Trwa dyplomatyczna batalia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Po tym, jak na początku tygodnia władze amerykańskie nakazały zamknięcie konsulatu Chin w Houston, nazywając go jednym z centrów szpiegostwa intelektualnego, władze Chin zapowiedziały podobny krok, czyli zamknięcie amerykańskiego konsulatu w Chengdu.
Jak informuje portal BBC, chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że zamknięcie konsulatu było „uzasadnioną i konieczną odpowiedzią na nierozsądne działania podjęte przez Stany Zjednoczone”. - Obecna sytuacja między Chinami a Stanami Zjednoczonymi jest czymś, czego Chiny nie chcą widzieć, a Stany Zjednoczone ponoszą za to pełną odpowiedzialność - głosi oświadczenie MSZ Chin.
Według korespondentów BBC konsulat USA w Chengdu, który powstał w 1985 roku i obecnie zatrudnia ponad 200 pracowników, jest strategicznie ważny ze względu na bliskość autonomicznego regionu Tybetu.
We wtorek władze amerykańskie poleciły Chinom zamknięcie do końca tygodnia chińskiego konsulatu w Houston w stanie Teksas. Po tej decyzji świat obiegły zdjęcia, jak osoby w konsulacie palą jakieś dokumenty w koszach na śmieci.
Według amerykańskich władz konsulat w Houston służył m.in. za centrum operacji wykradania danych intelektualnych i przemysłowych z USA. Jak informuje BBC, sekretarz stanu USA Mike Pompeo oskarżył Chiny o kradzież nie tylko amerykańskiej własności intelektualnej, ale również europejskiej, co miało kosztować utratę setek tysięcy miejsc pracy na obu tych obszarach.
W środę media informowały o tym, iż w konsulacie w San Francisco ma się ukrywać - zdaniem FBI - obywatelka Chin poszukiwana za kłamstwo wizowe. Według FBI kobieta przyjeżdżając do USA z Chin zataiła informację, że jest związana z chińską armią. Później amerykańskie służby dotarły do zdjęć, na których widać ją w mundurze organizacji paramilitarnej, związanej z Chińską Armią Ludową. FBI podejrzewa, że kobieta mogła również próbować pozyskiwać dane intelektualne w USA.
W piątek BBC poinformowało, że jeszcze troje innych obywateli chińskich zostało zatrzymanych przez FBI pod zarzutem zatajenia swoich związków z chińską armią.
Słowna i dyplomatyczna wojna pomiędzy USA i Chinami trwa właściwie od początku prezydentury Donalda Trumpa, który w swoim programie już zapowiadał nałożenie ceł na produkty chińskie sprowadzane do Stanów Zjednoczonych. W 2019 roku USA wprowadziły wyższe cła na chińskie produkty. Podobny krok wobec amerykańskich towarów zapowiedziały w odwecie Chiny. W grudniu oba kraje nieco złagodziły podejście do ograniczeń handlowych.
W czwartek w tym tygodniu sekretarz stanu Mike Pompeo wygłosił przemówienie w Bibliotece Nixona - zresztą prezydenta, który niemal 50 lat temu był pierwszym amerykańskim przywódcą, który pojechał do komunistycznych Chin - zatytułowane „Komunistyczne Chiny i przyszłość wolnego świata”. Jak pisze CNN, ostro wypowiedział się o Chinach.
- Musimy przyznać prawdę, która powinna nas prowadzić w nadchodzących latach i dziesięcioleciach, że jeśli chcemy mieć wolny XXI wiek, a nie chiński wiek, o którym marzy Xi Jinping, to stary paradygmat ślepego zaangażowania we współpracę z Chinami po prostu nie dał egzaminu - powiedział. - Nie możemy tego kontynuować i nie wolno nam do tego wracać - dodał.
CNN dodaje, że Pompeo brzmiał tak, jakby uważał konkurencję pomiędzy USA i Chinami za współczesną zimną wojnę, mówiąc, że „zabezpieczenie naszych wolności przed Komunistyczną Partią Chin jest misją naszych czasów i Ameryka jest doskonale przygotowana do tego, by jej przewodzić”.
Chiny i USA w ostatnich miesiącach spierają się również o kwestię Hongkongu, gdzie wprowadzono prawo o ekstradycji podejrzanych o przestępstwa do Chin. Zdaniem krajów demokratycznych to prawo pozwala komunistycznym władzom aresztować i wywozić opozycjonistów z Hongkongu do innych części kraju, by tam ich sądzić.
Od tygodni trwa również wojna słowna pomiędzy władzami obu krajów w kwestii pochodzenia koronawirusa. Amerykańskie władze oskarżają Chiny o ukrywanie faktu wybuchu epidemii, co skutkowało rozlaniem się pandemii na cały świat. Chińskie władze stanowczo temu zaprzeczają.
