Bernard Krawczyk zmarł w wieku 87 lat, po krótkiej i gwałtownej chorobie.
BERNARD KRAWCZYK SPOCZNIE W KATOWICACH PANEWNIKACH
20 maja 1931 - 12 sierpnia 2018
Wspaniały aktor i niespotykanie życzliwy człowiek, o którym Kazimierz Kutz powiedział kiedyś, że „Benia trzeba do jakiejś księgi rekordów zapisać, bo to ewenement - nie ma ani jednego wroga!”.
BERNARD KRAWCZYK NIE ŻYJE: POZOSTAWIŁ PO SOBIE WIELE RÓL TEATRALNYCH I FILMOWYCH
Tę wrodzoną otwartość i wyrozumiałość dla innych, wewnętrzne ciepło i niesamowite poczucie humoru, wpisywał Bernard Krawczyk w znakomitą większość z kilkuset scenicznych postaci, jakie zagrał w ciągu długiego, artystycznego życia. Postaci z wielkiej klasyki, przedstawień muzycznych i sztuk współczesnych, a także filmów i seriali.
Pogrzeb Bernarda Krawczyka w Katowicach Panewnikach ZDJĘCIA ...
Grał zaś właściwie do śmierci - spektakle z jego udziałem pozostawały przecież do wczoraj w repertuarze Teatru Śląskiego, przymierzał się ambitnie do nowych projektów.
Nikt mu, zresztą, nigdy lat nie liczył, bo i nie było takiej potrzeby. Kondycję miał, zdawało się, żelazną, pamięć doskonałą i mnóstwo pomysłów interpretacyjnych w zanadrzu…
ZOBACZ ZDJĘCIA
Bernard Krawczyk wchodzi na scenę i ...jest
Nigdy nie bał się aktorskich wyzwań i awangardowych inscenizacji. Znakomicie czuł się w sztukach Sławomira Mrożka, Witolda Gombrowicza czy Eugenea Ioneski Ponad wszystko kochał jednak teatr słowa, z którego potrafił wydobyć najmniejszy niuans i kochał recytować poezję, zwłaszcza romantyczną. Mówił, że tak ukształtowali go pierwsi nauczyciele aktorskiego fachu, którego uczył się w słynnym katowickim Studium Aktorskim, w początkach lat 50. XX wieku, pod okiem takich tuzów, jak Gustaw Holoubek czy Roman Zawistowski.
Młody artysta szybko pokazał jak wielki i różnorodny ma talent, szybko spodobał się też publiczności.To był ten typ aktora, który wchodzi i natychmiast skupia na sobie uwagę widza; choćby słowa nie powiedział! Sceniczny magnetyzm zachował zresztą do końca... Nic dziwnego zatem, że wiele razy otrzymywał propozycje angażu do innych teatrów; m.in. Łodzi, Wrocławia i Warszawy. Ale pozostał u nas, wiążąc się zawodowo z Teatrem Śląskim i Teatrem Zagłębia w Sosnowcu, grał też w Teatrze Nowym w Zabrzu i Gliwickim Teatrze Muzycznym.
Na Śląsku, czyli u siebie
Urodzony w Podłężu Szlacheckim, w dzieciństwie przeprowadził się z rodzicami do Mysłowic, które nazywał miastem rodzinnym. A jego pierwszym językiem była śląska gwara, dzięki której mógł wiele lat później stworzyć. Francika, jedną z najsympatyczniejszych postaci telewizyjnej noweli „Sobota w Bytkowie”. I zagrać w kultowych filmach Kazimierza Kutza. Mówił o sobie „jestem aktorem przydatnym”. Nie miał racji. Bernard Krawczyk był Wielkim Aktorem. I cudownym człowiekiem.
Bernard Krawczyk o Śląsku...
Co mnie tu trzyma? Klimat, ludzie, rodzina i przyjaciele, tradycja, cmentarze nawet, bo jak tu odwiedzać groby bliskich, gdy są daleko? A może nie ma w tym tajemnicy, tylko zwykły wybór? Jestem tu, bo tylko tu czuję się dobrze. Pracy mi nie brakuje, publiczność mnie dostrzega, familia pod ręką, po co zmieniać coś, co nas satysfakcjonuje?
Bernard Krawczyk o aktorstwie
W teatrze grałem chłopów i królów, traktorzystów i arystokratów, pierwszy plan i epizody. Czasem zastanawiam się jednak, czy aktorstwo to aby na pewno taka sama profesja jak inne. Jeśli w tym samym tygodniu raz jesteś Chudogębą, a raz Zygmuntem Augustem? Jeśli rano, na próbie, mieszkasz w świecie Becketta, wieczorem mówisz językiem Dostojewskiego, a w nocy uczysz się tekstu Różewicza? Wszystko zależy od tego, czy kochasz tak pracować. Ja kocham.
Jan Englert w liście na jubileusz Bernarda Krawczyka
“Nigdy nie zabiegałeś o poklask i nie zamieniałeś talentu na dobra materialne. W naszej teatralnej kopalni coraz mniej pozostało takich robotników...”
Bernard Krawczyk o pieśniach śląskich
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: