Carlo Acutis dokonał cudu, uratował życie ciężko choremu chłopcu. Dzięki temu stał się pierwszym błogosławionym millenialsem

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
AP/Associated Press/East News
Carlo Acutis, który w wieku 15 lat zmarł na białaczkę został pierwszym błogosławionym millenialsem za uratowanie życia brazylijskiemu dziecku.

Włoski nastolatek, który poświęcił swoje krótkie życie szerzeniu wiary w Internecie i pomaganiu ubogim, został beatyfikowany w Asyżu we Włoszech.

Tym samym Carlo Acutis, który w wieku 15 lat zmarł w roku 2006 na białaczkę został pierwszym błogosławionym millenialsem (pokolenie urodzonych w latach 80. i 90. , zwane „cyfrowym”).

Watykańska Rada Lekarska Kongregacji ds. Świętych pozytywnie oceniła cud przypisywany Acutisowi w listopadzie zeszłego roku, co otworzyło drogę do beatyfikacji.

Cud polegał na uzdrowieniu w 2013 brazylijskiego dziecka, które cierpiało na rzadką wrodzoną anomalię trzustki.

Beatyfikacja nastolatka odbyła się w bazylice św. Franciszka w Asyżu, który całe swoje życie poświęcił ubogim i był uwielbiany przez Carlo.

Z powodu pandemii koronawirusa większość wiernych śledziła ceremonię na gigantycznych telebimach ustawionych w pięciu miejscach tego włoskiego miasta.

Wielką pasją Carlo były komputery. Wielu nazywało of nawet bożym influencerem. Ale internet wykorzystywał internet do ewangelizacji. Stworzył stronę internetową, która katalogowała cuda eucharystyczne

Acutis, określany też jako „cyberapostoł Eucharystii”, urodził się w Londynie. Jego rodzice są Włochami i chłopiec przeniósł się z nimi do Mediolanu.

- Uważano go za komputerowego geniusza… Ale co on zrobił? Nie wykorzystywał tych mediów do czatowania, zabawy – mówiła jego matka Antonia Salzano w wywiadzie dla Vatican News.

Zamiast tego jego gorliwość dla Pana skłoniła go do stworzenia strony internetowej poświęconej cudom.

Acutis był religijny od najmłodszych lat, mimo że jego matka twierdziła, że rodzina rzadko chodziła do kościoła.

Kiedy nie pisał programów komputerowych ani nie grał w piłkę nożną, zajmował się ludźmi żyjącymi na marginesie.

- Ze swoich oszczędności kupił śpiwory bezdomnym, a wieczorami przynosił im gorące napoje – mówiła jego matka.

Powiedział, że lepiej mieć jedną parę butów mniej, jeśli oznacza to możliwość wykonania jeszcze jednej dobrej roboty – dodała.

Chłopiec pracował też jako wolontariusz w jadłodajni w Mediolanie. Biskup Asyżu Domenico Sorrentino zapewnił, że na cześć Acutisa zostanie otwarta kolejna kuchnia dla ubogich.

Podczas jego pogrzebu kościół był pełen biednych ludzi i wszyscy zastanawiali się, co oni tam robią.

Cóż, Carlo pomagał im w tajemnicy - powiedziała Nicola Gori, która zaangażowana była w proces beatyfikacji chłopca.

Jego rodzina wiedziała o tym, bo mama jeździła z nim w różne miejsca. On dawał śpiwory i jedzenie potrzebującym ludziom i żeby mu się odwdzięczyć za wielkie serce, uczestniczyli w pogrzebie - dodała.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Aga

Najlepiej krytykować. Robił co uważał. Jedni krytykują, inni piją alkohol, inni się kłócą, inni pomagają bo tak czują i sprawia im to przyjemność. On robił to co chciał i nikomu nic do tego. I na pewno nie czekał podziwu ani rozgłosu ani wtedy ani po śmierci. Jeśli uznano w kościele że zasługuje na beatyfikację to pozwólcie niech tak się stanie. Co komu to przeszkadza? Taki był jaki był i przynajmniej coś robił dla innych a nie widział tylko czubka własnego nosa. I ok. Szkoda tylko że tak wcześnie umarł bo zrobiłby dużo więcej. Ale trudno może po coś to było. Zamiast narzekać coś robił nie oczekując za to nagrody. To i dobrze że ci którym pomagał przyszli na pogrzeb. I nikomu nic do tego.

Wróć na i.pl Portal i.pl