- Krzyczałem… a potem 200 woltów przeszło przez moje ciało - wspomina brytyjski żołnierz schwytany na Ukrainie i skazany w Doniecku na śmierć.
Żyje, bo jego i kilku innych Brytyjczyków wymieniono na rosyjskich jeńców.
Bity i rażony prądem
Shaun Pinner opowiadał Sky News jak był bity, torturowany i rażony prądem. Czuł, jak „mięśnie wyskakują z jego ciała”, a krew leje się z nóg, po tym, jak przepuścili przez jego ciało prąd o napięciu 200 woltów.
Z Mariupola do Doniecka
Pinnera pojmano po upadku Mariupola w pierwszych miesiącach wojny. Pamięta, jak zawieźli go do pokoju w biurze w Doniecku. Związali, dźgali nożem, rozcięli mu ubranie i pobili. Tam przeżył kilka wstrząsów elektrycznych, które spowodowały, że jego nogi nabrzmiały. Kiedy zdjął koszulę, stwierdził, że krwawi z powodu obrażeń.
Oskarżono go, że jest zagranicznym najemnikiem i Sąd Najwyższy tzw. Donieckiej Republiki Ludowej skazał go na śmierć.
Przez dziewięć lat Pinner służył w brytyjskim wojsku. Walczył w Bośni, później jako ochotnik przeciwko ISIS. Po przejściu na emeryturę przeniósł się z żoną Ukrainką i w 2018 roku wstąpił do tamtejszych sił zbrojnych.
Gdy Europejski Trybunał Praw Człowieka prosił Rosję, aby nie zabijała Pinnera i jego kolegi Aidena Aslina, Moskwa twierdziła, że nie ma takiej możliwości. Wyszli na wolność prawie pół roku temu w ramach wymiany więźniów.

dś