- Dużo na to pracowaliśmy i wiedzieliśmy, że to przyniesie skutek wcześniej czy później. Chłopcy bardzo się poświęcili, oddali swojej pracy, uwierzyli w nią. To jest dla mnie najważniejsze, że dzisiaj spijamy śmietankę z tego, na co pracowaliśmy na zgrupowaniu
- wyraził dumę z podopiecznych Grzegorz Proksa.
Jednocześnie zaznaczył, że nadszedł czas refleksji i analizy dla tych, którym nie udało się lepiej zaprezentować.
Proksa przyznał, że wcale nie jest zaskoczony postawą reprezentantów w turnieju. Liczył nawet na więcej, na kolejne dwa-trzy finały. Podkreślił, że dużo optymizmu pojawiło się w kadrze w ostatnim okresie, szczególnie po Pucharze Świata w Brazylii.
- Tam mieliśmy jednocześnie wspaniałe zgrupowanie, ten turniej nam bardzo dużo dał i natchnął chłopaków wiarą w to, co robią. Staramy się wyciągać pozytywy z wygranych, ale też z porażek
- podkreślił.
W dniu finałów polscy kibice mieli dużo radości po wygranych Pawła Bracha (60 kg) i Cezarego Znamieca (70 kg). Pierwszy prowadził po dwóch rundach, ale później walczył za bardzo defensywnie.
- Paweł to taki trochę showman. Na pewno burę za to dostanie. Walka jest od gongu do gongu i od rundy do rundy, tutaj to rozluźnienie przyszło za szybko. Być może trzeba będzie mu mówić, że wynik jest zupełnie inny, to wtedy będzie reagował tak jak trzeba
- przyznał Proksa.
Szkoleniowiec nie krył dumy z postawy Znamieca, który walczył z kontuzjowaną prawą ręką.
- To jest facet niezłomny, niezłomny w atakach i nawet wtedy, kiedy nie ma już z czego brać paliwa, bo bak jest pusty. On potrafi wykrzesać z siebie ostatnie siły woli i to pozwoliło mu zwyciężyć. Mieliśmy przecież remis po dwóch rundach
- wyjaśnił.
Proksa był zadowolony również z występów dwukrotnego olimpijczyka Damiana Durkacza, który zajął trzecie miejsce w wadze 70 kg.
- Jestem od tego, aby budować zespół silny. Przyzwyczailiśmy się już do sukcesów Durkacza, który cały czas boksuje na bardzo wysokim poziomie. Dużo kosztowała go wygrana walka z Anglikiem (Hewittem). Później trafił na Szweda Scotta, choć w mojej opinii wcale nie przegrał tego pojedynku
- ocenił.
Trener podkreślił, że Durkacz ze względu na słabsze warunki od rywali już na starcie z reguły jest skazany na trudne pojedynki.
Zaznaczył, że polsko-polski finał w kategorii 90 kg, pomiędzy Adamem Tutakiem i Alexeyem Sevostyanovem przebiegał w duchu fair play. Obaj są zainteresowani wywalczeniem kwalifikacji do turnieju olimpijskiego w Los Angeles.
- Potrzebujemy takich zawodników, aby jeden drugiego mobilizował, bo tak się tworzy zespół. W wadze 70 kg mamy fajnych bokserów, czterech być może nawet pięciu. Ta rywalizacja tworzy sukcesy, których jesteśmy właśnie świadkami
- zauważył.
Proksa ostatecznie zadeklarował, że kadrowicze w lipcu nie wystąpią w Pucharze Świata w Kazachstanie. To mogłoby zakłócić przygotowania do mistrzostw świata w Liverpoolu, które są zaplanowane na 4-14 września.
- Rezygnujemy z wyjazdu do Kazachstanu. Wydaje mi się, że polska liga też nam daje dużo możliwości. Czekają nas bardzo ciężkie, wymagające obozy w lipcu i sierpniu. Chłopaki po prostu przed nimi muszą mieć czas na regenerację
- zakończył.(PAP)
