Do cholery! Weź się wreszcie w garść, Tommy Oja!

Tove Alsterdal
FOT. 123RF
W opuszczonym domu nad jeziorem Offersjön w gęstych lasach Ångermanlandii zostaje znaleziony zagłodzony mężczyzna. Nieboszczykowi odcięto dwa palce u lewej dłoni.

„Tamtej nocy podziemną warstwą skał targnął potężny wstrząs. O wiele silniejszy niż zwyczajne tąpnięcia, które sprawiały, że łóżka w domach podrywały się z ziemi, a szkło i porcelana wypadały z szafek.

Wraz z nadejściem poranka starsza kobieta miała zadzwonić do spółki górniczej i zażądać, by przesunięto ją na górę listy oczekujących na przeprowadzkę. To samo zamierzał zrobić dwudziestosiedmioletni ojciec rodziny po tym, jak wyszedł do ogrodu i stwierdził, że zniknął trójkołowy rowerek jego małej córeczki. Ktoś go ukradł, pomyślał i wściekł się w duchu na złodziei, hołotę i rosnącą w sąsiedztwie przestępczość. Potem dostrzegł ziejącą w trawniku szczelinę i zrozumiał, że pojazd runął w trzewia samej ziemi.

Przez takie zdarzenia ludzie uciekali z Malmberget, nie oglądając się za siebie, choć już do końca życia mieli tęsknić za tym miejscem.

Tommy Oja obudził się godzinę później. Ze snu nie wyrwał go wstrząs, lecz dzwonek telefonu. Niedługo po tym siedział już w aucie, z kubkiem kawy i kanapką. Słońce miało wzejść dopiero za kilka godzin. Reflektory samochodu przewiercały gęsty mrok. Spora część latarń w osadzie nie świeciła już od dobrych paru lat, wiele z nich zdemontowano. Skręcił w stronę osiedla Hermelin i wkrótce zaparkował przy ogrodzeniu opatrzonym tabliczką ostrzegającą przed ryzykiem zawalenia. Stało za nim kilka drewnianych domów oczekujących na przeniesienie. Tych, które wchłonęły dziesiątki lat historii i zostały uznane za najbardziej wartościowe. Tommy dorastał w bloku zburzonym już wiele lat temu. Cóż, było jak było. Płot z zakazem wstępu pożerał coraz większy teren, a dzieciństwo odchodziło w niepamięć. Połykał je Rów, powstały po zawaleniu się stropów w kopalni.

Tommy Oja nie zamierzał czekać na kolegę, który jechał z Gällivare. Wyjął klucze i aparat fotograficzny, i wszedł za ogrodzenie. Z łóżka wyrwała go kwestia odszkodowania. Gdy z powodu tąpnięcia potłukł się jakiś cenny serwis albo spadł na podłogę płaski telewizor, był to problem spółki górniczej LKAB, a nie firmy zajmującej się transportem domów.

Za jakiś miesiąc ludzie od przeprowadzek mieli opróżnić budynki z mebli i wszelkich innych ruchomości. Potem wchodziła ekipa od ciężkiej roboty. Odkopywała fundamenty, wbijała kliny, wsuwała żelazne belki i zabezpieczała kominy, by dom mógł powolutku potoczyć się na nowe miejsce. Później właściciele meblowali go od nowa i wkrótce wszystko wyglądało tak jak zwykle, pomijając widok za oknem, bo panoramę Malmberget z wieżą kościoła i górami w tle zastępował las w okolicach Koskullskulle.

Ci, którzy tu mieszkają, to prawdziwi szczęściarze, pomyślał Tommy, przechodząc z pokoju do pokoju i sporządzając dokumentację zdjęciową. Mogą zabrać ze sobą swoje mieszkania, przynajmniej część tego, czym jest dla człowieka dom. Jakkolwiek go definiować.

Z regału bibliotecznego spadła na ziemię cała kolekcja książek. Pękła szybka osłaniająca nieco już pożółkłą czarno-białą ślubną fotografię. Tommy zrobił zdjęcie i naraz wydało mu się, że słyszy lament poszkodowanej młodej pary. Przyjrzał się twarzom małżonków, powadze uchwyconej w uroczystej chwili sprzed jakiejś setki lat. Rysa przebiegała w poprzek szyi mężczyzny i zakwitała rozpryskiem na twarzy dziewczyny.

- Weź się w garść, Tommy - upomniał sam siebie na głos.

Jako rodowity mieszkaniec Malmberget, wiedział, że powinien odsunąć sentymenty na bok. Ci, którzy się tu wychowali, mieli świadomość, że wszystko jest tymczasowe, i nie tracili czasu na roztrząsanie kwestii przemijania. Nie opłakiwali utraconych kin ani kiosków, w których niegdyś kupowali kolekcjonerskie karty z podobiznami hokeistów. Ruda była po to, by ją wydobywać, a bez kopalni nie byłoby nic. Ani osiedla, ani pracy, ani bogactw, które zbudowały Szwecję. Tylko pastwiska dla reniferów i dziewicze górskie krajobrazy. Wielu sztokholmczyków uważało, że tak byłoby najlepiej, ale oni tylko przesiadywali w tych swoich barach, nieświadomi, że ich dobrobyt wziął się stąd. Że dla nich ktoś wyszarpywał rudę spod ziemi, na której Tommy właśnie stał.

