Anioł zgubił Gürtlerów? Fatum nad śląską rodziną [ZDJĘCIA]

Teresa Semik
Rok 1911. Zofia i Szymon Gürtlerowie biorą ślub. Nad weselnikami powiewa biało-czerwona flaga
Rok 1911. Zofia i Szymon Gürtlerowie biorą ślub. Nad weselnikami powiewa biało-czerwona flaga Album rodzinny Urszuli Guertler/repr. ag
Powstańca śląskiego, Szymona Gürtlera, Niemcy zamordowali w obozie Mauthausen-Gusen. Jego dwaj synowie zginęli w katowickim areszcie. Joachimowi Niemcy obcięli głowę. Stefana rozstrzelali Polacy - pisze Teresa Semik

Mieszkali na terenie dzisiejszej Rudy Śląskiej. Szymon Gürtler, rocznik 1888, tutaj dostał pracę na kolei. Gdyby zajrzeć do ich serc, pewnie byłaby tam miłość do Polski, choć dziś na Górnym Śląsku takie myślenie nie jest trendy. Cóż innego pchało ich do walki o ten kraj? Chcieli dla niego żyć, bo przecież nie chcieli umierać.

Poznawanie dziejów rodziny Gürtlerów dr Adam Dziuba, historyk, proponuje od opisu starej fotografii. Zofia, z domu Migura, i Szymon biorą ślub. Jest rok 1911. Widać nowożeńców w towarzystwie licznej rodziny i przyjaciół, niektórzy w pruskich uniformach wojskowych. Nad nimi powiewa biało-czerwona flaga.

Dr Dziuba napisze w "Osobach godnych przypomnienia", że prawdopodobnie rodzina Szymona była dość zasobna, "a właśnie z takich rodzin często wywodzili się tak zwani polscy królowie, czyli Górnoślązacy, którzy jeszcze przed wskrzeszeniem państwa polskiego przyznawali się do polskiej narodowości i kultywowali swe związki z polską kulturą".

Szymon Gürtler idzie do powstania

Szymon urodził się w Tarnowie Opolskim, Zofia w Kalinowicach pod Strzelcami. Wkrótce po ślubie przenieśli się z Opolszczyzny do Chebzia i Rudy, gdzie przyszło na świat ich siedmioro dzieci: Amalia (ur. 1912), Agnieszka (1914), Joachim (1918), Stefan (1920), Jadwiga (1923), Józef (1925), Bronisława (1928). Chcieli przynależeć do Polski, bo po cóż innego Szymon, z nieźle płatną pensją na kolei, wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska?

- Należał do POW od marca 1919 do lipca 1921 roku. Brał udział w trzech powstaniach - mówi Paweł Parys z Pracowni Historii Powstań Śląskich Muzeum Śląskiego. - Informacje pochodzą z akt weryfikacyjnych Zarządu Okręgu Związku Peowiaków w Katowicach.

Szymon był pracownikiem Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu, w trzecim powstaniu przeszedł szlak od Rudy przez Zabrze, Zaborze, do Orzegowa. W maju 1921 roku otrzymał "Śląską Wstęgę Waleczności i Odwagi" od Naczelnej Komendy Wojsk Powstańczych Górnego Śląska. Dziesięć lat później Prezydent RP nadał mu Medal Niepodległości.

Zofia, mimo domowych obowiązków, wstąpiła do Towarzystwa Śpiewu "Dzwon" w Rudzie, a następnie do Towarzystwa Matek Polek, które przerodziło się w konspiracyjną organizację "Pomoc dla Żołnierza Polskiego". W Archiwum Państwowym w Katowicach jest jeszcze informacja, że była członkinią POW w Rudzie, "uczestniczyła w akcji plebiscytowej, sanitariuszka w powstaniach śląskich, po wojnie odznaczona Śląskim Krzyżem Powstańczym".

Joachim w konspiracji

Rodzinie Gürtlerów powodziło się całkiem dobrze. Syn Joachim w 1938 roku podjął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Młodszy Stefan uczył się w Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych w Katowicach. I przyszła wojna.

Najmłodszy z braci, Józef, dalej działał w harcerstwie. Joachim przekonuje go, że na terenie Rudy zawiązała się konspiracyjna grupa młodzieży akademickiej. Warto połączyć siły. Celem tajnej organizacji o kryptonimie "Konwalia" było niesienie pomocy ofiarom hitlerowskiego terroru, duchowe wspieranie ludzi, że jeszcze Polska nie zginęła.

