W wydanym w piątek 9 lipca wyroku sąd rejonowy nie umorzył postępowania całkowicie, ale warunkowo na okres 2 lat. Oznacza to, że uznany za winnego Kazimierz M. nie będzie formalnie karany. Jeśli jednak w czasie próby wejdzie ponownie w konflikt z prawem, postępowanie wobec niego zostanie podjęte na nowo i mężczyzna ponownie stanie przed sądem, który może orzec surowszą karę. Za naruszenie nietykalności cielesnej grozi rok więzienia.
- Dwa lata powinny wystarczyć, by oskarżony zrozumiał, że nie należy kierować się w działaniu impulsem. Przy czym w tej sprawie działanie to nie było niczym usprawiedliwione - podkreślała w uzasadnieniu sędzia Katarzyna Skindzier-Ostapa. Wyjaśniała, że stopień społecznej szkodliwości zarzucanego mu czynu nie jest znikomy, a oskarżony wyraził skruchę dopiero w postępowaniu mediacyjnym.
Choć nastolatka nie oczekiwała od Kazimierza M. zadośćuczynienia, sąd uznał, że mężczyzna powinien odczuć, że naruszył porządek prawny. Orzekł od oskarżonego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej kwotę 2 tys. zł tytułem świadczenia pieniężnego.
Wyrok nie jest prawomocny.
Tu oglądasz: Wiec Andrzeja Dudy w Białymstoku i atak na aktywistki klimatyczne
Do zdarzenia doszło 20 czerwca 2020 r. Na Rynku Kościuszki w Białymstoku odbywał się wówczas wiec wyborczy ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. Jego sympatycy zgromadzili się tłumnie w pobliżu pomnika marszałka Piłsudskiego.
Na plac przyszły uczennice białostockich szkół, które działały w ramach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Demonstrowały pokojowo, chciały zwrócić uwagę kandydata na prezydenta na problemy związane z katastrofą klimatyczną. Doszło do przepychanek i wyzwisk ze strony zwolenników kandydata. W pewnym momencie oskarżony Kazimierz M. podszedł do jednej z nastolatek i uniósł jej bluzkę odsłaniając pierś.
Zobacz także: Prezydent Andrzej Duda w Białymstoku. Rynek Kościuszki zgromadził tłumy zwolenników (zdjęcia, wideo)
Choć mężczyzna zniknął w tłumie, policji, do której zgłosiła się upokorzona 17-latka, udało się ustalić jego tożsamość. Nie karany wcześniej 70-latek w śledztwie nie przyznawał się do winy. Twierdził, że dziewczyna była niestosownie ubrana, a on zwrócił jej tylko uwagę, bo na wiecu były dzieci.
- Trzymała w uniesionych rękach transparent. Była ubrana w kusą bluzkę, która przez uniesienie przez nią rąk ledwo zakrywała jej biust. Powiedziałem grzecznie do tej pani, aby się czymś okryła, ponieważ bardzo brzydko to wygląda i wtedy odszedłem - zarzekał się.
Gdy do sądu został wysłany akt oskarżenia, obrońca Kazimierza M. wniósł o skierowanie sprawy do mediacji. Ta zakończyła się ugodą. Oskarżony, który wcześniej wszystkiemu zaprzeczał, ostatecznie przeprosił nastolatkę, wyraził skruchę i żal z powodu tego, co zrobił. Strony doszło do pojednania.
