Krytyka polityczna" to przereklamowane, wypromowane przez media, zagubione towarzystwo. A Sierakowski stał się osłabionym chłopcem do bicia, który zamiast odeprzeć ataki, milczy - surowo ocenia "KP" politolog Wojciech Jabłoński. Bo od Święta Niepodległości na lewicowe środowisko spadła fala połajanek.
Czytaj także: Sierakowski: W Krytyce postanowiliśmy się nie wstydzić
Kim są ludzie "Krytyki Politycznej" i jak odnajdują się w nowej rzeczywistości po 11 listopada? Oto oni. Głównymi medialnymi twarzami są Sławomir Sierakowski, Michał Sutowski i Maciej Gdula. Na zapleczu zaś "Krytyką" zarządzają kobiety: Dorota Głażewska i Agata Szczęśniak. Co robią? Praktycznie wszystko. Obie zasiadają w zarządzie stowarzyszenia. - Jeśli Sławek jest ojcem "Krytyki", to Dorota jest jej matką - ocenia dyrektor finansową jeden z ludzi tego środowiska. Agata Szczęśniak zaś, teraz wicenaczelna pisma, wspólnie ze Sławomirem Sierakowskim zakładała "KP".
Razem studiowali. A pomysł na powstanie "Krytyki" zrodził się podczas ich wspólnych zajęć u konserwatystów Dariusza Gawina i Tomasza Merty "Polskie zmagania z historią".
Sierakowski podczas trefnego dnia 11 listopada był 8 tys. km od Nowego Wspaniałego Światu. A informacje o tym, co dzieję się między placem Konstytucji a ulicą, przy której znajduje się jego lokal, docierały do niego z przekazów medialnych. Nie spodziewał się, że sprawy mogą przybrać tak tragiczny obrót. Jeden z członków "KP" mówi o atmosferze, jaka zapanowała wewnątrz środowiska po wydarzeniach ze Święta Niepodległości.
Czytaj także: Sierakowski: Kościół z twarzą Rydzyka i Kaczyńskiego? To się prosi o bunt
- Ludzie "Krytyki" realnie przeżywają wszystkie oskarżenia. A my nie wychodzimy na ulicę, by wywoływać rewolucję. Kiedyś dla prawicy byliśmy kawiorową lewicą, teraz jesteśmy terrorystyczną - mówi nam nasz rozmówca. Całą sytuację w mediach pod nieobecność Sierakowskiego komentował jeden z jego najbliższych współpracowników Michał Sutowski. W opinii polityków lewicy prawa ręka założyciela "KP". Sam Sutowski opowiada, że zainteresował się środowiskiem Sierakowskiego, gdy był jeszcze w liceum.
Czytaj także: Solidarna Polska: Odebrać "Krytyce Politycznej" dotację. Min. Kultury: Nie ma żadnych przesłanek
W trzeciej klasie szkoły średniej zaczął czytać "Krytykę Polityczną". A na pierwszym roku studiów postanowił zadziałać i poznać Sierakowskiego osobiście. W jednym z numerów "KP" znalazł do niego numer telefonu. Zadzwonił. Spotkali się wspólnie z kolegą ze studiów. Po rozmowie Sutowski był pod wielkim wrażeniem Sierakowskiego. Zaczął chodzić do niego na seminaria. Później wspólnie zorganizowali konferencję "Wolność słowa i jej wrogowie", w której udział wzięli Rafał Ziemkiewicz i Kinga Dunin. Sutowski na stałe w "Krytyce" zaczął pracować w 2007 r. Obecnie absolwent MISH UW, politolog jest sekretarzem redakcji "KP".
Jak sam o sobie mówi, że teraz walczy o hegemonię lewicy i bardzo się stara napisać drugą pracę magisterską. Jest redaktorem serii pism politycznych Jacka Kuronia, w wolnych chwilach tłumaczy (m.in. Castellsa "Społeczeństwo informacyjne i państwo dobrobytu" i Welzera "Wojny klimatyczne"), w audycji Kazimiery Szczuki puszcza muzykę zaangażowaną, komentuje w "Poranku Radia Tok FM". Numerem dwa "Krytyki Politycznej" jest Maciej Gdula. Syn byłego doradcy prezydenta Kwaśniewskiego Andrzeja Gduli, cenionego w lewicowym środowisku. Maciej Gdula jest doktorem socjologii, publicystą, członkiem zarządu Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego.
Pracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się teorią społeczną i teorią polityki. Obronił doktorat o dyskursach eksperckich o miłości. Tłumaczył i współredagował polskie przekłady tekstów i książek Pierre'a Bourdieu. - Maciej jest doskonałym socjologiem. Ma wiedzę i umiejętności do tego, by opisywać zjawiska społeczne i polityczne - mówi o Gduli Tomasz Kalita, szef centrum Daszyńskiego. A prywatnie Maciej Gdula jest młodym ojcem, którego ostatnio ma pochłaniać opieka nad małym dzieckiem.
