We wtorkowe popołudnie do szpitala wojewódzkiego w Kielcach zgłosiła się 29-letnia kobieta z rocznym synkiem. Lekarze, gdy zobaczyli dziecko, zaalarmowali policjantów.
- Chłopczyk trafił na Oddział Urazowo Ortopedyczny Świętokrzyskiego Centrum Pediatrii. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Pomocy dziecku udzielił ortopeda, konieczne są jednak diagnostyka i konsultacje u lekarzy innych specjalizacji – mówiła Anna Mazur-Kałuża, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach zaznaczając przy tym, że ze względu na delikatność sprawy, nie może wdawać się w jej szczegóły.
Podkomisarz Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach relacjonował: - Dziecko, które według opinii lekarzy było ogólnie zaniedbane, miało złamaną rączkę i nóżkę. Pojawiło się podejrzenie, że obrażenia te mogły nie być wynikiem wypadku.
Sprawą zajęli się funkcjonariusze wydziału kryminalnego kieleckiej policji. Jeszcze tego samego popołudnia zatrzymali 29-latkę oraz 32-letniego ojca, którzy tego dnia zajmowali się chłopczykiem. Jak odnotowali stróże prawa, zatrzymani byli trzeźwi.
- Pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód będziemy ustalać, czy we właściwy sposób sprawowali opiekę nad dzieckiem oraz czy któreś z nich nie spowodowało u niego obrażeń – mówił Karol Macek.
Nieoficjalnie wiadomo, że policjanci interweniowali kiedyś w mieszkaniu pary w kieleckim śródmieściu. W środę trwało nie tylko ustalanie, co spotkało rocznego chłopca, ale też czy nic złego nie działo się jego rodzeństwu.
