Bartek urodzi się z krytyczną wadą serca. By pomóc nienarodzonemu dziecku dwojga policjantów, trzeba zebrać 330 tysięcy złotych

Bartuś ma przyjść na świat w kwietniu, ale już po porodzie musi zostać objęty specjalistyczną opieką medyczną
Bartuś ma przyjść na świat w kwietniu, ale już po porodzie musi zostać objęty specjalistyczną opieką medyczną archiwum prywatne
Bartuś ma przyjść na świat w kwietniu, ale już po porodzie musi zostać objęty specjalistyczną opieką medyczną. Chłopiec urodzi się bowiem z krytyczną wadą serca - HLHS z restrykcyjnym otworem owalnym. Pierwsze minuty po porodzie mogą być dla niego decydujące, a w ciągu miesiąca trzeba zebrać 330 tysięcy złotych, by zwiększyć jego szanse.

Przyszli rodzice Bartka są policjantami. Karolina Paliga pełni służbę w Wydziale Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach. Początkowo w ogniwie patrolowo - interwencyjnym, a obecnie w zespole ds. wykroczeń. Michał Paliga jest funkcjonariuszem Oddziału Prewencji Policji w Katowicach.

Przed nimi najważniejsza walka w życiu. O zdrowie i życie nienarodzonego jeszcze synka.

W trakcie pierwszych badań prenatalnych małżeństwo dowiedziało się bowiem o zwiększonej przezierności karkowej płodu. - Pojawiły się wtedy podejrzenia: wada genetyczna albo chore serce - mówi Michał Paliga, a jego żona dodaje: - Dalsze badania wykluczały wadę, a w chwili, gdy myśleliśmy, że już wszystko się ułoży, okazało się, że jednak serduszko nie pracuje tak jak powinno. Zaczęliśmy konsultacje z lekarzami i w 20. tygodniu ciąży po raz pierwszy padała nazwa HLHS, krytyczna wada serca - wspomina Karolina Paliga.

Dla młodego małżeństwa to był szok. Niektórzy lekarze sugerowali przerwanie ciąży, inni sugerowali, by nie leczyć Bartka po porodzie i pozwolić mu umrzeć. Przede wszystkim byli jednak medycy, którzy podkreślali, że jest szansa na przeżycie i normalne życie chłopca.

- Niestety podczas kolejnego badania okazało się, że sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ do tej wady doszedł restrykcyjny otwór owalny. Połączenie między przedsionkami, które umożliwia przepływ krwi, zaczęło się zwężać, co stwarza dodatkowe zagrożenie - tłumaczą Karolina i Michał Paligowie.

Przyszli rodzice nie zamierzają się jednak poddawać. W jednym z ośrodków w Polsce zaproponowano im cesarskie cięcie, a następnie transport do innego ośrodka, gdzie Bartek miałby być operowany. To jednak duże ryzyko. Zapadła zatem decyzja o opcji zagranicznej.

15 marca pani Karolina musi zgłosić się do Kliniki Uniwersyteckiej w niemieckim Munster, gdzie operuje profesor Edward Malec. To kardiochirurg, który jako pierwszy przeprowadził w Polsce zakończoną sukcesem operację wady serca HLHS. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród. W związku z planowanym wyjazdem do Niemiec, małżeństwo rozpoczęło współpracę z Fundacją na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis.

- Zarówno mój stan, jak i stan Bartka musi być monitorowany. Później lekarze będą decydowali o następnych krokach. Termin porodu wyznaczono na 5 kwietnia - mówi Karolina Paliga.

Przyszli rodzice Bartka niestety nie mogą liczyć na refundację z NFZ i sami muszą ponieść koszty pierwszej operacji i porodu. W sumie 330 tysięcy złotych.

- Chcemy dać synkowi jak największą szansę - tłumaczą Karolina oraz Michał Paligowie i dodają, że mogą liczyć na ogromne wsparcie ze strony przełożonych i kolegów z jednostek.

Jak można pomóc Bartkowi? Przekazując darowiznę na konto: Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca COR INFANTIS ul. Nałęczowska 24, 20-701 Lublin 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 (wpłaty w tytule przelewu z dopiskiem: Bartek Paliga).

Można również przekazać pieniądze za pośrednictwem portalu zrzutka.pl lub rozliczając 1 proc. podatku: wpisując w KRS: 0000270809, podając cel szczegółowy: PALIGA, 9042. Powstała również specjalna strona internetowa www.sercedlabartka.pl.

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

I
Ignis
Przecież to ludzie. To jaki mają zawód, nie ma znaczenia. Chodzi o ratowanie ich dziecka.
Co byś zrobił, gdybyś był w ich sytuacji?
o
ona
pan profesor mówi że zbiórki nie konieczne a w drugim artykule już przyznaje, że z uwagi na system dzieci umieraja i rozumie rodziców którzy nie chca czekac i jada za granice
o
od
realista poczytaj sobie komenatrze pod artykułem który zamieściles to sie dowiesz o co chodzi
s
slonzak
informuja, ze moga leczyć w Polsce ale chCĄ zwiekszyc szanse dziecka na przezycie a tam maja lepsze warunki ? jakby chodziło o wasze dziecko to tez bycie wyszli z zalozenia, ze zrobimy tutaj albo przezyje albo nie albo bedzie niedotlenione i uposledzone
K
Kaja
nie rozumiem po co jechać do Niemiec skoro można te wady leczyć w Polsce. pracuje na kardiologii dziecięcej i znam sporo dzieci w tymi wadami zarówno te operowane w Niemczech za prywatne pieniądze, jak i te operowane w Polsce. nie łudźmy się że po operacji u prof. Malca te dzieci mają szansę na normalne życie. niestety nie. współczuję rodzicom.
B
Beblok
Masz rację. Jesteś nikim i to w dodatku szarym. Jeszcze będziesz skomlał kiedyś o pomoc policjanta. Oby zdążyli na czas. Tylko czy będzie warto ?
w
wow
hehe...
s
szary nikt
I ja mam psom pomagac?
A
Arek
Bo jak nie to co? Niech sobie wezmą z mandatów a nie żebrać po internecie.
G
Gość
Za leczenie tego dziecka jak i na tysięce innych winien zapłacić NFZ !! NFZ płaci za leczenie
pijaków i narkomanów, np leczy taką pijaczynę jak mój kuzyn, skrajny degenerat!!
Na leczenie ludzi z chorobami zawodowymi, którzy kilkadziesiąt lat pracowali w kopalni lub
w azbeście, pieniędzy nie ma!! PIJAKI I NARKOMANI WINNI LECZYĆ SIĘ ZA WŁASNE PIENIĄDZE!!
M
Marlena
Takie wady są operowane w Polsce i są wadami częstymi. A do rodziców należy wybór gdzie chcą by była przeprowadzona operacja.
S
Sok z butelki
Chętnie bym pomógł ale na skutek spotkania z tzw. „ wymiarem sprawiedliwości „ który de facto w Polsce jest wymiarem kar mam dużą kwotę do płacenia. Może sędziowie albo prokuratorzy i policjanci z Piekar Śląskich pomogą? Pozdrawiam.
Wróć na i.pl Portal i.pl