O ławkach w kształcie Polski było głośno na przełomie sierpnia i września. Wtedy wielu miastach m.in. w Rzeszowie, Kielcach, Gdańsku zaczęły się pojawiać instalacje składające ze stelażu, siedziska postumentu zabezpieczonego łańcuchem. Do drewnianej ławeczki wpisanej w biało-czerwony Polski dołączono 15-punktową instrukcję jak skorzystać z eksponatu. Wielu obserwatorów zwracała uwagę, że są niedostępne dla osób niepełnosprawnych.
Okazało się, że ławki stanowią element kampanii Banku Gospodarstwa Krajowego w szesnastu miastach wojewódzkich, a rząd - jak tłumaczył jego rzecznik - tylko wsparł „logistyczne kwestie związane ze współpracą z wojewodami”. Z kolei jak tłumaczyła w oświadczeniu rzeczniczka banku instalacje powstały w ramach promocji inwestycji, których realizację wspiera bank, a każda z ekspozycji kosztowała 100 tys. zł.
Czytaj też:Ławki z Polską w polskich miastach
Teraz taka ławka pojawiła się w Białymstoku.
- Absurdalna, PiSowska ławka pojawiła się obok Pałacu Branickich szpecąc otoczenie tego zabytku. Została ustawiona bez zgody władz Białegostoku - napisał na Twitterze Rafał Rudnicki, pierwszy zastępca prezydenta Tadeusza Truskolaskiego.
Wyraził nadzieję, że za jakiś czas „zniknie” z przestrzeni publicznej.
- Tak jak „zniknie” wojewódzka konserwator zabytków, która dała na to zgodę - dodał Rafał Rudnicki.
Ekspozycja stoi w miejscu, którym zarządza Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Jego rzecznik mówi, że teren został użyczony na prośbę wojewody podlaskiego.
- Do końca listopada - dodaje Marcin Tomkiel.
Anna Dzierszko, rzecznik prasowy wojewody, tłumaczy, że Podlaski Urząd Wojewódzki na etapie wstępnym wspierał działania BGK w kwestii wskazania możliwych lokalizacji na terenie Białegostoku.
- Instalacja stanowi element akcji informacyjno-promocyjnej poświęconej inwestycjom, których realizację wspomaga BGK - podkreśla Anna Dzierszko.
Do twitterowych słów wiceprezydenta Rudnickiego krytycznie odniósł się szef radnych PiS w białostockiej radzie miasta.
- Postawa zastępcy prezydenta, byłego członka PiS, jest skandalem - uważa Henryk Dębowski. - W sytuacji kiedy Polska walczy o reparacje od Niemiec, wzmacnianie postaw patriotycznych poprzez wszelkie elementy jest bardzo wskazane. Skoro uwiera mu polskość niech powie wprost.
Oświadczenie wydała też prof. Małgorzata Dajnowicz, wojewódzka konserwator zabytków. Napisała w nim, że wbrew temu co sugerował wiceprezydent w swojej wypowiedzi ławeczka nie powstała na podstawie wydanego przez nią pozwolenia, bo do jej urzędu nie wpłynął wniosek o uzgodnienie lokalizacji instalacji. Wypowiedzi wiceprezydenta uznała, za obraźliwe i godzące w jej dobre imię.
- Żądam od Pana prezydenta Tadeusza Truskolaskiego wyciągnięcia konsekwencji wobec jego zastępcy za niewątpliwe upowszechnianie mowy nienawiści w przestrzeni publicznej - napisała wojewódzka konserwator zabytków.
Wspomniała, że w otoczeniu pałacu, jak ogrodów odbywa się wiele wydarzeń patriotycznych z tymczasowymi instalacjami.
- Obecnie przygotowywany jest wniosek o wydanie pozwolenia - napisała prof. Dajnowicz o ławeczce.
Po godz. 13 Rafał Rudnicki zwołał konferencję prasową na tle instalacji. Zapowiedział, że miasto skieruje pismo do wojewódzkiej konserwator zabytków z zapytaniem, dlaczego ławeczka z polska flagą stanęła w tym miejscu i czy konserwator wydała na to zgodę.
- A jeżeli tak, to jakie było uzasadnienie oszpecenia zabytku, czy uzyskały zgodę właściciela i kiedy zostanie usunięta - mówił wiceprezydent.
Pytamy, czy nie lepiej byłoby wysłać zapytania do pani konserwator, a później publikować twitt o jej "zniknięciu" odpowiedział:
- Uważam, że słowo "zniknie" napisane w cudzysłowiu oznacza fakt przestania pełnienia funkcji wojewódzkiego konserwatora zabytków - odpowiedział wiceprezydent.
