Rodem z Rzymu
Sięgnięcie do kompendiów przekonuje, że kastet wcale nie jest wynalazkiem naszych czasów. Wywodzi się ze starożytnego Rzymu, gdzie był znany pod nazwą „caestus”, i początkowo był rodzajem rękawicy lub ochraniacza na rękę wyrabianego ze skóry i metalu. Był on również używany w czasie pojedynków bokserskich toczonych przez gladiatorów.
W przeciwieństwie do obecnych rękawic bokserskich, które mają za zadanie znacznie wytłumić siłę uderzenia, caestus był używany do zwiększenia obrażeń zadawanych przeciwnikowi, przede wszystkim do skutecznego wybicia mu zębów.
Szpadryna różni się od kastetu tym, że choć szpadrynę nosi się jak kastet, wykonana jest ona przeważnie z blachy w ten przemyślny sposób, że uderza się jej wąską częścią, służy więc do cięcia, wyrywania, a nie łamania i miażdżenia. Ma to oczywiście znaczenie głównie dla chirurgów na nocnych dyżurach.
Kastet Goldsteina
Wbrew potocznym sądom, kastety były modne nie tylko u bandyterki, ale też w polityce. Tow. Bernard Goldstein z przedwojennego Bundu wspominał, że jego bojówka pojawiała się w weekendy we wszystkich ulubionych miejscach spotkań żydowskiej młodzieży, gdzie często uderzali ONR-owcy, np. w parku Traugutta, nadwiślańskich plażach czy Ogrodzie Saskim. Nieraz dochodziło do potyczek z użyciem pałek i kastetów. Swój kastet Goldstein regularnie polerował - jak wspominał nieco cynicznie - nucąc przy tym „Międzynarodówkę”.
Dodajmy, że w Polsce na posiadanie kastetu wymagane jest obecnie zezwolenie wydawane przez komendanta powiatowego policji, o czym mówi art. 9 ust. 3 w zw. z art. 4 ust. 1 pkt 4 lit. a „Ustawy o broni i amunicji” z 21 maja 1999 r. Ponadto kastet jest traktowany przez prawo karne jako tak zwane niebezpieczne narzędzie, o czym stanowi m.in. artykuł 159 kk. Za bójkę z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Choć na posiadaczy kastetów policja patrzy krzywo, można go bez problemu kupić. Koszt to około 50 złotych.
