Nie widzę potrzeby tak fundamentalnego ograniczenia dostępu do Parlamentu Europejskiego - powiedział prezydent w wywiadzie dla „Dziennika Gazeta Prawna”. Jego wypowiedź w praktyce zamyka temat zmian w ordynacji, nad którymi od miesięcy pracowało Prawo i Sprawiedliwość.
Nowelizacja kodeksu wyborczego została przyjęta przez Senat bez poprawek 27 lipca. Projekt zakładał, że w wyborach do europarlamentu każdy okręg wyborczy będzie miał przypisaną konkretną liczbę wybieranych z niego europosłów - co najmniej trzech. Eksperci od tygodni podkreślali, że taka ordynacja w praktyce oznaczałaby wzrost realnego progu wyborczego z 5 do 11-12 procent, co z miejsca eliminowałoby mniejsze partie z wyścigu do PE. Zyskałyby na tym duże ugrupowania, takie jak PiS, czy Platforma Obywatelska.
CZYTAJ TAKŻE: Paweł Siennicki: Prezydent utrzymuje status quo. Lepsze jest wrogiem dobrego
Na początku sierpnia apel do prezydenta wystosowała nietypowa „koalicja”. Polskie Stronnictwo Ludowe, Kukiz’15, Prawica RP i Partia Razem przedstawiły Andrzejowi Dudzie swoje stanowisko, w którym zgłaszały wątpliwości dotyczące zwłaszcza zmiany realnego progu wyborczego.
„Pomimo dzielących nas różnic wspólnie uznajemy, że realna możliwość wyboru oraz pluralizm sceny politycznej są fundamentami demokracji, a obowiązkiem ustawodawcy jest tworzyć takie przepisy wyborcze, które będą służyć Obywatelom oraz skłaniać ich do udziału w wyborach” - napisano w liście, pod którym podpisali się liderzy wymienionych ugrupowań. Prezydent zaprosił sygnatariuszy apelu na spotkanie, które odbędzie się w przyszły poniedziałek.
Mimo wielu alarmujących głosów Prawo i Sprawiedliwość uspokajało i przekonywało, że zmiana ordynacji ma służyć po prostu uproszczeniu procedury.
CZYTAJ TAKŻE: Trzy lata prezydentury Andrzeja Dudy. Głowa państwa już teraz walczy o reelekcję
„Proponowana przez PiS zmiana ordynacji do PE upraszcza wybory i przybliża je obywatelom. Mamy nadzieję że Pan Prezydent uzna nasze racje” - napisał w środę na Twitterze marszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Wygląda jednak na to, że prezydent racji PiS-u nie uzna.
AIP/x-news
- Mam ogromne wątpliwości, czy to powinna być część polskiego systemu prawnego - powiedział Andrzej Duda w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”.
CZYTAJ TAKŻE: Jadwiga Staniszkis: PiS ostentacyjnie łamie trójpodział władzy. W ich mentalności to wyraz władzy
- Jakaś część polskiego społeczeństwa będzie miała poczucie pozbawienia reprezentacji w europarlamencie. Kwestionuję to z demokratycznych pozycji, próg pięcioprocentowy to rozsądne rozwiązanie. Nie widzę potrzeby wymuszania w ten sposób systemu dwupartyjnego. Nie widzę potrzeby wymuszania koalicji wyborczych na warunkach największych partii. Mocno skłaniam się w kierunku zablokowania tej propozycji - oświadczył.
Prezydent musi podjąć decyzję o podpisaniu lub zawetowaniu ustawy w terminie 21 dni, czyli do 17 sierpnia. W tej chwili Biuro Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta analizuje przedstawiony projekt, ale z wypowiedzi Andrzeja Dudy jasno wynika, że podpisu pod ustawą raczej nie złoży. Wielu komentatorów sceny politycznej widzi w tym swego rodzaju rewanż za to, że Prawo i Sprawiedliwość nie zgodziło się na organizację referendum konstytucyjnego, do czego dążył prezydent. Jego plan zakładał, że referendum miałoby odbyć się w dniach 10-11 listopada. Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości wstrzymali się jednak od głosu w tej sprawie, co zadecydowało odrzuceniu projektu.
CZYTAJ TAKŻE: Prezes PiS Jarosław Kaczyński w "Sieci": Naszym kandydatem na prezydenta Polski w 2020 roku będzie Andrzej Duda
Tymczasem osoba związana z prawicowymi ugrupowaniami w polskim Sejmie powiedziała nam, że wytłumaczenie całej sprawy jest zupełnie inne. Jej zdaniem prezydenckie weto ustawy zmieniającej ordynację wyborczą do PE to... ukłon w stronę Pawła Kukiza. Lider ugrupowania Kukiz’15, który pozostaje w bardzo dobrych relacjach z prezydentem, był ponoć wściekły na decyzję o odrzuceniu projektu referendum konstytucyjnego (jedno z pytań miało dotyczyć wprowadzenia w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych, co od dawna postuluje Kukiz’15). W normalnych okolicznościach wściekłość opozycjonisty nie wzruszyłaby rządzących, ale nie jest tajemnicą, że Prawo i Sprawiedliwość chce mieć zabezpieczenie na wypadek gdyby w najbliższych wyborach parlamentarnych nie zdobyło większości w Sejmie. Takim zabezpieczeniem mógłby być jedynie ruch Pawła Kukiza, ponieważ tylko to ugrupowanie byłoby skłonne do wejścia w koalicję z PiS-em.
Kukiz nie chce zmian w ordynacji, a PiS chce dobrze żyć z Kukizem. Co prawda w polityce zawsze wszystko jest możliwe, ale w tej sytuacji weto prezydenta wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
POLECAMY: