Awantura wybuchła o godz. 11.50, czyli w momencie kiedy kończył się okres gdy w sklepach i innych placówkach, pierwszeństwo w obsłudze mają seniorzy.
Świadkiem całego zdarzenia była pani Dorota, nasza Czytelniczka. Z jej relacji wynika, że stojący w kolejce mężczyzna kazał kobiecie odejść na koniec kolejki, po czym ją zaatakował.
- Młody, na oko 30-35 letni mężczyzna, wykrzykuje do kobiety w wieku mojej mamy, żeby spieprzała na koniec kolejki, bo on tu stał - relacjonuje nasza Czytelniczka. - Staruszka tłumaczyła, że stała za inną panią, a jego nie widziała. Na co on podbiegł do niej, szarpał za ramiona rzucając na ścianę budynku i ostatecznie popychnął na ziemię. Kobieta upadła na plecy uderzając głową o chodnik.
Pani Dorota zaczęła krzyczeć na napastnika i podbiegła do poszkodowanej kobiety. Według jej relacji, żadna z pozostałych osób stojących w kolejce nie zareagowała.
- Tylko pani z pobliskiego sklepu zoologicznego zobaczywszy leżąca kobietę przyniosła nam koc, którym ją przykryłyśmy - mówi. - Szok, niedowierzanie. Kobieta przytomna, ale z głowy na leżąca pod nią czapkę sączy się krew.
Na miejsce przyjechała policja. Okazało się, że zaatakowana kobieta jest lekarką, która udziela teleporad w dobie pandemii.
Policjanci dotarli zarówno do sprawcy, którym okazał się 37-letni mężczyzna, jak i do trzech świadków. Na podstawie ich relacji ustalili przebieg zdarzenia.
- Okazało się, że przed pocztą stała długa kolejka, zaś pokrzywdzona zaczęła się przemieszczać do przodu. Gdy mijała 37-letniego mężczyznę, ten zwrócił jej uwagę, że postępuje niewłaściwie. Szarpnął ją za ramię, tak jakby chciał zawrócić kobietę. Niestety, efekt był taki, że 72-latka straciła równowagę i przewróciła się na chodnik - mówi nadkomisarz Adam Kolasa z zespołu prasowego KWP w Łodzi.
W rozmowie z policjantami 37-latek zapewniał, że nie chciał zrobić krzywdy 72-latce. Kobieta Oznajmiła, że nie będzie składać na policji zawiadomienia o naruszeniu nietykalności osobistej. Ratownicy medyczni opatrzyli ją i przewieźli do szpitala Barlickiego. Tam lekarze dokładnie zbadają ranę głowy i sprawdzą, czy pacjentka nie doznała innych obrażeń.
Sprawa incydentu w kolejce trafiła do V komisariatu na Bałutach.
- Szok i niedowierzanie - raz, że tak to działa, że ludzie mogą bezkarnie atakować innych, i dostaną może tylko pouczenie - dziwi się pani Dorota. - Dwa - jaka jest znieczulica, że nikt nie zareagował, nawet nie podszedł podnieść tej kobiety jakby była trędowata.
