Rada miasta przeforsowała w czwartek (29 marca) rewolucyjną uchwałę. Dzięki niej posiadacze samochodów będą mogli bezpłatnie jeździć autobusami MZK. Co więcej - w darmową podróż zabiorą jedną osobę dorosłą i troje niepełnoletnich dzieci. Przepisy mają wejść w życie od stycznia 2019 roku.
Prezydent Arkadiusz Wiśniewski negatywnie ocenił pomysł. Apelował do radnych, aby uchwały nie podejmowali. Bez skutku.
- Wprowadzając bezpłatną komunikację miejską w Opolu radni zaczęli najdroższą w Polsce kampanię wyborczą, której skutki finansowe odczują wszyscy opolanie - ostrzegał Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. - Od lat rozwijamy komunikację miejską, kupujemy nowe autobusy i zwiększamy częstotliwość kursów. Tymczasem radni zachowują się nieodpowiedzialnie. Nie wiedzą nawet, jaki skutek tak uchwała będzie miała dla miejskiej spółki.
Wiśniewski przypomina, że Miejski Zakład Komunikacyjny utrzymuje się z pieniędzy z budżetu miasta, a także z wpływów z biletów. Tymczasem te mogą drastycznie zmaleć.
- Kampania radnych może nas kosztować nawet kilkanaście milionów złotych rocznie! - stwierdził prezydent.
Problemów jest jeszcze więcej. Uchwała o bezpłatnych przejazdach może stanowić zagrożenie dla projektów unijnych, gdzie urząd miasta pokazywał wpływy z biletów.
Według ratusza, radni narażają miasto także na ryzyko nieodzyskania podatku VAT od zakupu 61 autobusów oraz systemu zakupu biletów, a tym samym utratę dochodów do budżetu w wysokości około 13,6 milionów złotych.
Warto jednak pamiętać, że te argumenty pojawiły się dopiero na czwartkowej sesji, a dziś powtórzył je prezydent oraz urzędnicy.
- Podjęcie tej uchwały nas zaskoczyło, wcześniej była przecież negatywnie opiniowana na komisjach - tłumaczyła Małgorzata Stelnicka, zastępca prezydenta Opola.
Na konferencji pytaliśmy prezydenta, czy zamierza rozmawiać z radnymi i próbować przekonać ich do zmiany decyzji. Prezydent stwierdził, że jest otwarty na dialog, ale żadne konkretne deklaracje nie padły.
- Możemy rozmawiać z prezydentem, nie wykluczam takiego spotkania, ale mam też apel, aby pan prezydent przestał nas obrażać i okłamywać - komentuje Zbigniew Kubalańca, przewodniczący klubu radnych PO.
Na razie wygląda na to, że konflikt pomiędzy Arkadiuszem Wiśniewskim, a większością radnych, którzy w czwartek kilka razy głosowali inaczej, niż sugerował to Wiśniewski, będzie trwał. Niewykluczone, że do jesiennych wyborów samorządowych.
- Nie ja ten konflikt zacząłem. Obserwujemy karmazynową koalicję PO i PiS - kwituje Wiśniewski.