Awantura podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej
W trakcie obchodów miesięcznicy smoleńskiej na Pl. Piłsudskiego w Warszawie, aktywiści, którzy co miesiąc starają się utrudniać obchody, ponownie przynieśli wieniec z napisem: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski”.
Prezes PiS mówił wtedy, że „przed pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku złożono wieniec, który wpisuje się w propagandę Putina i w drastyczny sposób obraża Lecha Kaczyńskiego”.
– To wszystko robią ludzie, którzy są byłymi ubekami, są lumpenproletariatem – ocenił.
Dodał, że wobec uczestników obchodów smoleńskich tolerowana jest agresja, którą można określić mianem „putinady”.
– Będziemy bronić godności tych, którzy wówczas zginęli – zapowiedział.
Doszło do szarpaniny. Prezes PiS uderzył aktywistę?
Wówczas to doszło do szarpaniny. Zbigniew Komosa twierdzi, że został wtedy uderzony przez Jarosława Kaczyńskiego.
„Po nieudanej próbie wyrwania mi mikrofonu, ludzie Jarosława Kaczyńskiego rzucili się na mnie i Dorotę, by siłą wyrwać nam wieniec. Korzystając z chwili mojej nieuwagi, Jarosław Kaczyński wyprowadził trzy uderzenia. Po chwili zostałem pociągnięty za kaptur przez dwie osoby z pisowskiej tzw. »straży porządkowej 2024« i szarpany” – mówi Komosa, a jego relacja została opublikowana na profilu „Obywateli RP” na platformie X.
Dodał, że „po konsultacjach z moim mecenasem przygotowaliśmy do sądu akt oskarżenia w trybie prywatno-skargowym o naruszenie nietykalności cielesnej”.
„Z pominięciem policji i prokuratury, gdyż one nie podejmują się działań w takich sprawach, kiedy tożsamość sprawcy jest znana” – stwierdził.
Jego zdaniem „tu nie chodzi »dopieczenie« Kaczyńskiemu”.
„Tu chodzi o zachowania zgodne z prawem i przeciwdziałanie przemocy fizycznej w przestrzeni publicznej” – mówił.