Chcesz dziecko, chętnie pomogę. Próbka albo stosunek

Gabriela Bogaczyk
Pixabay.com
Kobiety piszą ogłoszenia wprost: „szukam dawcy nasienia” albo „chcę zostać zapłodniona”. Spełnienie marzeń o macierzyństwie coraz częściej oferują internetowi dawcy, nie zawsze uczciwie.

Łukasz jest mężem i ojcem dwójki dzieci (dziewczynki - 4 i 3 lata). Ma piwne oczy i brązowe włosy. Zapewnia, że skończył informatykę. Pisze, że zdarzyło mu się pomóc kiedyś znajomej, która nie mogła mieć dzieci w swoim związku.

„Po dwóch spotkaniach zaszła w ciążę. Na badaniach okazało się, że mam bardzo dużą ilość plemników w nasieniu. Skoro mam swego rodzaju zdolność i mogę pomóc kobietom/parom, a dodatkowo polepszyć swoją sytuację finansową, to czemu mam tego nie robić” - uzasadnia 33-latek, który zdecydował się zostać dawcą nasienia.

Dodaje, że miło jest zobaczyć kobietę, która dziękuje ze łzami w oczach, że spełniła swoje marzenie.

- Do zapłodnienia przeważnie dochodzi poprzez inseminację, tzw. metodę kubeczkową. Z autopsji wiem, że dobrze powtórzyć ją na przykład dwa dni pod rząd, aby był efekt - wyjaśnia.

Cena za taką usługę? 500 złotych. Podobnie wycenia 41-letni Krzysiek z niebieskimi oczami i brązowymi włosami. Jak zapewnia, jest po geologii i prowadzi własną firmę.

- Jestem ojcem zdrowej i inteligentnej córki (jedna z najlepszych uczennic w szkole). Mam kilkoro dzieci jako anonimowy dawca. Wszystkie, o których wiem, są zdrowe. Nie ingeruję w ich życie. Mam komplet badań aktualizowany co trzy miesiące. Brak obciążeń genetycznych w rodzinie - opisuje siebie na portalu internetowym. Jak dodaje, chce przekazać swoje nasienie, bo „lubi dzielić się sobą i w ten sposób pomagać innym”.

Odpowiedzi na takie ogłoszenia nie brakuje w internecie. Najczęściej są to kobiety samotne lub pary lesbijskie.

- Szukam dawcy na już. Po raz kolejny zostałam wystawiona do wiatru, a pan, z którym byłam umówiona na jutro, okazał się skończonym dupkiem i dziś usunął konto. Tylko panowie z grupą krwi z minusem - pisze kobieta.

28-letnia Magda szuka mężczyzny, który pomoże spełnić jej marzenie o dziecku i pomoże zajść w ciążę. - Niestety nie ułożyły mi się związki, a pojawił się instynkt macierzyński. Mam własną dobrze prosperującą firmę i na pewno dziecku niczego nie zabraknie - tłumaczy.

Zaś 38-latka mówi, że od 5 lat próbuje zajść w ciążę, bo za późno zaczęli się starać. - Partner nie chciał mieć długo ze mną dzieci, bo ma swoje i były małe - więc skutecznie wybijał mi ten pomysł z głowy przez lata. Dominowała kariera i puste dyskusje. Jestem po dwóch poronieniach i tracę powoli nadzieję, szukam odpowiedniego dawcy, który spotka się ze mną kilka razy. Metoda obojętna - albo próbka nasienia, albo stosunek.

Anons kontra fakty

Podziemny handel nasieniem trwa, bo w ustawie o leczeniu niepłodności nie przewidziano singielek i lesbijek.

- Z dawstwa nasienia w klinikach może skorzystać małżeństwo lub para nieformalna. Internetowy biznes kwitnie, bo samotne kobiety czy pary jednopłciowe nie mają możliwości skorzystania z oficjalnego banku nasienia - wyjaśnia Marta Górna ze stowarzyszenia Nasz Bocian.

Jednocześnie ostrzega, że za tym kryje się ogromne ryzyko.

- Panowie potrafią napisać świetny „anons”, ale nie jesteśmy w stanie zweryfikować prawdziwości tych danych, wyników aktualnych badań, analiz nasienia itp., bo dawcy chcą pozostać anonimowi i wykreślają nazwisko z przesłanych wyników. Wtedy nie mamy żadnej gwarancji, że należą one do tego właśnie mężczyzny - tłumaczy Górna.

Internetowi dawcy nasienia oczekują zapłaty za usługę najczęściej od 500 do 1 tys. złotych. Podobne kwoty mogą otrzymać w oficjalnych bankach nasienia.

- Zgodnie z prawem dawstwo nasienia jest charytatywne. Mężczyzna może liczyć natomiast na zwrot kosztów za dojazd do ośrodka, za badania, urlop w pracy itp. - wyjaśnia prof. Lechosław Putowski, ginekolog, położnik.

I zaznacza, że handel komórkami rozrodczymi jest nielegalny w Polsce. - Osoba, która czerpie z tego korzyści majątkowe, może podlegać karze nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.

Specjalista przypuszcza, że dawcy ogłaszają się w inter-necie, bo się im to po prostu bardziej opłaca. - Poza tym, nie muszą przechodzić całej procedury badań czy rozmowy kwalifikacyjnej. Nikt nie sprawdza ich stanu zdrowia - wyjaśnia ginekolog.

Zdaniem prof. Putowskiego, korzystanie z nasienia dawców w internecie jest niebezpieczne, bo tak naprawdę nic nie wiemy o dawcy.

