Fala komentarzy na skandaliczne pismo bielskiej kurii
Jak poinformował dzisiaj portal onet.pl, kuria w Bielsku-Białej chce, aby sąd sprawdził czy pokrzywdzony w dzieciństwie przez księdza pedofila mężczyzna jest homoseksualistą i czy relacja z księdzem nie była w związku z tym dla niego źródłem satysfakcji.
Te doniesienia wywołały falę komentarzy oraz zdecydowanych reakcji. Bardzo długi komentarz w tej sprawie napisał katolicki publicysta Tomasz Terlikowski.
„Biskup Roman Pindel powinien wycofać skandaliczne pismo, zmienić prawnika, przeprosić Janusza Szymika i ofiary. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić, to powinien sprawą zająć się Prymas Polski jako delegat i skierować sprawę do Watykanu, który powinien zwyczajnie wyciągnąć wnioski z kompletnego braku kompetencji biskupa. Dlaczego? Bo takie wypowiedzi ponownie krzywdzą ofiary, dowodzą kompletnej nieznajomości tematu od strony naukowej, i wreszcie są smutnym dowodem na to, że ksiądz biskup nie zna nawet nauczania Kościoła, którego ma być pasterzem" – skomentował Terlikowski.
Wcześniej publicysta zadał również kilka pytać biskupowi Romanowi Pindlowi m.in. czy orientacja seksualna pokrzywdzonego ma w tej sprawie - zdaniem księdza biskupa - jakiekolwiek znaczenie? Jeśli tak, to czy w takim razie orientacja seksualna heteroseksualnej zgwałconej dziewczynki czy kobiety ma jakiekolwiek znaczenie dla oceny moralnej i prawnej gwałtu i gwałciciela?
Ponadto, na słowa bielskiej kurii zareagował duchowny o. Krzysztof Mądel, który sam został wykorzystany seksualnie przez księdza.
- Niech Pan @kmieciak_b upomni bpa Pindela za skandaliczne zachowanie, odnawianie traumy, wręcz znęcanie się nad ofiarą przez zadawanie pytań obrażających ludzki rozum, a Polaka i Żaka za to, że przez tyle lat nie nauczyli biskupów zachowywać się po ludzku, choć im papież nakazał" – napisał Mądel.
Czego domaga się bielska kuria?
Zdaniem prawniczki kurii Janusz Szymik „relacjonując wydarzenia z przeszłości, nie okazywał żadnej traumy i nie chciał żadnej pomocy". Zatem kuria domaga się „dowodu z opinii biegłego seksuologa na okoliczność ustalenia preferencji seksualnych powoda, w tym w szczególności ustalenia orientacji seksualnej powoda".
Zdaniem kurii więc konieczne jest przebadanie skrzywdzonego, gdyż jako 12-letni chłopiec mógł on zdradzać zadowolenie z kontaktów intymnych z k. Janem W. Bielska kuria mówi także o czerpaniu przez Janusza Szymika korzyści, w tym materialnych, z utrzymywania relacji z ks. W., a nawet o braku stosowania przez ks. W. względem powoda przemocy, groźby czy podstępu w utrzymaniu kontaktów seksualnych z pokrzywdzonym. Przypomnijmy, że w momencie, gdy ksiądz zaczął dopuszczać się wykorzystywania seksualnego ministranta z Międzybrodzia, Janusz Szymik miał mieć 12 lat.
To próba zdyskredytowania mojej osoby
Janusz Szymik w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim stwierdził, że tezy wysuwane w piśmie, iż pedofilia sprawiała mu przyjemność, czerpał z tego korzyści i być może jest homoseksualistą, są dla niego absurdalne i poniżające.
- To wszystko wskazuje na totalny brak zrozumienia tematu, totalny brak empatii, brak chęci dochodzenia do prawdy, a chęci zadawania cierpienia, żeby tylko ofiarę pognębić i by zrezygnowała ze swoich roszczeń - powiedział Janusz Szymik podkreślając, że to próba zdyskredytowania jego osoby. - Biskup bielsko-żywiecki sam sobie zaprzecza. Wcześniej pochyla głowę, prosi o przebaczenie, a teraz jakby wyszedł z niego wilk w owczej skórze - dodał Janusz Szymik.
Przypomnijmy, że we wrześniu ub. roku podczas wizyty biskupa pomocniczego Piotra Gregera w dekanacie międzybrodzkim wiernym zostało odczytane oświadczenie bp. Romana Pindla, ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej, dotyczące wykorzystywania przez byłego proboszcza parafii św. Marii Magdaleny w Międzybrodziu Bialskim Janusza Szymika.
- Sprawa dotyczy byłego proboszcza ks. Jana W. Wobec różnych opinii jego życia i postępowania bezspornym jest fakt, że został on skazany prawomocnym wyrokiem Kongregacji Nauki Wiary i odbywa przewidzianą wyrokiem kanonicznym karę w miejscu odosobnienia - oświadczył wówczas bp Roman Pindel.
Biskup diecezji bielsko-żywieckiej zwrócił wówczas uwagę, że została wyrządzona bolesna krzywda, która dotyczy nie wiadomo ilu osób. I dodał w swoim oświadczeniu: - Żadne słowa nie wyrażą dostatecznie współczucia, żalu i prośby o przebaczenie.
Proces z powództwa cywilnego, jaki Janusz Szymik wytoczył diecezji bielsko-żywieckiej rozpocznie się w przyszłym miesiącu. Mieszkaniec Międzybrodzia domaga się 3 mln zł zadośćuczynienia.
