- Samo uruchomienie tego artykułu nie jest stwierdzeniem, że doszło do tego naruszenia, a jedynie sygnałem, że istnieje "wyraźne ryzyko poważnego naruszenia zasad". W związku z tym, wszelkie wcześniejsze rozmowy Komisji Europejskiej z Polską polegały na nieformalnej ścieżce, która była przez stronę polską kontestowana. Teraz to jest formalne rozpoczęcie rozmowy, Polska będzie przedstawiać swoje stanowisko - tłumaczy ekspert ds. prawa UE. - Ten artykuł może być uruchomiony przez bardzo długi okres i zamknięty po tym, gdy naruszenie zostaną wyjaśnione lub cofnięte. Jeżeli nie będzie współpracy pomiędzy Polską a Komisją - to może to doprowadzić do próby stwierdzenia stałego i poważnego naruszenia traktatów, ale na to potrzebna jest zgoda wszystkich członków Rady Europejskiej - dodaje, zaznaczając przy tym, że cała procedura może trwać nawet 2-3 lata.
CZYTAJ TAKŻE: Komisja Europejska wprowadziła art. 7 traktatu o Unii Europejskiej wobec Polski
- Sama procedura jest precedensowa. To będzie "grillowanie" Polski - ocenia.
Co w przypadku, gdy okaże się, że Polska łamie prawo? - Trudno mówić o sankcjach - to będzie zawieszenie pewnych praw, np. prawa głosu. Sankcji finansowych być nie może, bo ich nie przewiduje traktat - podkreśla dr Kowalski. Według niego, "traktat jest trochę nieprzygotowany na taką sytuację".
Ekspert ostrzega przed hurraoptymizmem i nadzieją, że któreś z państw stanie w obronie Polski. - W UE wszystko jest przedmiotem handlu - pytanie, jaką argumentację będzie miała Polska - podsumowuje.
CZYTAJ TAKŻE: Donald Tusk w Krakowie: Zrobię wszystko, by kary nie dotknęły Polski
AIP/x-news