ciała. Niezwykle cenny jest jednak ten błysk w oku widza, który świadczy, że usłyszał ze sceny coś, co go poruszyło, zastanowiło, dało do myślenia. Wtedy można powiedzieć o masażu duszy – podkreśla w „Rzeczpospolitej”.

*
Piotr niewiele pamięta ojca, bo zmarł, kiedy chłopak miał zaledwie jedenaście lat. Dlatego stworzył wyjątkowo silną relację z dziadkiem, który przyjechał do stolicy tuż po wojnie i został taksówkarzem. Często wyjeżdżał też do babci na wieś. Nauczył się tam naśladować odgłosy wydawane przez różne zwierzęta, czym rozśmieszał swych kolegów i koleżanki. Tak rodził się jego aktorski talent, choć ojciec chciał, żeby syn został lekarzem lub inżynierem.

- Pamiętam, jak przy okazji obchodów jakiegoś święta, chyba „Trybuny Ludu”, na które poszedłem, bo miała być sprzedawana coca-cola, zobaczyłem chłopca, recytował wiersz na oczach tłumu. Stał na prowizorycznej scenie zupełnie bez stresu! Zazdrościłem mu pewności siebie. I wtedy oprócz smaku coca-coli, poznałem też smak teatru – twierdzi w „Elle”.

Umiejętność rozbawiania innych przydała mu się w szkole. Kiedy zauważył, że potrafi zaskarbić sobie sympatię nauczyli swymi wygłupami, natychmiast przestał się przykładać do nauki. Wykuł na pamięć kilku pierwszych stron pamiętników Cezara – i kiedy wyrecytował je na łacinie, jechał na dobrej opinii kolejne cztery lata. W ten sposób odkrył, że aktorstwo może przynosić bardzo wymierne korzyści.

- Będąc w klasie humanistycznej, gdzie były same dziewczyny, na przerwach uciekałem do chłopaków z mat-fizu i prosiłem: „Mówcie do mnie, mówcie do mnie”. Bo miałem dosyć tematów w rodzaju jaką sukienkę kupiła Zosia i jaki jest chłopak Agnieszki. Zresztą grupy tych dziewcząt solidarnie starały się mnie pod ten wspólny pantofel jakoś wsadzić – śmieje się w Onecie.

*
Kiedy Piotr miał czternaście lat, polonista zaangażował go do roli Papkina w szkolnym przedstawieniu „Zemsty”. Choć ostatecznie spektakl się nie odbył, chłopak mając w głowie większość słynnego dzieła Fredry, postanowił zdać egzamin do ogniska teatralnego, prowadzonego przy Teatrze Ochota. Ponieważ i tam było więcej dziewczyn niż chłopaków – obsadzano go w większości przedstawień. To była dla niego fenomenalna praktyka.

- Ucząc się w ognisku teatralnym państwa Machulskich, wyjechałem na warsztaty do Manchesteru. Moja mama musiała się wtedy nieźle zadłużyć, żeby kupić mi bilety na samolot. Na miejscu spotkałem głównie synów i córki dyplomatów. Wszyscy mówili pięcioma językami, a ja byłem chłopakiem zza żelaznej kurtyny w plastikowych butach i tureckim sweterku – opowiada w Plejadzie.

Piotr nie miał problemów z dostaniem się do szkoły aktorskiej. Tam jego talent szlifowali najlepsi z najlepszych: Gustaw Holoubek, Zbigniew Zapasiewicz, Anna Seniuk czy Janusz Gajos. To sprawiło, że po zrobieniu dyplomu młody aktor natychmiast dostał etat w Teatrze Współczesnym. Pracował tam przez dziesięć lat, łącząc występy na scenie z pracą w teatrze radiowym i pierwszymi rolami filmowymi.

- Kiedyś żaliłem się profesorowi Holoubkowi, że nasze przedstawienie dostało mało gwiazdek. Spytał: „Piotruś, a co ty, koniak jesteś, że się gwiazdkami przejmujesz?”. Zapadła mi w pamięć ta żartobliwa uwaga. Najważniejszym krytykiem jest widownia. Sam mam największą satysfakcję z przypadkowych rozmów ze spotkanymi na ulicy widzami, gdy ktoś opowie mi o swoim wrażeniu – twierdzi w Onecie.

*
Pierwszym jego dużym sukcesem kinowym była główna rola w filmie „Chopin. Pragnienie miłości”. Cieszył się on powodzeniem nie tylko w Polsce, ale pokazywany był również za granicą. Dlatego, gdy włoski reżyser Giacomo Battato postanowił nakręcić biografię Jana Pawła II, jego wybór padł na Piotra Adamczyka. Kiedy podano to wiadomości do publicznej, w internecie wybuchł hejt. Aktor wcielał się w tamtym czasie w negatywną postać w „Na dobre i na złe” – i widzom nie mieściło się w głowie, że może zagrać postać papieża. Adamczyk jednak w podziwu godny sposób wyszedł z tej konfrontacji obronną ręką.

- To trzy lata mojego życia. To doświadczenie zagrania w produkcji, którą na świecie zobaczyło 800 milionów ludzi. To przyjaźnie, które wówczas zyskałem i które wciąż są żywe. To Rzym, w którym czuję się jak w domu. Ktoś mi wtedy mówił, że powinienem spisać tamten moment, uchwycić tę wyjątkową chwilę. Nie zrobiłem tego i żałuję, bo teraz jest to w mojej pamięci zbyt ogólną przeszłością, zamglonym momentem ciekawej roli, wielkiej odpowiedzialności – opowiada w serwisie Polki.

Sukcesy aktorskie sprawiały, że choć Piotr nie jest klasycznym amantem, kobiety zawsze się nim interesowały. Najpierw zaliczył romans z Magdą Gessler, potem związał się z Agnieszką Wagner. Kiedy poznał osiemnastoletnią modelkę Magdę Fabiańską, zaczął myśleć poważnie o przyszłości i wybudował dom pod Warszawą. Niestety – podobno dziewczyna nie wytrzymała powtarzających się scen zazdrości. Nie wyszło mu także z Anną Czartoryską, z którą przymierzali się nawet do ślubu.

Na ślubnym kobiercu stanął dopiero z inną koleżanką po fachu – Kate Rozz. To był burzliwy związek. Para raz opowiadała w „Vivie” o swej wielkiej miłości, a kiedy indziej zrywała ze sobą ostentacyjnie. Nic więc dziwnego, że w końcu jej drogi się rozeszły. Kolejny związek Piotra jeszcze bardziej elektryzował media. Relacja z Weroniką Rosati skończyła się dramatycznie: aktor spowodował poważny wypadek samochodowy, w którym jego partnerka mocno ucierpiała. Aktualnie Piotr związany jest z młodą aktorką i modelką Karoliną Szymczak. Zakochani ponoć starają się o dziecko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Aktorstwo dla Piotra Adamczyka to masaż ciała, a czasem - duszy - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl