Do napaści na funkcjonariuszy doszło w biały dzień. Po godz. 14 patrol funkcjonariuszy podejmował interwencję na terenie „Przesiadkowa”. Strażnicy zauważyli, że jedna z osób przechodzi przez al. Mickiewicza na czerwonym świetle. Strażnicy zareagowali. Podczas legitymowania do stojących na gigantycznym przystanku mundurowych podbiegło dwóch napastników.
- Przechodzili przez pasy , gdy nagle zobaczyli interweniujących strażników - opowiada strażniczka, która przyjechała na pomoc zaatakowanemu patrolowi.
Widok mundurowych wywołał furię - przyspieszyli i zaczęli wykrzykiwać wulgaryzmy, część pod adresem strażników. W końcu rzucili się na nich z pięściami.
- O ile jednego dało się skutecznie obezwładnić, to drugi był o wiele bardziej agresywny i pobudzony. W końcu uderzył strażnika w głowę (48-letni funkcjonariusz został kopnięty w głowę - przyp. red.) - wyjaśnia Leszek Wojtas, rzecznik prasowy łódzkich strażników miejskich. - Do rannego strażnika zostało wezwane pogotowie ratunkowe. Po opatrzeniu rany 48-latek trafił do szpitala.
Około 30-letni mężczyzna, który uderzył funkcjonariusza, został zakuty w kajdanki i osadzony w okratowanym radiowozie . Podobnie jak jego kolega (ten z kolei trafił na tylne siedzenie drugiego ze strażniczych pojazdów, które zaparkowały na terenie „Stajni jednorożców”) był prawdopodobnie pod wpływem środków odurzających. Strażnicy przypuszczają, że dopalaczy. Niewykluczone, że obaj zmieszali używki z alkoholem. W trakcie oczekiwania na przyjazd karetki 30-latek rzucał się z jednego krańca na drugi i uderzał pięściami w szybę samochodu. W końcu razem z kolegą został przewieziony do I Komisariatu Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Po wytrzeźwieniu usłyszy zarzuty.