Dlaczego biskupi działają na szkodę Kościoła?

Roman Laudański
Arkadiusz Wojtasiewicz
Rozmowa z adwokatem Januszem Mazurem, pełnomocnikiem Arka (imię zmienione), ofiary księdza pedofila Pawła Kani.

–Jak wygrać z Kościołem hierarchicznym?

– Tylko konsekwencją i uporem. Trzeba też pozbyć się obaw przed takimi procesami. Wielu osobom, także adwokatom, do których zgłaszają się pokrzywdzeni przez Kościół, może wydawać się, że są to sprawy bardzo skomplikowane. Takie myślenie jest błędem. Należy po prostu żądać dokumentacji kościelnej, akt osobowych sprawcy i wykazać winę osoby bezpośrednio wyrządzającej krzywdę lub – jak w naszym przypadku – trzeba skupić się na wpływie przełożonych – biskupów z Wrocławia i Bydgoszczy – na postępowanie podlegającego im księdza. Przede wszystkim nie można bać się Kościoła hierarchicznego.

–Stanął pan na drodze potężnej, międzynarodowej instytucji, która bardzo niechętnie ujawnia czyny, jakich czasem dopuszczają się „funkcjonariusze Pana Boga.” Bez obaw?

– Bez jakichkolwiek obaw. To osoba mojego klienta determinowała moje działanie, najważniejszy był dla mnie skrzywdzony chłopiec. Nie zwracałem się przeciw bezpośredniemu sprawcy przestępstw, księdzu Kani, który odbywa wyrok w więzieniu, ale przeciwko instytucji, ponieważ z dokumentów, które już wówczas miał mój klient, a także z akt postępowania karnego wynikało, że bezpośredni przełożeni tego księdza są odpowiedzialni za jego postępowanie.

–Czy biskupi decydujący o przeniesieniu księdza Pawła Kani z Wrocławia do Bydgoszczy i kierujący go do pracy z dziećmi wiedzieli o jego skłonnościach pedofilskich?

– Nie mam najmniejszych wątpliwości, że mieli wiedzę na ten temat. Świadczy o tym bardzo wiele dowodów. Ta ich wiedza sięga nawet lat poprzedzających popełnienie przestępstw objętych aktem oskarżenia przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu oraz późniejszych. Gdzieś na początku lat 2000 biskupi: Henryk Gulbinowicz, Jan Tyrawa, Marian Gołębiewski i Edward Janiak piastowali zbliżone do siebie stanowiska w instytucjach, w których przewija się nazwisko księdza Kani. Paweł Kania pisał w seminarium pracę magisterską na temat aspektów moralnych homoseksualizmu m.in. w Kościele katolickim. A jakie grono katolickich profesorów pochylało się nad tą pracą! Jakie doskonałe noty wystawili mu za taką magisterkę! Biorąc pod uwagę moralność katolicką jestem tym po prostu poirytowany. To kolejny dowód hipokryzji biskupów. I ich bezkarności – w tamtym czasie mogli pozwalać sobie na wszystko.

–Czego innego nauczali wiernych, a czym innym kierowali się w życiu prywatnym.

– Do tego kłania się sojusz ołtarza i tronu. Kościół katolicki jest państwem w państwie. Nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu tak jest. Państwo, choć mogłoby wiele, najczęściej nie chce nic zrobić w sprawie pedofilii w Kościele. Ale kropla drąży skałę. Mamy tyle ewidentnych dowodów wobec hierarchów kościelnych, że kwestią czasu jest pociągnięcie ich do odpowiedzialności. Podczas ostatnich protestów ulicznych młode pokolenie bardzo krytycznie oceniło przedstawicieli Kościoła katolickiego. Jeśli Kościół nie wróci do swojej podstawowej funkcji, do głoszenia prawd wiary, to kolejni ludzie będą z niego odchodzić. Kościół nie jest po to, by nami rządzić, wdawać się w politykę, czy o czymś za nas decydować. Mam trochę nadziei, że Kościół, bardzo powoli, ale odnajdzie swoją drogę.