Czytaj także: Sierakowski: W Krytyce postanowiliśmy się nie wstydzić
Nasz rozmówca z "Krytyki Politycznej" mówi, że ich środowisko gromadzi tak wielu członków, iż nie można wyszczególnić tych, którzy mają tam największe znaczenie.
- Do "KP" zawsze były trzy drogi - mówi nam. I opisuje, że pierwsza, którą poszedł właśnie on, prowadziła zafascynowaniem pokolenia młodych ludzi czasem transformacji, wydarzeniami Okrągłego Stołu. Druga droga to wchodzenie do "Krytyki" przez NGOs-y, organizacje pozarządowe. Trzecia wiodła przez karierę uniwersytecką. Do "KP" najczęściej trafiali ludzie po takich kierunkach jak polonistyka czy filozofia. I stąd też między innymi nastąpiło zbliżenie Magdaleny Środy, Kazimiery Szczuki i Kingi Dunin ze środowiskiem Sierakowskiego. Ale nie tylko dlatego. Bo w końcu "KP" na samym początku istnienia musiała uczyć się feminizmu.
Czytaj także: Sierakowski: Kościół z twarzą Rydzyka i Kaczyńskiego? To się prosi o bunt
- Ruchy feministyczne w latach 90. przeszły w Polsce przez piekło. Nie było żadnej instytucji, która by im sprzyjała. Dopiero powstanie w 2002 r. "KP" zaczęło powoli zmieniać tę sytuację. Chociaż nie mieliśmy łatwo, bo raczkujący u nas feminizm nie sytuował się ani na lewo, ani na prawo, był w poprzek - opowiada nasz informator. Trudno wymienić wszystkie osoby, które dzisiaj sytuują się w środowisku "Krytyki". Nie można jednak zapomnieć o Cezarym Michalskim. Bo z jego pozyskania redaktor naczelny "KP" był niezwykle zadowolony. "Krytyka" przez lata mocno uzbroiła się intelektualnie, co i rusz pozyskując nowych autorów. Część politologów zastanawia się jednak po co, zarzucając "KP", że żadna z partii nie korzysta z ich dorobku.
- To są sztabowcy bez armii. Miało być zaplecze intelektualne dla lewicowej siły politycznej. A ona jest mierna. Nie ma możliwości, by nie przekładało się to na sztab - twierdzi doktor Jarosław Flis. Kazimierz Kik zaś mówi, że "Krytyka" nie potrafi sobie poradzić z ekstremistami, jacy pojawili się na lewicy.
Czytaj także: Solidarna Polska: Odebrać "Krytyce Politycznej" dotację. Min. Kultury: Nie ma żadnych przesłanek
- 11 listopada pojawiła się nowa "Krytyka Polityczna", Krytyka działania. To już nie jest środowisko Sierakowskiego - mówi Kik. "KP" broni za to Tomasz Kalita. - To naturalne, że dla każdego aktywisty lewicy Nowy Wspaniały Świat jest pierwszym miejscem, do którego kieruje się, będąc w Warszawie. I twierdzi, że komentarze po wydarzeniu ze Święta Niepodległości to ciąg dalszy wojny między prawicą a lewicą. Podobnie uważa Wojciech Jabłoński. - Kto milczy, słabnie i staje się przedmiotem ataku.
Teraz nowe środowiska prawicowe, jak ziobryści, zyskują. "KP" będzie marginalizowana, a po jej plecach będą wchodzić nowe twory - twierdzi Jabłoński. Michał Sutowski przekonuje jednak, że "Krytyka" wcale nie milczy, a sukcesywnie się rozwija. Skrzydeł ewolucji jest kilka. Pierwszym z nich jest ekspansja wydawnictwa, również za granicą. Kolejne to budowa następnych klubów "Krytyki Politycznej" w Polsce. Zapowiadane jest również przekształcenie strony "KP" w nowoczesny portal publicystyczny. A aby media mainstremowe o członkach "Krytyki" nie zapomniały, jej ludzie planują zwiększenie swojej aktywności w nich. Tylko że te zapowiedzi słychać już od kilku lat, a trudno nie oprzeć się wrażeniu, że po 11 listopada coś w obrazie "KP" jakby pękło. Ekstremiści, którzy zabarykadowali się w lokalu Nowy Wspaniały Świat, zburzyli wizerunek "Krytyki", a tym samym pokazali, że "KP" nie jest w stanie zapanować nad radykalistami, którzy ciągną w ich stronę.
Czytaj także: Sierakowski: W Krytyce postanowiliśmy się nie wstydzić
Wojciech Jabłoński podsumowuje krótko: - Nie dziwię się, że Sierakowski jest w rozjazdach. Czyżby chaos, który zapanował w jego szeregach, zaczął go przerastać?