- Najgorsze zmęczenie przychodzi nad ranem, około godz. 3-5 - powiedział nam nasz rozmówca, zapytany o najbardziej newralgiczny moment na długich trasach.
- To jest moment, którego nawet się nie czuje. Mija chwila i już widzi się przed oczami inne rzeczy. Organizm już wtedy śpi. Zaczyna się od tego, że widok delikatnie się rozmazuje. Później można zauważyć, że refleks spada. Jest też taki moment, że dosłownie na kilka sekund ucieka świadomość - opisuje właściciel firmy transportowej.
Zapytaliśmy kierowcę, jak radzić sobie w sytuacji, w której zmęczenie zaczyna narastać. Jak zaznaczył, "przetrzymywanie snu to najgorsza rzecz, jaką można zrobić, bo wówczas kierowca momentalnie usypia".
- Na zmęczenie nic nie pomaga. Niektórzy myślą, że można otworzyć sobie okno, wpuścić trochę świeżego powietrza, i napić się kawy. Z doświadczenia wiem, że to nie działa. Można się zatrzymać, złapać trochę powietrza, przespacerować się, ale nic nie zastąpi snu, nawet krótkiego. W przypadku naszej firmy, kiedy tylko czułem, że ten moment się zbliża, zwalniałem i prosiłem drugiego kierowcę, żeby był gotowy do zastąpienia mnie. Robiliśmy szybką przerwę na świeżym powietrzu, po czym dochodziło do zmiany. To niestety jest taki dziwny moment, że w przeciągu jednej chwili zamykają się oczy i człowiek nagle śpi - kontynuował kierowca.
Jak zaznaczył nasz rozmówca, miał też trasy, na których był jedynym kierowcą. Podkreślił, że tylko sen jest w stanie zniwelować zmęczenie i przytoczył historię, kiedy dla bezpieczeństwa pasażerów zdecydował zatrzymać autokar i zrobić przerwę na sen.
- Przed laty, gdy jechałem sam nocną, bezpośrednią trasę z Częstochowy do węgierskiego Hajdúszoboszló, gdy złapało mnie zmęczenie, stanąłem na granicy czesko-słowacko-węgierskiej i powiedziałem pasażerom, że po prostu nie dam rady - tłumaczył na właściciel firmy "Transit-Bus. Przewóz osób. Kraj, zagranica".
mm