–W drugim filmie braci Sekielskich, „Zabawa w chowanego”, pojawił się wątek lawendowej mafii, nieformalnych związków homoseksualnych duchownych. Czy możliwy był wariant, że przed laty, może w seminarium, Paweł Kania był wykorzystywany, a później, już jako ksiądz, sam zaczął to robić?

– Nie wiem, aczkolwiek nie mogę tego wykluczyć. Jeśli odwołujemy się do postaw jego ówczesnych przełożonych, to przypuszczenie, że Paweł Kania z ofiary stał się katem, może być uzasadnione.

–Podczas procesu, który w imieniu Arka wytoczył pan archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej zeznania złożyło kilku biskupów. Jak się zachowywali przed sądem? Potrafili „stanąć w prawdzie”, czy też bliższa im była postawa biskupa Janiaka z filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”?

– Ksiądz biskup Edward Janiak był jakimś kompletnym nieporozumieniem! To człowiek oderwany od rzeczywistości, ale większość z nich zachowywała się, i nadal się zachowuje, bardzo podobnie. Do biskupów nie dociera prawda, podstawowe fakty. Można wskazywać im bezsporne dowody, a oni i tak będą mówić, że jest inaczej. Są przekonani o własnej wyjątkowości, nieomylności. Nauczyli się, że wierni patrzą w nich jak w święty obrazek, no i nigdy nie kwestionują ich słów. Podczas procesu mówili nieprawdę. Zasłaniali się niepamięcią lub wprost kłamali, ale tak naiwnie, że byli aż niewiarygodni.

–W sprawie pojawił się mecenas Michał Kelm, który początkowo reprezentował archidiecezję wrocławską. To on złożył pokrzywdzonemu chłopcu propozycję ugody z Kościołem – milczenia za 40 tysięcy złotych. Czy „stanął on w prawdzie”, jak powinien uczynić człowiek reprezentujący Kościół katolicki?

– Okazało się, że mecenas Kelm postanowił reprezentować wszystkich jednocześnie – archidiecezję wrocławską, Arka i księdza Kanię. Nie ukrywam, że to jego działanie było dla mnie jednym z impulsów, by podjąć się tego postępowania. Moje pierwsze spotkanie z klientem dotyczyło właśnie poczynań wspomnianego adwokata Kelma, „adwokata diabła”, jak pisały o nim media. Całej adwokaturze przyniósł dużo wstydu. Reprezentował równocześnie ofiarę księdza i Kościół, czyli dwie pozostające ze sobą w sporze strony. Ofiarę tylko dla pozoru, żeby mieć z nią kontakt i kontrolować to, co będzie robiła. Interesowało go, czy przypadkiem Arek nie będzie składał bezspornych roszczeń wobec Kościoła. Orzeczeniem Sądu Dyscyplinarnego Michał Kelm został ukarany czasowym zakazem wykonywania zawodu. W sposób ewidentny naruszył on bowiem zasady etyki i godności zawodu adwokata.

–Czy przedstawiciele Kościoła próbowali jakoś pomóc Arkowi?

– Od czasu rozpoczęcia procesu, czyli od 2016 roku, nic takiego nie miało miejsca. Nikt nie wykonał żadnego, nawet najmniejszego gestu, a wręcz przeciwnie – duchowni zaprzeczali oczywistym okolicznościom wynikającym z tej sprawy. Przez chwilę odnosiłem nawet wrażenie, że oni w ogóle tak naprawdę nie interesowali się tą sprawą, z wyjątkiem ich pełnomocników. Mój klient nigdy nie usłyszał słowa „przepraszam”. Nikt nawet nie zwrócił się z prośbą o próbę mediacji. Strona kościelna nie wykonała żadnego gestu.

–A powinna się zdobyć choć na słowo przepraszam?

