Anderson był eskortowany przez uzbrojonego strażnika z celi na przesłuchanie przez tuby propagandowe autokraty..
"Przygotowali" Anglika, by mówił po myśli Kremla
Anderson służył wcześniej w armii brytyjskiej. Jest oskarżony o terroryzm, działania jako najemnik i przestępstwa przeciw cywilom.
Anderson powiedział: „Moja przyszłość to spędzenie dużej ilości czasu tutaj... w Rosji. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek wrócę do domu. Ale szczerze mówiąc, spędzę... 20 do 30 lat w Rosji, bo uznałem, że dobrym pomysłem jest pomoc Ukrainie”.
Opowiedział, jak odrzucił prośby swojej rodziny, aby nie wracać na Ukrainę. Mówił agencji propagandowej Readovka: „Gdy jestem w celi, myślę o tym, jak moja mama i tata mówili: »Nie wracaj, nie wracaj«”, dodając z żalem: „Chciałbym, żebym nigdy to tego nie doszło”.
Krytykował Ukrainę za atak w obwodzie kurskim
Według mediów Kremla zarabiał równowartość 315 funtów miesięcznie, z premią w wysokości 47 funtów za dzień misji. A rozmawiając z agencją RIA Novosti, Anderson powiedział, że to był zły ruch ze strony Ukrainy, wspieranej przez Zachód, aby wkroczyć do rosyjskiego obwodu kurskiego, gdzie trafił do niewoli.
„Nie powinniśmy tu być – Rosjanie nas tu nie chcą” – przyznał. „Mają o wiele więcej broni, o wiele więcej żołnierzy”.
Rosyjski dowódca plutonu, zidentyfikowany po znaku wywoławczym „Bach”, zarzucił Andersonowi, że kierował ukraińskimi siłami przed ich kapitulacją. W wywiadzie dla TASS „Bach” mówił: „Stopniowo zaczęli rozmawiać, żeby się poddać”, dodając: „Był obcokrajowiec organizujący walkę a potem dowiedzieliśmy się, że to Brytyjczyk”.
Opisał moment spotkania: „Podeszliśmy i powiedzieliśmy, poddajcie się, chłopaki, jesteście otoczeni. Brytyjczyk natychmiast rzucił karabin maszynowy na ziemię”.