Na czele rudzkiego podziemia staje ks. Jan Macha, wikary przy kościele parafialnym św. Józefa, ale wkrótce dowództwo przejmuje alumn, Joachim Gürtler. Nie prowadzili akcji zbrojnych. Dr Adam Dziuba przypomina, że w grudniu 1939 roku ks. Macha przywiózł z Krakowa gazetkę "Ku wolności", którą rozprowadzono w terenie. Postanowiono wydawać własny periodyk "Świt". Matryce przepisywano na plebanii ks. Machy, powielano w domu Gürtlerów.

W kwietniu 1940 roku, za powstańczą działalność i za chęć bycia Polakiem został zatrzymany Szymon Gürtler. Trafił najpierw na gestapo w Zabrzu, potem do Dachau i Mauthausen-Gusen, gdzie zmarł 27 października, dzień po swoich 52 urodzinach. Powodem śmierci były: "biegunka, ogólne osłabienie ciała, powoli działające zapalenie wewnętrznej błonki serca, poważne osłabienie serca". Zofię powiadomiono, że jeśli ma życzenie, prześlą prochy męża, na jej koszt. Zrezygnowała.
W czerwcu 1941 roku gestapo zabrało z dworca w Katowicach ks. Machę, a następnego dnia z rodzinnego domu kleryka Joachima, a także jego braci.

Podczas rewizji na plebanii gestapowcy odnaleźli sprawozdanie z opieki społecznej prowadzonej w ramach "Konwalii". Ks. Macha miał powiedzieć w czasie przesłuchania, że to dokument Joachima Gürtlera. Ale Joachim utrzymywał, że na plebanię chodził jedynie pograć w skata. W grypsie do rodziny Joachim pisał: "Ks. Macha utrzymuje, że ona ode mnie, chociaż ja wam przysięgam, że ode mnie nie była, ale skoro on tak twierdzi, więc ja ją biorę na siebie. W całym moim zeznaniu oczyszczałem go, jak tylko mogłem. Brałem wszystko na siebie (...). Ja się też nie broniłem, bo mówię sobie, tak czy tak, wojna długo nie potrwa, to może uda mie się przeżyć. (…) chętnie przyjmę każdą karę, jak sroga by nie była, bylebym tylko pozostał przy życiu".

Razem z ks. Machą usłyszał wyrok śmierci, bo był na kierowniczym stanowisku w organizacji konspiracyjnej, nielegalnie rozpowszechniał "pismo podburzające", czym dopuścił się zdrady stanu". O tym, że zostanie zamordowany, dowiedział się prawdopodobnie kilka godzin przed egzekucją. Zezwolono mu na ostatni list do rodziny. Pisał: "Stoję przed śmiercią, ale nie mam strachu. Przecież dał mi Pan Bóg to szczęście, że przez tak długi czas mogłem się do niej przygotować. Pozostań więc z Bogiem, Mateczko. Kochani Rodzeństwo! Brat wasz nie uczynił niczego, co by wam hańbę przynieść mogło". Wyrok śmierci przez ścięcie głowy wykonano w katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej, w nocy z 2 na 3 grudnia 1942 roku. Ks. Machę zgilotynowano jako ostatniego o godz. 0.15. Jak przeżył życie ten, który ich zadenuncjował na gestapo, Franciszek Jaskula?
Stefana obciążały znalezione w kieszeni legitymacje pomocy społecznej, podziemnej. Dostał 2,5 roku. Gdy go zwolniono przedterminowo, trafił do konspiracji. Dr Dziuba twierdzi, że zbierał dla AK dane o kolei i ruchach wojsk niemieckich.
Nieletni Józef, zwolniony po dwóch dniach, też trafił do konspiracji. Wpadł w połowie 1944 roku na fali aresztowań w inspektoracie katowickim AK. Skazany na Auschwitz, przeżył obozową gehennę.

Stefan walczy dalej

25-letni Stefan Gürtler "Tse" nie złożył broni. Był jednym z założycieli Konspiracyjnego Wojska Polskiego na Śląsku. Działali pod kryptonimem "Klimczok" i dowództwem "Erga" - Gerharda Szczurka. Stefan Gürtler był jego adiutantem i łącznikiem z dowódcami grup leśnych. - Zajmował się też werbowaniem nowych członków do organizacji, rozklejał ulotki - wymienia dr Tomasz Kurpierz, historyk. On zaplanował napad na kasę Rudzkiego Zjednoczenia Węglowego, by zdobyć fundusze.

