Kiedy dokładnie? Tego nie wiadomo. Pracownicy zoo nie chcą zdradzać szczegółów, bo żaby przyjechały z innego kontynentu i trzeba dmuchać na zimne, by nie zaraziły się żadnym wirusem. Tym bardziej, że w przyszłości wrocławskie zoo będzie chciało je rozmnożyć.
To wyjątkowy gatunek. Żaby z jeziora Titicaca (łac. nazwa to Telmatobius culeus) są skrajnie zagrożone wyginięciem. Można je spotkać zaledwie w 12 ogrodach zoologicznych na całym świecie, wśród nich jest Wrocław. W hodowlach w zoo żyje 250 osobników, są też w jednym ośrodku hodowlanym w Peru, gdzie znajduje się ich 3 tysiące.
- Coraz częściej nasze działania związane są z ochroną gatunkową zwierząt, więc coraz częściej nowi mieszkańcy zoo to reprezentanci gatunków, które właściwie nie mają już szans na przetrwanie w naturze. Do nich należy również żaba z Titicaca. Już wiemy, że o ile nie zjedzą jej (dosłownie) miłośnicy pseudomedycyny z Peru czy Boliwii, to w eksterminacji „pomogą” koneserzy żabich udek, prywatni kolekcjonerzy oraz postępująca degradacja środowiska – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.
Żaby, które trafiły do wrocławskiego zoo, mają dwa lata. Kwarantanna potrwa 30 dni.
- W związku z tym, że jest to bardzo cenny gatunek pod względem hodowlanym, stworzyliśmy im specjalne warunki. W odizolowanym pomieszczeniu na zapleczu stanęło 13 nowych akwariów, w których żaby tymczasowo zamieszkały. – mówi Marek Pastuszek, kierownik Terrarium wrocławskiego zoo. – Do pomieszczania można wejść tylko w odpowiednich stroju ochronnym i po przejściu przez matę dezynfekcyjną. Te środki ostrożności to konieczność, ponieważ wciąż uczymy się hodowli tych żab, więc musimy wyeliminować wszelkie zewnętrzne zagrożenia, jak chociażby infekcje wirusowe czy bakteryjne.
Żaby z jeziora Titicaca osiągają długość ciała nawet do 14 cm (wraz z nogami nawet 50 cm), ważą do 1 kg. Tym, co ją wyróżnia, to luźne fałdy skóry oraz szeroka i płaska głowa o okrągłym zarysie pyska. Dzięki swojej budowie żaby te praktycznie nie wynurzają się ponad powierzchnię wody (oddychają przez skórę). Jedzą skorupiaki, owady wodne, ślimaki, kijanki i ryby.
Ze względu na swoje imponujące gabaryty jest to poszukiwany „towar” wśród miłośników żabich udek. Według szacunków każdego roku ginie w ten sposób 15.000 osobników, które trafiają na stoły Amerykanów, Brazylijczyków, Japończyków czy Francuzów. Ale to nie jedyne zagrożenie. Aż połowa z nich wykorzystywana jest jako afrodyzjak - do koktajli „Rana y Maca” mających podnosić wigor i potencję mężczyzn. Według raportu, przygotowanego przez telewizję peruwiańską, każdego dnia do koktajli wykorzystuje się ciała 150 osobników. Kolejnym niebezpieczeństwem jest degradacja środowiska życia tych żab. Przyczyn jest wiele - od wprowadzania pstrąga do wód jeziora Titicaca przez pobór wody do celów przemysłowych, zanieczyszczenie wód z okolicznych miejscowości po niszczenie siedlisk odpowiednich do rozrodu. W konsekwencji zostaje coraz mniej miejsc, gdzie mogą spokojnie żyć i rozmnażać się.
We wrocławskim zoo przebywa teraz 15 osobników.
Zobacz też: Oto najczęściej przemycane zwierzęta. Naszej zoo je ratuje