- W ten sposób można łatwo zostać oszukanym. Natomiast dawstwo w ośrodku daje pewność, że nasienie jest sprawdzone, przebadane pod kątem chociażby przenoszenia chorób. I jest to na pewno bezpieczniejsze w porównaniu do ogłoszeń w portalach internetowych. Uważam, że najważniejsze w tym wszystkim powinno być dobro dziecka, a nie wyłącznie zaspokojenie instynktu macierzyńskiego - podkreśla lubelski ginekolog.

Casting na dawcę

Zgodnie z ustawą dawcą może zostać osoba, która znajduje się w rejestrze dawców komórek rozrodczych i zarodków. Zaś materiał pobierany jest w kilku ośrodkach wspomagania prokreacji w Polsce, które posiadają certyfikat Ministerstwa Zdrowia.

Od dawcy wymagany jest dobry stan zdrowia, brak obciążeń genetycznych, brak nałogów. I co ważne, przeprowadzany jest również szereg badań np. w kierunku zakażeń HIV, WZW typu C, kiły, rzeżączki. Oprócz badań kandydat na dawcę przechodzi również rozmowę kwalifikacyjną, podczas której odpowiada na pytania np. o sytuację rodzinną, wykształcenie i życie płciowe.

- Najdokładniej „prześwietlane” jest jednak nasienie. Jego normy są wyśrubowane, w jednym milimetrze musi znajdować się 50 milionów plemników - wylicza prof. Putowski.

Nasienia obcego dawcy wykorzystuje się w Polsce na dwa sposoby: podczas zabiegów in vitro oraz w czasie inseminacji (wybrane i przygotowane plemniki zostają cienkim cewnikiem wprowadzone do jamy macicy).

- Natomiast w sytuacji handlu podziemnego, zazwyczaj wygląda to tak, że idziemy do jakiegoś hotelu, pan dostarcza nam „na świeżo” próbkę nasienia, a kobieta strzykawką sobie to nasienia podaje w celu zapłodnienia - opisuje Marta Górna.

Specjaliści zauważają, że na przestrzeni lat obniżyły się normy liczby plemników. W jednym mililitrze spermy znajduje się średnio 15 mln plemników, podczas kiedy właściwa liczba to 4o mln.

- I to wcale nie oznacza, że skoro jest ich mniej, to mają lepszą jakość. Moim zdaniem, wpływ na ten spadek ma m.in. zanieczyszczenie środowiska, tryb życia, stres, używki, promieniowanie elektromagnetyczne, które emitują np. urządzenia telefoniczne - mówi lubelski ginekolog.

Kubeczek od teścia lub brata

W Polsce nie ma możliwości, aby dziecko lub rodzice poznali dane personalne dawcy nasienia. Pozostaje on anonimowy. Zresztą on sam też nie może się dowiedzieć, kto skorzystał z jego materiału biologicznego. - Bezpłodna para podpisuje deklaracje, że przyjmuje dziecko jako swoje i w świetle prawa to partner biorczyni jest ojcem dziecka, a nie dawca - tłumaczy prof. Putowski.

Zdaniem stowarzyszenia Nasz Bocian, jest to ogromna pomyłka w ustawie. - Prawa dzieci poczętych z dawców nie powinny różnić się od praw dzieci adoptowanych. Prawo do poznania własnej tożsamości czy wiedzy na temat swoich korzeni jest potrzebny człowiekowi. I tak jest np. już w Wielkiej Brytanii - wyjaśnia Marta Górna.

Biorczyni w Polsce może poznać jedyne cechy fenotypowe dawcy nasienia. Czyli kolor włosów, oczu, wzrost, wyniki badań laboratoryjnych mężczyzny. - Przy dawstwu nasienia pod uwagę brana jest przede wszystkim grupa krwi, która nie budzi żadnych wątpliwości co do ojcostwa. Jest to bardzo ważne, bo przez przypadek można wyrządzić dziecku więcej krzywdy - mówi ginekolog.

Dlatego czasem dochodzi do sytuacji, że pary przychodzą do kliniki z kubeczkiem nasienia teścia czy brata.

- Nie jest to łatwa decyzja, ale tak się dzieje na świecie. Pary tłumaczą, że jest to dla nich bardziej akceptowalne ze względu na tę samą linię genetyczną i że nie jest to zupełnie obca osoba. W Polsce dawstwo niejawne uniemożliwia skorzystanie z dawstwa rodzinnego. Podobnie droga zamknięta jest w przypadku kobiet, bo nie ma możliwości, żeby na przykład siostra siostrze oddała komórkę jajową - wyjaśnia specjalistka ze stowarzyszenia Nasz Bocian.

Ginekolodzy podkreślają, że z banku nasienia korzystają pary, dla których jedyną szansą na posiadanie własnego potomstwa jest materiał rozrodczy dawców.

- To jest bardzo trudna decyzja dla bezpłodnej pary. Takie osoby są narażone na brak akceptacji środowiska. Pary o tym nie mówią, bo niewykluczone, że teściowa czy koleżanka może kiedyś specjalnie albo przez przypadek to wypomnieć - zaznacza profesor.

od 7 lat
Wideo

NATO na Ukrainie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chcesz dziecko, chętnie pomogę. Próbka albo stosunek - Plus Kurier Lubelski

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
misiekle
Z tego co pamiętam, to od wieków mężczyźni płacili za sex, ale widzę, że trochę się ostatnio pozmieniało ...
Wróć na i.pl Portal i.pl