Jeśli jeden pięściarz zasługuje dziś na tytuł króla zawodowego boksu, to na pewno Anthony Joshua (21-0, 20 KO). Jego trzy ostatnie pojedynki oglądało na żywo 243 tysiące kibiców. To nie pomyłka, na walkę z Władimirem Kliczką na Wembley sprzedano niemal 90 tys. biletów. Starcia z Carlosem Taka-mem i Josephem Parkerem wypełniły 78-tysięczny Principality Stadium. O takich liczbach inni pięściarze mogą pomarzyć.
Sobotnia walka z Parkerem (24-1, 18 KO) pokazała, że choć pod względem umiejętności 28-letni Anglik ma wciąż pewne braki, nie wpływa to w żaden sposób na jego popularność. Brytyjczycy i tak kochają mistrza olimpijskiego z Londynu, a na bilety na jego kolejne walki zapotrzebowanie będzie jeszcze większe. W końcu odprawia z kwitkiem kolejnych przeciwników. Ma już w posiadaniu trzy z czterech najbardziej prestiżowych pasów wagi ciężkiej, organizacji IBF, WBA i WBO (oraz mniej znaczący IBO). W sobotę po raz pierwszy w karierze nie wygrał przez nokaut, ale rywala z Nowej Zelandii pokonał bardzo wysoko na punkty (119:109 i dwa razy po 118:110).
W rzeczywistości pojedynek był bardziej wyrównany, nie brakowało rund, które mogły pójść w obie strony. Dziwnie zachowywał się też sędzia ringowy Giuseppe Quartarone przerywający walkę gdy tylko zbliżała się do klinczu. Skutecznie zgasił żar, który mógł przerodzić się w ringu w ogień. Zamiast wielkich grzmotów kibice zobaczyli taktyczny pojedynek.
– Joseph przed walką mówił, że to będzie wojna. Ja podkreślałem, że zadecyduje bokserska finezja. Tak też zrobiłem. Kontrolowałem sytuację zza lewego prostego, dobrze kontrowałem. Czasem trzeba pokazać boks, a nie tylko nokautującą siłę – przyznał po walce Joshua. – Kto teraz? Wilder. Albo Tyson Fury – dodał.
Ten pierwszy, mistrz WBC, deklaruje że zaakceptował propozycję walki z Anglikiem. Decyzję sędziów nazwał jednak „rabunkiem”. Drugi, nieaktywny od zwycięstwa z Kliczką w 2015 roku, zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie z pasami, które dziś są w posiadaniu Josuy. „Mistrz jest tylko jeden” – skomentował. Dodał, że w Cardiff walczyło dwóch drewnianych kołków, którzy nie zasługują nawet na to, by z nim sparować.
Wkrótce przekonamy się, czy medialne przepychanki zamienią się w konkrety. Pewne jest jedno, w wadze ciężkiej dawno już nie było tak ciekawie.
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Izu Ugonoh: Wierzę, że galę na PGE Narodowym obejrzy 60 tysięcy widzów