Ostatni dzień maja. Na róg Czyżewskiego i Zajęczej w Gdańsku Oliwie podjeżdża autokar. Z autokaru wychodzi kilkadziesiąt osób. Wszyscy zbierają się na parkingu przy Czyżewskiego, tam gdzie stał czerwony budynek opatrzony numerem 19. Potem ruszają pod Zajęczą 1, a na końcu - wędrują ulicą w stronę lasu, ku urokliwej kapliczce poświęconej Maryi.
- Co roku na pielgrzymki przyjeżdżają - mówi pan Stanisław, który już 40 lat mieszka przy Zajęczej 1. - Przeważnie z Niemiec.
Przy Czyżewskiego - dawniej Ludolfiner Weg 19, urodził się w 1906 r. Bruno Groenkowski, znany jako Bruno Groening. Według jednych - jasnowidz obdarzony od dziecięcych lat przez Boga mocą uzdrawiania. Według innych - szarlatan, którego pośmiertna sława doprowadziła do powstania niebezpiecznej sekty. Był czwartym z siedmiorga dzieci polsko-niemieckiego małżeństwa, które później zamieszkało na pierwszym piętrze sąsiedniego domu przy dzisiejszej Zajęczej 1.
- Pamiętam go, choć słabo - twierdzi Wojciech Czajka, emerytowany malarz pokojowy z Zajęczej 7. - Mama znała jego matkę. Wiem, że miał talent do naprawiania zepsutych rzeczy. Zorientowałem się, że stał się sławny, dopiero gdy przyjechali Niemcy film o nim nakręcić. Traf chciał, że mój wnuczek, Adaś, zagrał w nim małego Bruna...
Film trwa ponad pięć godzin i prezentowany jest na całym świecie. Jakim cudem stolarz z Gdańska po przyjeździe do powojennych Niemiec zdobył sławę uzdrowiciela? Co sprawiło, że pod koniec lat 40. i w latach 50. na spotkania z nim przychodziły tysiące ludzi, a i dziś wydawane są książki i kręcone filmy na jego temat?CZYTAJ DALEJ