- Sztab organizacji, skupiającej głównie byłych żołnierzy AK, mieścił się w Rudzie Śląskiej. Jej oddziały partyzanckie były na południowych i północnych obrzeżach ówczesnego województwa, w rejonach o dużym zalesieniu. Konspiracyjne Wojsko Polskie liczyło na terenie Śląska 800 - 1000 członków - przypomina dr Andrzej Krzystyniak.

W 1946 roku bezpieka rozbiła organizację, przechwytując broń, amunicję, dokumenty. Stefan Gürtler trafił przed Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach z oskarżeniem o przynależność do nielegalnej organizacji mającej na celu obalenie siłą demokratycznego ustroju przez "propagandę, terror i dywersję". Publiczny proces odbywał się w kinie Zorza, należącym do Domu Powstańca Śląskiego. Tam bezpieka spędzała widownię, by dać nauczkę innym.

- W trzecim dniu procesu Stefan Gürtler usłyszał wyrok śmierci - dodaje dr Krzystyniak. - Rozstrzelano go w katowickim więzieniu przy ulicy Mikołowskiej, gdzie Niemcy zgilotynowali jego brata Joachima.

W 1991 r. sąd Śląskiego Okręgu Wojskowego uznał ten wyrok za nieważny. O wiele za późno. - Sędziom i prokuratorom wojskowym nie spadł włos z głowy - mówi dr Kurpierz. Prokuratorzy to: Tadeusz Jaszowski (doktor nauk prawnych na uniwersytecie w Toruniu, w 1946 roku szef Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Katowicach) i Sykstus Guzy, a sędziowie: Mieczysław Janicki (doktor nauk prawnych, absolwent UJ, przed wojną sędzia sądu w Cieszynie, w 1946 zastępca szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach) oraz Tadeusz Makowski i Edward Kubaty.

- Patrzyłam z podziwem na Zofię Guertler, moją teściową, jak bardzo była pogodzona z losem, ze śmiercią męża i dwóch synów. Wciąż miała dla kogo żyć - mówi Urszula Guertler, żona Józefa. Po wojnie ich nazwisko brzmiące z niemiecka, pisane przez"ü", zostało spolszczone. - Gdy w czasie wojny aresztowali jej męża, Szymona, pamiątki powstańcze, zdjęcia schowała na terenie ogródka działkowego. Dlatego przetrwały.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Anioł zgubił Gürtlerów? Fatum nad śląską rodziną [ZDJĘCIA] - Dziennik Zachodni