– Każdy następny dzień tego procesu jest ciosem w Kościół katolicki. Samobójczym. Sami sobie robią krzywdę. Uważam, że społeczeństwo przyjęłoby przychylnie nawet najmniejszy gest ze strony duchownych i wtedy ta sprawa miałaby inny oddźwięk niż wyrok pierwszej instancji nakazujący archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej wypłacenie ofierze 300 tys. zł. Wyrok uznający winę biskupów jest dla Kościoła katolickiego porażką. Potwierdza bowiem, że hierarchowie Kościoła, pomimo że cały czas ukrywali prawdę, nie są bezkarni.

–A jednak obie diecezje odwołały się od tego wyroku.

–To chyba przykład ignorancji i nieuzasadnionego uporu- potwierdzenie tego, że nie podejmowali prób mediacji, nie byli zainteresowani kontaktem z moim klientem, zawarciem z nim ugody. Strona kościelna nauczyła się zawsze wszystkiemu zaprzeczać. Biskupi nigdy do niczego się nie przyznają, a wręcz pomagają sobie wzajemnie w ukrywaniu prawdy. Dopóki nie zmieni się ich mentalność, to będzie tak, jak było. Jeśli biskupi kłamali w mojej sprawie, to dlaczego mieliby mówić prawdę w innych? Najlepszym tego przykładem jest ksiądz biskup Janiak. Nie dziwi mnie, że obie diecezje złożyły apelację. Dziwi mnie coś innego: dlaczego biskupi tak bezkrytycznie działają na szkodę Kościoła.

–Z czterech biskupów zamieszanych w sprawę księdza pedofila Pawła Kani Watykan ukarał dwóch: arcybiskupa Gulbinowicza i biskupa Janiaka. Co z pozostałymi?

– Do rozliczenia tej sprawy jest więcej „bohaterów”. Zostało jeszcze dużo do wyjaśnienia. Konsekwencje powinny ponieść jeszcze inne osoby, ale – jak już powiedziałem – kropla drąży skałę.

–Czy nagłośnienie sprawy Arka w mediach, w tym przez braci Sekielskich, pomogło?

– W samym procesie – nie, ponieważ trzymaliśmy się postępowania dowodowego. Do tej pory bardzo rygorystycznie oceniano winę osoby prawnej, np. reprezentanta danej diecezji. Wymagano wręcz dowodów bezpośrednich. Wydaje mi się, że proces, o którym mówimy, a także inne, spowodują, że wykładnia dotycząca odpowiedzialności osoby prawnej stanie się jeszcze bardziej przystępna do wykazania. W większym zakresie sądy będą dawały wiarę pokrzywdzonym z uwagi na masowość tego zjawiska. Teraz samo zaprzeczanie Kościoła już nie wystarczy.

–Czy Kościół jest w stanie oczyścić się samodzielnie lub czy może mu w tym pomóc państwowa komisja?

–To wszystko za mało. Nikt sam dobrowolnie nie przyzna się do tego, że coś zrobił źle. Czeka nas proces długich zmian. Musi nastąpić wymiana hierarchów reprezentujących dziś Kościół. Do tego dochodzi kwestia egzekwowania umów między Kościołem katolickim a państwem. Potrzebna jest zmiana mentalności. Także wyprowadzenie religii ze szkół. Religia powinna być dobrowolna, nikt nie powinien narzucać jej nam narzucać. Wszyscy widzą krzyże w urzędach, w szkołach, w Sejmie a przecież nie jesteśmy państwem wyznaniowym, a świeckim. Ażeby to wszystko się zmieniło, musi minąć jeszcze dużo czasu, ale to już się dzieje.

–Czy ta sprawa zmieniła również pana?

– Bardzo mnie wzmocniła. To przykre doświadczenie, ale dało mi wielką satysfakcję. Ta sprawa umocniła mnie w przekonaniu, że postępuję słusznie, że miałem i mam rację. Cieszę się, że mogłem pomóc tej konkretnej pokrzywdzonej osobie, ale także innym, ponieważ wiele osób zwracało się do mnie z prośbą o porady prawne. Pomagałem i otrzymywałem wiele wyrazów wsparcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dlaczego biskupi działają na szkodę Kościoła? - Plus Gazeta Lubuska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl