Decyzja Twittera o zablokowaniu konta Donalda Trumpa był szeroko komentowany i wywołał olbrzymie kontrowersje. Ruchem tym pozbawiono ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych narzędzia służącego mu do komunikacji z 88 milionami obserwujących go osób.
Skąd taka decyzja? Władze Twittera uznały jego aktywność za podżeganie do przemocy. Tymczasową początkowo blokadę konta zamieniono na stałą.
"Po dokładnym przejrzeniu ostatnich tweetów z konta @realDonaldTrump i otaczający je kontekst, na stałe zawiesiliśmy konto ze względu na ryzyko dalszego podżegania do przemocy" – przekazano w komunikacie z lutego.
Podkreślając, że blokada dotyczy tylko prywatnego konta polityka, zapowiedziano że oficjalne konta prezydenta USA (@POTUS) i Białego Domu (@WhiteHouse) będę poddane ograniczeniom. Sprawa miała związek z aktywnością Trumpa na tym portalu podczas szturmu na Kapitol. Już wcześniej jednak przy wpisach polityka Twitter zamieszczał specjalne adnotacje ostrzegające, że ich treści mogą wprowadzać w błąd.
Trump wróci na Twittera?
Wraz z przejęciem Twittera przez Elona Muska pojawiło się oczekiwanie, że konto byłego prezydenta zostanie odblokowane. Tym bardziej, że taką deklarację złożył wcześniej sam miliarder. Decyzję kierownictwa platformy w tej sprawie Musk określił jako "moralnie złą i całkowicie głupią".
Trump z kolei zapowiedział wcześniej, że na Twittera nie wróci, nawet jeśli Musk kupi platformę i przywróci jego konto.
Musk przejmuje Twittera. Zaczyna od zwolnień
Elon Musk sfinalizował w czwartek przejęcie Twittera. Jednym z jego pierwszych posunięć było zwolnienie czołowych menedżerów, których oskarżył o wprowadzenie go w błąd co do liczby kont spamowych na platformie. Z ustaleń Reutersa wynika, że zwolnił szefa Twittera Paraga Agrawala, dyrektora finansowego Neda Segala i szefową ds. prawnych Vijaya Gadde. Jak twierdzi agencja, zarówno Agrawal, jak i Segal znajdowali się w siedzibie Twittera w San Francisco w momencie finalizowania umowy, po czym zostali wyprowadzeni z siedziby firmy.
Miliarder w kwietniu złożył ofertę zakupu Twittera opiewającą na 44 mld dolarów. Zaznaczył przy tym, że jednym z jego priorytetów będzie zmniejszenie liczby fałszywych kont na serwisie. W maju wycofał się jednak z oferty, twierdząc, że Twitter nie chce udzielić mu informacji o tym, ile kont użytkowników jest fałszywych.
W lipcu Musk podał, że wycofuje się z zakupu z powodu „fałszywych i wprowadzających w błąd” informacji o firmie. Wkrótce potem Twitter podał Muska do sądu, a cena akcji serwisu znacznie spadła.
Na początku października miliarder zmienił zdanie po raz kolejny i oświadczył, że jest gotów kupić Twittera za pierwotnie uzgodnioną z serwisem cenę 44 mld dolarów.
i.pl, PAP

dś