Komentarze 137

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Klaus
Ja........coby wiedzieli za jako zasrano polska idzie się bić, to by wartko na ochotnika poszeł do Wermahtu.
Po wojnie poloki by ich zarozki na śmierć skazali.
Beztoz moi kochani pamietojcie co mi pedzioł starzyk........Nom bliżej do niemiec niz do poloków.
S
Stander Tojas
...była by jeszcze bardziej wylewna - ale miejsca mało.
U mojego Dziadka w pokoju na ścianie wisiała polska, biało-czerwona flaga, nad nią godło (bez korony), dwa skrzyżowane bagnety i pełno zdjęć naokoło. Dziadek umarł w 1966, dzisiaj nie mam pojęcia co się stało z tym wszystkim co na ścianie wisiało. Rodzice umarli, dom dawno sprzedany - nie ma kogo o te pamiątki zapytać...
Ale ja, już dawno po śmierci Dziadka, zapytałem kiedyś Ojca - kto zezwolił Dziadkowi na te dwa bagnety na ścianie? Ojciec mój odparł - Dziadek miał taki autorytet, że nikt Go nie ruszał!
Pytasz - czemu taka wylewna ta wypowiedź?
Bo chcę i ja dorzucić tu swoich parę zdań na temat Śląska - ale nie wiem CZY MAM PRAWO? Urodziłem się na Śląsku, Rodzina moja od strony Matki jest śląską od czasów starożytnego Rzymu, Rodzina moja od strony Ojca - także - ale... I tu jest właśnie mój problem - dwa pokolenia ta Rodzina nie była nawet polską (co dopiero śląską), ale węgierską!
Po co miałbym więc pisać cokolwiek na temat Śląska jeśli zaraz zostanę zarzucony wypowiedziami w stylu - te, gorol..., te, wynger..., te, niehanys..., te, nieślonzok... - ni mosz prawa sie wypowiadać!
Mój Dziadek, w czasie tych kilku lat mojego z Nim wspólnego życia, brał mnie na kolana i uczył - ludzie nie dzielo:m sie na Ślo:nzoko:f i repatryjoko:f (nigdy nie pedzioł - goroli; to słowo żech usłyszoł dopjyro w latach 70-ych) - ale na dobrych i złych! I pamjyntej, synek, że jak zrobisz dobro - to ło:no do ciebie wro:ci, ale jak zrobisz zło - tysz do cia wro:ci!
P.S.I Gdybym wtedy wiedział to, co wiem dzisiaj, zapytałbym Dziadka - Dziadek, a czymu u Ciebie f pokoju wisi flaga bioło-czyrwo:no, a niy żo:łto-niybjesko?
P.S.II O te dwa bagnety nie musiałbym pytać...
P.S.III Wtrącenia "po śląsku" piszę literami polskimi - nie silę się na super-hiper-ultra-giga akcentowanie mojej śląskości. Jedynej litery jakiej MNIE brakuje, to "śląskie O umlałt" - dlatego zastępuję ją tym "o:". Całą resztę piszę "po chorwacku", czyli - tak jak mówisz, tak piszesz.
P.S.IIII Tyle tytułem wstępu. Dalej czekam na oficjalne zezwolenie od TYCH, którzy mają prawo dać mi oficjalne zezwolenie na wypowiadanie się w sprawach mojego kochanego Śląska.
c
cysarok
kto też w pokoju wiesza flagi państwowe? I to w czasach władzy ludowej? Chyba coś tu nie gra. Twoja sprawa, kolego
Ś
Ślonzok
Kobito, jak chcesz coś robić to rob to dobrze!!!! Kaj ty tam widzisz bioło-czerwono fana????? Nojlepij by boło jakbyście nos, sam ostawieli w spokoju. A wy sie robcie te pionte eli szoste Rzeczpospolite ;-))))

PS> Kto pozwala w redakcji na taką fuszerkę???
P
Perła w koronie Habsburgów
Wystarczy wpisać nazwisko Gürtler do niemieckiej wyszukiwarki, żeby sporo takich nazwisk znaleźć dzisiaj np. z Brandenburgii, która ma flagę biało - czerwoną. Więc może ktoś z krewnych stamtąd przyjechał? :):). A że zdjęcie jest czarno - białe , więc dzisiaj trudno zgadywać, co to za fana. Polska flaga na pewno to nie jest, za to zacietrzewienie w indoktrynacji artykułu - jak najbardziej polskie.
T
Tomek
nie gorsz sie, nale jo z Polokami ni mom żodnej wspolnej krwie...Jak to starzik moj kiejś padali, historyjom idzie obracać, jak wysmykanom dziołchom, ale to ni ma nic podane na prowda, my ta prowda momy kożdy w swojim sercu
Ś
Ślązak
na zdjęciu jest chyba raczej na odwrót, cóż, taki chichot historii...
P
Prawnuk powstańca
Ciekawe, czy Gurtlerowie byliby dla Pani esencją śląskości, gdyby dziś popierali RAŚ, uznanie języka śląskiego i uznanie mniejszości śląskiej? (Niestety, z kultury, w której Gurtlerowie żyli, dziś niewiele pozostało). O ile wiem, potomkowie powstańców śląskich dziś angażują się również w RAŚu, więc nie rozumiem takich prztyczków i przeciwstawiania "kochających Polskę" Gurtlerów RAŚowi. Ówcześni Ślązacy nie doświadczyli jeszcze asymilacyjnej doktryny Polski. A ta nadal ma się w Polsce świetnie, dlatego też arcypolskość wśród autochtonów nie jest trendy. Więc proszę nie przenosić ówczesnych postaw na grunt dzisiejszej debaty o Śląsku, bo wcale nie jestem pewny, czy dziś Gurtlerowie opowiedzieliby się po "Pani stronie".
A
Anatol
bo wydaje mi się że panowie z RAŚu nie o wszystkim mówią , narazie uśmiechają się i maszerują z balonikami a ja mam w pamięci inne mniej sympatyczne marsze ... po wpisach widzę że tęskno im do nich
A
Anatol
jeśli to ty z takim nickiem rzecznikujesz Ruchowi Autonomii Śląska !
"Dobroslaw Podeszfinski"
Jak sie stawia historie na glowie, to wtedy i flagi sa na glowie. :-)))
Sosnowiecka redakcja durna jak radio Tirana i smieszna jak radio Erywan.
f
feranek
Slazacy,to nie tacy patrioci jak Tusk,czy Komorowski.Przodkowie Slazakow oddawali swoje zycie,by byc Polakami.Ja pamietam,jak na Slasku dzialala V Kolumna,jak zywo przypomina mi dzialania Tuska,Komorwskiego i ich kolesiow...
K
Karina
Eeetam, sam jestes importowane Princepolo. :-)
D
Dominik
Dokladnie, tak zawsze jest u demagogów i szowinistów: najpierw teza i interpretacja, a potem dopiero "badanie" obiektu/przedmiotu. Agitatorka Tereska tez ma taka "dialektyke", ciekawe po jakies specjalnej szkole (szkole specjalnej).
M
Marlenka
Udział w „debacie” na temat scenariusza wystawy w Muzeum Śląskim powinien być orzekany jako kara dodatkowa w sądzie. Ewentualnie jako część pokuty za grzechy ciężkie w konfesjonale. Zadowolony z siebie może być jedynie wicewojewoda Piotr Spyra, któremu to, skromnemu magistrowi, dane było zabrać głos pośród profesorów w części zarezerwowanej dla panelistów. I pouczyć niesfornych intelektualistów oraz muzealników, że na polskiej ziemi jeno polska wizja historii ma rację bytu. Przyznać trzeba, że na tle prof. Franciszka Marka, który panelową dyskusję pomylił z politycznym wiecem, i tak mógł zostać odebrany jako osoba umiarkowana. Kiedy były rektor Uniwersytetu Opolskiego snuł swą opowieść o separatystach i zaprzańcach, w oczach części publiczności narastało przerażenie. Entuzjazmu nie kryła natomiast grupka osobników w wieku matuzalemowym, dla której podobne imprezy są prawdopodobnie jedyną okazją do ekstatycznych uniesień.

