Prokuratura oskarża 32-letniego Przemysława J. o usiłowanie zabójstwa i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonego. Zdaniem prokuratury, 32-latek działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia partnera swojej żony.
– Czy przyznaje się pan do popełnienia zarzucanych mu czynów? – zapytał podczas pierwszego dnia procesu sędzia Łukasz Obłoza.
– Nie. Przyznaję się tylko, że uderzyłem go w twarz – odpowiedział Przemysław J. Podczas poniedziałkowej rozprawy oskarżony ze szczegółami opowiedział o burzliwej relacji, jaka łączyła go z Martą*.
Kobietę poznał 26 czerwca. Skarżyła się 32-latkowi na swojego partnera. Mówiła, że znęcał się i bił ją. Tego samego dnia Przemysław i Marta zostali parą. Niespełna dwa miesiące później wzięli ślub.
Młodzi zamieszkali razem, ale Marta nadal utrzymywała kontakt z Łukaszem*, byłym partnerem.
– W weekendy jeździliśmy na baseny. Na noc wracała do domu – przyznał w sądzie Łukasz. Z Marą łączył ją dziewięcioletni związek i córka.
Zażyłość żony z byłym partnerem była przyczyną konfliktów z mężem. Małżonkowie kłócili się coraz częściej. Napięcie sięgnęło zenitu 18 lipca. Była sobota rano, kiedy Przemysław J. obudził się i nie zastał żony w łóżku.
– Wściekłem się – powiedział oskarżony. Z wcześniejszych rozmów z małżonką wiedział, że razem z córką i byłym partnerem bywali pod namiotem nad Zalewem Zemborzyckim. Przemysław J. wsiadł w autobus i pojechał na poszukiwania żony. Na plaży w pobliżu Słonecznego Wrotkowa natknął się na sześcioosobowy namiot.
– Pomyślałem: nie będę wchodził, bo nie wiem kto to, ale poznałem głos Marty. Jakby on się do niej dobierał, czy coś – twierdzi oskarżony. – Spaliśmy. Żadnego seksu między nami nie było – wyjaśnił Łukasz przed sądem.
32-latek wyszarpnął zamek, na czworakach wszedł do namiotu i zdarł kołdrę ze śpiących. Zobaczył dziewięcioletnią córkę Marty, swoją roznegliżowaną żonę i jej byłego partnera. Nagłe wtargnięcie zaskoczyło ich. – Obudził mnie dźwięk wyrywanego zamka – mówi Łukasz.
– Wkurzyłem się i uderzyłem go w twarz – powiedział oskarżony. Przyznał się do zadania pokrzywdzonemu 2-4 ciosów pięścią.
Jeszcze na etapie śledztwa jego żona zeznała, że jej mąż trzymał w dłoniach nóż i drewniany kołek. Miał przyłożyć oponentowi nóż do szyi, ale Łukasz mu go wytrącił. Następnie Przemysław zaczął okładać pokrzywdzonego kołkiem po głowie i groził mu pozbawieniem życia.
– W emocji mogłem coś powiedzieć, ale nie pamiętam – przyznał Przemysław J.
Podczas składania zeznań przed sądem pokrzywdzony nie pamiętał dobrze przebiegu napaści, bo podczas szamotaniny zasłaniał twarz rękami. – Starałem się bronić. Walczyłem o życie – przyznał Łukasz. Nie przypomina też sobie, co dokładnie wykrzykiwał oskarżony w momencie napaści.
Marta i Łukasz wypchnęli napastnika z namiotu. Ich dziewięcioletnia córka pobiegła po pomoc. Jeden z przechodniów zadzwonił po policję i pogotowie.
Przemysław J. odszedł z miejsca zdarzenia. Pojechał do kolegi i zaczął pić. Był pod wpływem alkoholu, kiedy zatrzymała go policja.
W lutym oskarżony był karany za kradzież z włamaniem. Obecnie przebywa w areszcie tymczasowym. Jego żona wystąpiła o rozwód.
Proces o usiłowanie zabójstwa toczy się przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Przemysławowi J. grozi nawet dożywocie.
*imiona uczestników zdarzenia zostały zmienione
- Piękna podprowadzająca Motoru. Poznajcie Karolinę
- W Lublinie znów biało! Zobacz zdjęcia centrum miasta w zimowej odsłonie
- Kiedyś to śniegu było po pas! Zobacz, jak wyglądał dawny Lublin w zimowej odsłonie
- Morsom zimno niestraszne! Nawet w mikołajki
- Szukasz prezentu? Zobacz świąteczne upominki na każdą kieszeń przy ul. Jezuickiej
