Ekstraklasa. Lech Poznań czy Raków Częstochowa mistrzem Polski? Jerzy Engel wskazał swój typ

Zbigniew Czyż
Opracowanie:
Wideo
od 7 lat
Były trener piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Engel powiedział w rozmowie z PAP, że lider ekstraklasy Lech Poznań jest faworytem w dwóch ostatnich kolejkach i powinien sobie poradzić w walce o tytuł. Zastrzegł jednak, że ze sformułowaniem "powinien" należy wstrzymać się do końca rozgrywek.

Poznański zespół pokonał w niedzielę w Warszawie Legię 1:0 i wyprzedził Raków Częstochowa, który dzień wcześniej przegrał u siebie z ustępującym mistrzem Jagiellonią Białystok 1:2. Na dwie kolejki przed końcem sezonu dorobek "Kolejorza" wynosi 66 punktów, a drużyny z Częstochowy 65. Trzecia Jagiellonia zgromadziła 59 pkt i już na pewno nie obroni tytułu.

Czy Lech utrzyma przewagę nad Rakowem do końca sezonu? Zagra jeszcze na wyjeździe z GKS Katowice i u siebie z Piastem Gliwice, natomiast ekipa Marka Papszuna - na wyjeździe z Koroną Kielce i u siebie z Widzewem Łódź. Wszyscy rywale czołowej dwójki są już "bezpieczni" w tabeli.

"Wydawało się, że Lech już długo wcześniej odjedzie rywalom. Miał przewagę i można było sądzić, że powinien kontrolować walkę o mistrzostwo, ale później wiele się pozmieniało. Został dogoniony przez inne zespoły. W pewnym momencie Raków wysunął się na pierwsze miejsce i wtedy z kolei wydawało się, że to właśnie piłkarze z Częstochowy dowiozą mistrzostwo. Tymczasem różne zawirowania, być może również zawieszenie trenera Papszuna (za żółte kartki – PAP) na mecz z Jagiellonią, spowodowały, że Lech znów znalazł się na pozycji lidera, z punktem przewagi" - powiedział Engel.

"W naszej lidze jeden punkt to nie jest dużo, chociaż wydaje się przed meczami, które pozostały, że Lech jest zdecydowanym faworytem i powinien sobie poradzić. Ale ze słowem "powinien" trzeba się wstrzymać do końca. Doświadczenie uczy, że często właśnie w takich spotkaniach, gdy przeciwnik gra głównie o honor i nie jest już niczym zagrożony, wcale nie jest łatwo faworytom"- dodał.

Nie brakuje opinii, że nieco trudniejszy terminarz ma Raków, bowiem w najbliższej kolejce zagra w Kielcach ze świetnie spisującą się wiosną Koroną. Jej trenerem jest doświadczony Jacek Zieliński, który w 2010 roku zdobył tytuł mistrzowski z... Lechem.

"Korona gra bardzo dobrze w tej rundzie, z przyjemnością patrzy się na jej wyniki. Jest naprawdę solidna. Tutaj nie ma więc co gdybać, czy kielczanie będą grali dla kogoś, czy podejdą ambitnie itd. Oni grają dla siebie, robią to naprawdę dobrze i są bardzo trudnym rywalem dla każdego. Dlatego sądzę, że Raków będzie miał ciężką przeprawę z Koroną" - przyznał były selekcjoner reprezentacji Polski.

Kto z czołowej dwójki zrobił lepsze wrażenie w całym sezonie?

"Obie drużyny mają swoje atuty i słabsze strony. Jeżeli chodzi o Raków, to pierwszym słowem, które przychodzi na myśl, jest solidność. Gra właśnie bardzo solidnie, trudno strzelić mu gola. Jest świetnie zorganizowany w defensywie. Rzadko tracił w ostatnich tygodniach punkty, choć... w decydującym momencie to się zdarzyło. Porównując ekipę z Częstochowy z Lechem, ma jednak mniejszą od niego "sinusoidę zachowań". Poznański zespół potrafi wygrać bardzo wysoko, a za chwilę zagrać słabiutki mecz na wyjeździe. Ale sumując, obie drużyny mają sporo plusów i dlatego ten wyścig o tytuł będzie trwać do końca" - podkreślił Engel.

Czy dużym zaskoczeniem jest brak Legii na podium? Stołeczny zespół zajmuje obecnie piąte miejsce - 50 pkt i nie ma już szans na czołową trójkę.

"Myślę, że dla wszystkich tak niska lokata Legii w tabeli jest ogromnym zaskoczeniem. To drużyna, który co roku walczy o trofeum. Różne problemy, jakie miała w swoim gronie, spowodowały stratę tylu punktów, że już nie liczy się w walce o podium. To przykre dla wszystkich ludzi związanych z tym klubem" - podkreślił Engel, który w przeszłości prowadził Legię.

Przy okazji, już nie odnosząc się do konkretnych drużyn, były selekcjoner wskazał największe zaskoczenia w tym sezonie - pozytywne i negatywne.

"Plusem jest to, że liga stała się nieprzewidywalna, ciekawsza. Chyba najbardziej cieszą się bukmacherzy, bo jeśli ktoś obstawia mecze naszej ekstraklasy, to ma olbrzymie trudności z trafieniem wyniku. Poziom się wyrównuje, najlepsze drużyny już tak nie dominują, potrafią zgubić punkty ze słabszymi. Natomiast na minus - zbyt mała liczba młodych polskich piłkarzy, których widzimy na boiskach. Mamy wielu uzdolnionych zawodników, ale ich miejsce zajmują średniej klasy zagraniczni gracze. Zupełnie niepotrzebnie, bo jeśli oglądamy np. Mateusza Skrzypczaka z Jagiellonii czy Jana Ziółkowskiego z Legii, to serce się raduje. A takich piłkarzy w Polsce, właściwie w każdym klubie, jest bardzo wielu i dla nich powinno się znaleźć miejsce" - zakończył były trener oprócz Legii także m.in. Polonii Warszawa, Wisły Kraków oraz klubów cypryjskich.

od 7 lat
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl