Historia zaginięcia kobiety rozpoczęła się w Wigilię 1976 roku. Wtedy, 60-letnia wówczas mieszkanka gminy Baranów opuściła dom nie pozostawiając po sobie śladu. Poszukiwania trwały do 1998 roku, kiedy policja dała za wygraną. Kobiety nie udało się odnaleźć.
W 2017 r. funkcjonariusze wznowili poszukiwania. - Policjanci z Zespołu ds. Poszukiwań i Identyfikacji Osób puławskiej komendy wrócili do sprawy zaginionej mieszkanki gminy Baranów. Policjanci oraz ich koleżanka z zespołu poszukiwawczego ponownie przeanalizowali akta sprawy z 1977 roku. Sprawdzili policyjne oraz archiwalne bazy danych. W wyniku tych czynności natrafili na sprawę z tego samego roku, ale z województwa kujawsko – pomorskiego (dawniej bydgoskiego) – zdradza szczegóły akcji Ewa Rejn Kozak, rzecznik puławskiej komendy.
Jak się okazało, tydzień po tym, jak 60-latka wyszła z domu, na dworcu PKP w Szubinie odnaleziono kobietę, której tożsamości nie dało się ustalić. - Została ona umieszczona w szpitalu, a następnie w placówce opiekuńczo – leczniczej, gdzie przebywała do 2003 roku, kiedy to zmarła. Podczas pobytu w placówce została jej nadana nowa tożsamość – informuje mł. asp. Ewa Rejn – Kozak.
Puławscy policjanci porównali zdjęcia 60-latki oraz kobiety odnalezionej w Szubinie. Według nich, była to ta sama osoba. - Okazanie zdjęć najbliższej rodzinie zaginionej potwierdziło przypuszczenia funkcjonariuszy. Dotarli oni także do relacji personelu z placówki opiekuńczo – leczniczej. Pracownicy pamiętający pensjonariuszkę, wspominali, że chciała aby zwracano się do niej „Jagusia”, mimo, że pełnych danych nie pamiętała. W rzeczywistości miała na imię Agnieszka, a najbliższa rodzina mówiła do niej właśnie… Jagusia – dodaje Rejn – Kozak.