Dom z papieru 3 SEZON Nowe odcinki serialu Netflix
"Dom z papieru" zadebiutował w 2017 roku. Prawdziwy szał na hiszpańską produkcję zaczął się jednak w 2018 roku, wraz z premierą jego drugiej części. Jego nałogowe oglądanie praktykowało wtedy wielu moich znajomych. Mnie również dosięgnął hype na "La Casa de Papel", a w tamtym czasie na palcach jednej ręki mogłam chyba zliczyć produkcje, które tak dobrze mi „zagrały” już od pierwszego odcinka.
Serial "Dom z papieru" w mgnieniu oka stał się jedną z najpopularniejszych, nieanglojęzycznych produkcji Netflixa i choć twórcy opowiedzieli na przestrzeni 2 sezonów zamkniętą historię, bohaterów "La Casa de Papel" już wkrótce ponownie zobaczymy na ekranie. Zwolenniczką kontynuacji nigdy nie byłam, ale do oglądania przedpremierowych odcinków przystąpiłam z nie lada entuzjazmem. Niestety, po seansie muszę z przykrością przyznać, że szału jak na razie nie ma.
W kolejnej odsłonie "La Casa de Papel" sprawcy napadu na mennicę wiodą beztroskie życie w różnych częściach świata, do czasu aż jeden z nich zostaje schwytany przez służby specjalne. Jedyną szansą na uratowanie go okazuje się wtedy zebranie wszystkich i zaplanowanie... kolejnego napadu. Tak rozpoczyna się misja ratunkowa Profesora w pełnej absurdów i nie trzymającej się kupy 3. części "Domu z papieru". Koncepcja serialu pozostała oczywiście niezmienna: polega na zebraniu przez głównego dowodzącego ludzi, zaprezentowaniu im planu, a następnie szybkim przystąpieniu do jego realizacji. Widz ponownie może śledzić zmagania swoich ulubieńców z ich własną naturą i przeciwnościami losu, ale brakuje w tym już elementu zaskoczenia, który ponownie mocno chwyciłby za gardło. Na ekranie niby wiele się dzieje, ale fabuła jest tak grubymi nićmi szyta, że momentami aż kłuje w oczy.
W serialu jest za to dużo miejsca na sentymenty i eksploatowanie dokładnie tych samych pomysłów w nieco zmodyfikowany sposób. Niestety to, co udało się po raz trzeci twórcom "Stranger Things" nie wyszło ekipie odpowiedzialnej za "Dom z papieru". Wszystko już po prostu widzieliśmy — nawet nowy cel napadu przypomina swoim wystrojem wnętrze mennicy, w której spędziliśmy dwa poprzednie sezony. Serial nie zaskakuje też pod względem muzycznym — w jednym z pierwszych odcinków usłyszycie hit z poprzedniej części w zmodyfikowanej wersji. Widać też, że twórcy wzięli sobie do serca pomysły i życzenia fanów, nawet te najbardziej absurdalne, jak (pewnego rodzaju) powstanie z grobu.
Mam też spore zastrzeżenia do sposobu przeprowadzania nowego napadu. Niby pojawiają się tam jakieś komplikacje, ale jakimś dziwnym trafem bardzo szybko udaje się je bohaterom rozwiązać. Niby ktoś zostaje ranny i bardzo cierpi, ale za chwilę wstaje z łóżka i idzie dalej. Pierwsze trzy odcinki nowego "Domu z papieru" okradziono z napięcia i niedomówień, które były przecież wizytówką serialu. Schemat goni schemat i nawet jeśli akcji udaje się w końcu odbić w nieoczekiwaną stronę, to szału jednak nie ma i niczego nie urywa...
Twórcom ewidentnie ta kontynuacja jak na razie nie wyszła, to sklejony byle jak ciąg kolejnych wydarzeń, które pamiętamy doskonale z poprzednich części. Szkoda, że nie udało się wprowadzić nowej jakości. Zapowiada się, że trzeci sezon "La casa de Papel" będzie jedynie odcinał kupony od sukcesów pierwszych części.
