Jak ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”, 5 lutego spółka Prairie złożyła w kancelarii prezydenta pismo z informacją o pozwie. Chodzi o utrudnienie budowy kopalń „Jan Karski” w naszym regionie i w Dębieńsku na Śląsku. Pismo zostało zaadresowane do Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Przed międzynarodowym sądem spółka miałaby się domagać nawet 10 mld zł. Australijczycy grozili Polsce arbitrażem rok i dwa lata temu. W końcu zrealizowali swoje zapowiedzi.
W październiku 2017 r. spółka Prairie złożyła w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie wniosek o wydanie tzw. decyzji środowiskowej. Od tego czasu czeka na odpowiedź. To ostatni dokument, który jest niezbędny do złożenia wniosku o koncesję na wydobycie. Bez niego nie ruszy budowa kopalni.
ZOBACZ TAKŻE: Kopalnia Jan Karski. Prairie Mining Limited pozywa polski rząd. Skarży się na opóźnienia w Ministerstwie Środowiska
W październiku chęć przejęcia lubelskiego złoża zgłosiła Jastrzębska Spółka Węglowa. Ślązacy są zainteresowani występującym w naszym regionie węglem koksującym. Komisja Europejska wpisała go na listę surowców kluczowych dla rozwoju europejskiej gospodarki. Trwają dyskusje o potencjalnej współpracy między firmami.
Kulik: Żyją na tonach czarnego złota. Przyszłość wiążą z kopalnią