Oprócz niego nie było w tym domu żywego ducha.

Niech to szlag, pomyślał.

Nie usłyszał słów, tylko stłumione zawodzenie, jakby głosy dobywały się ze ścian.

- Zamknij się! - krzyknął.

- Z kim pan rozmawia?

Chłopak stał w drzwiach. Był bardzo młody, wzięty na zastępstwo, po tym jak jednemu z pracowników firmy wypadł dysk. Fachowiec zaniemógł w najgorszym momencie. Transport tych domów był prestiżowym zleceniem i wszystko musiało pójść zgodnie z planem. Wystarczyło lekkie zachwianie równowagi i mogła pęknąć cała ściana. Lokalne media śledziły każdy szczegół całej procedury, a gdy jakiś dom ruszał w drogę, mieszkańcy Malmberget zbierali się przy drodze, żeby popatrzeć.

Być świadkami przenosin całej osady.

- No proszę, jednak zwlokłeś się z łóżka - rzucił Tommy i ruszył schodami na piętro.

Chłopak stał w miejscu.

- Co to było? - zapytał.

- O czym ty mówisz?

- Zabrzmiało jak zwierzę czy coś.

Tommy wrócił na parter.

- Też to słyszałeś?

- Kurwa, chyba nie zapomnieli kota?

Nagle po rurach rozniósł się cichy brzęk. Jakby ktoś w nie zabębnił. Tommy i chłopak zamarli. Milczeli. Dzwonienie ucichło, ale po chwili rozbrzmiało ze wzmożoną siłą.

- Piwnica - zawyrokował młody. - Dźwięk dochodzi z dołu.

Tommy pogrzebał w pęku kluczy. Wypróbował jeden, zaraz potem drugi. Wreszcie otworzył i spojrzeli na zakręcające schody prowadzące w czarną otchłań. U ich krańca znajdowały się kolejne drzwi, grube i żelazne, z solidną klamką. W tym miejscu panowała kompletna cisza. Dźwięk musiał wędrować w górę po ścianach albo przez komin. Do zamka nie pasował żaden klucz.

- Kurwa… - przeklął Tommy, zawracając na górę.

Chłopak szedł tuż za nim. Wyszli z domu i powoli ruszyli wzdłuż ścian budynku. W pewnej chwili znów usłyszeli jęk. Tommy ukląkł przy okienku piwnicznym i włączył latarkę. Szyba odbiła światło z taką siłą, że ujrzał mroczki przed oczami.

- Niech pan ją wybije - powiedział chłopak.

- Nie wolno nam powodować szkód.

- To tylko okno - upierał się młody. - Jakie to ma znaczenie?

Młodzież, pomyślał Tommy, idąc do auta po skrzynkę z narzędziami. Chwilę później zamachnął się kluczem nastawnym, celując w szybę. Czasem, cholera, ma trochę racji, podsumował.

Odłamki posypały się na kamienną posadzkę. Zapadła cisza. Tommy Oja zdążył pomyśleć, że popełnił błąd. Zaczął już układać w głowie mowę obronną dla szefa, kiedy młody wyjął mu latarkę z ręki i poświecił do środka. Do podłogi było ponad dwa metry, Tommy dobrze o tym wiedział, ponieważ brał udział we wszystkich obliczeniach i pracach nad planem podniesienia i zabezpieczenia tego domu. W dodatku, nawet gdyby ktoś się uparł i postanowił zaryzykować życie dla jakiegoś pieprzonego kota, okienko było za małe, by się przez nie przecisnąć.

Młody nagle wydał z siebie krzyk i odrzucił latarkę. Wycofał się rakiem, tak daleko, jakby zamierzał sunąć na dupsku aż do samego Gällivare. W jego oczach malował się strach. W następnej sekundzie słońce wyjrzało zza gór i otoczyło głowę chłopaka blaskiem przywodzącym na myśl aureolę.

- Zobaczyłeś ducha, czy co?

Tommy wsadził rękę przez wybite okienko i oświetlił piwnicę, wodząc jasnym kręgiem od ściany do ściany. Zapadła nieprzyjemna cisza. Słyszał tylko swój własny puls, a po chwili dołączyły do niego przekleństwa młodego. W piwnicy stały skrzynki i złożone plastikowe krzesła. Stary stół do ping-ponga, na ścianach wisiały jakieś afisze. Nagle dostrzegł ruch. Czyjeś ręce uniosły się i zasłoniły twarz. Człowiek na wpół siedział, na wpół leżał, przyciśnięty do ściany, skulony jak zwierzę (...)”

Tove Alsterdal urodziła się w 1960 r. w Malmö. Dorastała na przedmieściach Sztokholmu. W młodości pracowała w szpitalu psychiatrycznym w Beckomberdze, a doświadczenia zawarła w wielu swoich powieściach.

Tove Alsterdal, „Nikt cię nie odnajdzie”, wyd. Sonia Draga, Katowice 2022, cena 44,90 zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl