Ośrodek wychowawczy dla 4 dziewczyn (jednej dodatkowo grozi „poprawczak”) i nadzór kuratora dla trzech kolejnych. Gdański sąd wydał wczoraj nieprawomocny wyrok w głośnej sprawie całego szeregu pobić nieletnich dziewczynek, z których najmłodsza miała tylko 10 lat. Sędzia porównała sprawczynie do gangu i apelowała do ich rodziców, ale odpowiedział jej... śmiech.
- Nie spotkalibyśmy się na tej sali, gdybyśmy mieli do czynienia z wydolnymi wychowawczo rodzicami. Nie ma pojęcia „trudna młodzież”, jest to synonim określenia beznadziejnych rodziców - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Izabela Żurek, a odpowiedział jej głośny śmiech jednego z rodziców. - To być może przykra i trudna do zaakceptowania prawda. Nieletnie mają po 14-15 lat i jest jeszcze czas na refleksję, na wprowadzenie radykalnych zmian w życiu waszym i waszych dzieci. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi - apelowała.
O głośnej i bulwersującej sprawie cała Polska dowiedziała się w maju, gdy w internecie ukazał się filmik z 14-latką i trzema innymi dziewczynami, które ją poniżają i brutalnie biją.
Nieletnie mają po 14-15 lat i jest jeszcze czas na refleksję, na wprowadzenie radykalnych zmian w życiu waszym i waszych dzieci. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi
„Za...eb jej kopa w łeb!” - słychać głos chłopaka w tle. Na reakcję jednej z agresorek nie trzeba długo czekać: z całej siły kopie dziewczynę siedzącą na ziemi w twarz. Żaden z przechodzących koło tego zdarzenia uczniów nie reaguje, nie wzywa nauczycieli, nie stara się pomóc bitej nastolatce. Zamiast tego pada pytanie: „ A masz ten najlepszy moment, jak ona ją wyj...ała? Wyślij mi to na fejsie, stary!”. Inna osoba pyta z kolei: „Mogę ja jej zaj...ać?”. Trzy nastolatki zachęcane przez kolegów nie przestają więc znęcać się nad dziewczyną. Szarpią ją za włosy, kopią i biją po całym ciele. Dopiero pod koniec filmu nagrywający go chłopak mówi: „Ej, dobra, starczy. 5:1 dla nas”. Słychać, jak pobita płacze. Nadal nikt jednak nie podchodzi, by jej pomóc.
O głośnej i bulwersującej sprawie, w której proces odbył się za zamkniętymi drzwiami, pisaliśmy wielokrotnie. Szybko okazało się bowiem, że nagrana scena to „tylko” jeden epizod z długiej listy pobić i zastraszeń, jakich grupa miała dopuścić się wiosną 2017 roku. Okraszone wulgaryzmami filmiki zawie-rały np. sceny usiłowania przymuszania do przeprosin naklęczkach z pocałowaniem ręki gimnazjalistki.
Jako niespełna 12-letnia dziewczynka miała grozić rówieśnikom nożem i trafić do poprawczaka
Wobec jednej z obwinionych sędzia zdecydowała się zastosować zakład poprawczy - jednak warunkowo zawiesiła ten środek wychowawczy na trzy lata. Małoletnia trafi natomiast do ośrodka wychowawczego, podobnie jak jej trzy koleżanki. Z kolei trzy kolejne dziewczyny będą miały przydzielonego kuratora (wszystkie mają dodatkowo wykonać po 30 godzin prac społecznych na rzecz swoich szkół). Wobec jedynego obwinionego 15-letniego chłopaka postępowanie umorzono, jednak - jak wyjaśniła prokurator - wynikało to z faktu, że już przebywa on w ośrodku wychowawczym, który opuści dopiero z osiągnięciem pełnoletności.
W uzasadnieniu swojego postanowienia sędzia wskazywała m.in. na fakt, że najmłodsza z ofiar miała zaledwie 10 lat.
- W grupie czuły się silne i niestety bezkarne - podkreśliła Izabela Żurek, która mówiła wręcz o „gangu młodocianych przestępczyń”. - Już jako niespełna 12-letnia dziewczynka miała grozić rówieśnikom nożem i trafić do poprawczaka - powiedziała o jednej z sądzonych. - Przemoc traktowała jako normalny sposób rozwiązywania problemów - mówiła o innej, a o trzeciej powiedziała, że by wywołać agresję, „wystarczyło się źle popatrzeć”: jak 10--latka, która zastraszona przepraszała ją później i całowała rękę.
Wyrok Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ nie jest prawomocny, a apelacja obrony graniczy z pewnością.
Adwokat Marcin Szczerkowski, obrońca siedmiu z ośmiu sądzonych gimnazjalistów:
- Nie z wszystkimi ustaleniami sądu się zgadzamy. Na pewno będziemy wnosić o pisemne uzasadnienie i na 90 procent będziemy ten wyrok skarżyć - zapowiedział prawnik. Dopytywany o to, z czym konkretnie się nie zgadza, odparł, że chodzi np. o używane wobec dziewczynek określenie „gang”. - Nie uważamy, że gang istniał. Ustalenia sądu są zbyt daleko idące. Nie wszystkie osoby brały udział we wszystkich zdarzeniach. Tam były różne konfiguracje - mówił obrońca, wskazując, że orzeczone wobec części dziewczynek pobyty w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych są „zbyt daleko idące”, podobnie jak przydzielenie innym kuratora.
Z kolei prokurator Marzanna Majstrowicz z Prokuratury Rejonowej Gdańsk Śródmieście nie kryła zadowolenia z wyroku.
Zastrzegła, że również ona w mowie końcowej używała wobec gimnazjalistek określenia „gang”, a liczbę ofiar szacowała na 6-7, podobnie jak liczbę ataków, które rozegrały się wiosną 2017 roku. - Działo się to od maja. W praktyce w maju były co kilka dni - mówiła o pobiciach. - Jestem bardzo zadowolona z tego orzeczenia. Praktycznie jest ono zgodne z wnioskami prokuratury - dodała, podkreślając, że jest zdziwiona głośnym śmiechem rodziców, który był odpowiedzią na skierowany do nich apel sędzi.