Po przerwie, kiedy udało się już przepłoszyć większość tych, którzy li-czyli na merytoryczną debatę, ów kwiat środowisk narodowych niemal w komplecie zameldował się na mównicy. Zanim to jednak nastąpiło, w kuluarach doświadczyć można było przedsmaku nadciągających emocji. Pani Jadwiga Chmielowska, znana z bezkrytycznej miłości do dwóch osób – siebie samej i Jarosława Kaczyńskiego – postanowiła wyrazić dezaprobatę wobec słów przewodniczącego katowickiej gminy żydowskiej oraz przedstawiciela mniejszości niemieckiej. Upust niezdowoleniu dała w swoim stylu w obecności kilku oniemiałych z wrażenia osób: „Ale ten żydek z germańcem pier…lili”.

Podobna intelektualna finezja panowała niemal niepodzielnie w drugiej części spotkania. Nic dziwnego, że do końca wytrwali jedynie nieliczni. Salę opuścił nawet Piotr Spyra, którego tym samym ominęła końcowa tyrada dawnego kolegi z PiS – radnego wojewódzkiego Czesława Sobierajskiego. Tego samego, który niedawno obraził się na Godullę o to, że ten podpisywał się przez podwójne „l”. A było czego słuchać – pan radny przedstawił swą, przyznam wielce oryginalną, wykładnię historii Śląska od wczesnego średniowiecza.

Kto przeszedł przez ów intelektualny czyściec, co przydarzyło się piszącemu te słowa, może powiedzieć, że poznał cały repertuar narodowej myśli i retoryki. A co nas nie zabije, to nas wzmocni. Zebrani na „debacie” byli zgodni w jednym punkcie – wystawa historii Górnego Śląska powinna być atrakcyjna dla młodych. Jestem dziwnie spokojny o to, że młodzi zaakceptują wizję dyrektora muzeum – Leszka Jodlińskiego, a nie owego hałaśliwego grona obrońców „polskiej racji stanu”. Grona, które, choć w innych sytuacjach lubi afiszować się swoim antykomunizmem, w sporze o górnośląskie dzieje nawet nie ukrywa sentymentu do propagandowych klisz rodem z PRL. Zostawmy to towarzystwo jego fobiom. Prędzej czy później zdławi je strach przed „żydkami” i „germańcami”.
Wróć na i.pl Portal i.pl