Po wydobyciu w środę ciała ostatniego z pięciu górników, przystąpiono do budowy dwóch tam bezpieczeństwa. Mają one odizolować teren, w którym doszło do wstrząsu od pozostałych wyrobisk. W zniszczonym chodniku bowiem cały czas uwalnia się metan, który mógłby zagrozić w przyszłości innym rejonom kopalni.
To własnie metan był jedną z głównych przeszkód dla ratowników w czasie akcji ratowniczej, z powodu wysokiego stężenia tego gazu nie można było wykorzystać urządzeń elektrycznych.
Pierwszą tamę ustawiono na wylocie chodnika H-10, drugą na wylocie z pochylni H-2. To właśnie w tych miejscach zniszczenia były największe. Doszło tam do tzw. wypiętrzenia spągu, na skutek czego z chodnika o wymiarach 6 m na 4 m został tylko kilkudziesięcio centymetrowy prześwit.
Początkowo budowę tam planowano zakończyć w niedzielę, jednak udało się zakończyć budowę w sobotę. Po wydobyciu wszystkich zaginionych górników, ratownicy musieli jeszcze wywieźć z dołu sprzęt używany w akcji, m.in. pompy, które były wykorzystywane do odpompowania wody z rozlewiska, w którym znajdowały się dwa ciała górników.
Przypomnijmy, że do wstrząsu doszło 5 maja, w sobotę przed godz. 11. Był to jeden z najmocniejszych wstrząsów w ostatnich latach. Miał siłę 3,4 st. w skali Richtera. W rejonie, w którym doszło do tąpnięcia pracowało 11 górników, czterem udało się wyjechać z kopalni o własnych siłach, dwóch kolejnych odnaleźli ratownicy w ciągu kolejnych godzin. Doznali obrażeń niezagrażających życiu. Niestety pięciu górników zginęło. Ciało ostatniego udało się wydobyć dopiero po blisko dwóch tygodniach poszukiwań.
Była to najtrudniejsza akcja ratownicza w historii Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ratownicy zmagali się nie tylko z metanem, ale również wysoką temperaturą, wodą, zawalonych chodnikiem, i zniszczonymi konstrukcjami górniczymi.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
